Kielce v.0.8

Sztuki plastyczne

  wystawy  

Henryk Starikiewicz - malarstwo



InfoMalarstwo
Henryk Starikiewicz

Wystawa czynna do 8 lipca 2007 r.

* * *
Ironia i forma (o twórczości Henryka Starikiewicza)

I

W malarstwie Henryka Starikiewicza pogoÅ„ za czystym obrazem jest jednoczeÅ›nie zawsze pogoniÄ… za jego symbolicznym znaczeniem, gdyż wszystko, co jest, ponieważ jest, ma jakiÅ› sens, choćby ironiczny. Może przede wszystkim ironiczny. Ironia to ważny, kto wie czy nie zasadniczy rys tej sztuki, która skrywa, szyfruje gorÄ…cego romantyka. Starikiewicz malarstwem uprawia, coÅ› co romantycy nazywali transcendentalnÄ… bufoneriÄ…. W jego twórczoÅ›ci forma staje siÄ™ czÄ™sto znakiem ironii. Jest być może tak mocno z formÄ… „stopiona” że staje siÄ™ niewidoczna, ponieważ jest przejrzysta. Krytyk piszÄ…cy o tej sztuce , widzÄ…cy tÄ™ „przejrzystość” nie ma Å‚atwego zadania. Musi podjąć grÄ™, gdyż ironista do takiej gry prowokuje i żeby ujawnić gÅ‚Ä™bsze intencje i konteksty na ironiÄ™ zawartÄ… w pracach także musi odpowiedzieć ironiÄ…. To jedyny sposób żeby jÄ… zneutralizować i wskazać jest źródÅ‚a.

Twórczość Henryka Starikiewicza ma korzenie, miÄ™dzy innymi, w sztuce nowej figuracji. Lecz o ile ta, wzorem swego mistrza Francisa Bacona, tropiÅ‚a egzystencjalny horror jakim jest życie ludzkie i stÄ…d braÅ‚a siÄ™ drastyczność przestawieÅ„ albo daleko posuniÄ™ta deformacja ludzkiej postaci, to Henryk Starikiewcz nie ulegÅ‚ pokusie szybkiego dobicia siÄ™ do Å‚atwej ekspresji i przedstawiania czÅ‚owieka tylko jako „bytu psychicznego”, z jego obolaÅ‚Ä… psychikÄ… poddanÄ… presji spoÅ‚ecznej totalnoÅ›ci (że użyjÄ™ tu pewnego sÅ‚owa – wytrycha do opisywania stanów psychicznych wrażliwych jednostek po roku 1968 roku). Interesuje Starikiewicza nie tyle czÅ‚owiek – choć w poczÄ…tkowej fazie twórczoÅ›ci, on jest chyba głównym przedmiotem jego malarstwa – ale to, co go otacza, czyli coÅ›, co możemy okreÅ›lić sÅ‚owem aura. Starikiewicz jako malarz intuicyjnie wiedziaÅ‚, że jeÅ›li ma cokolwiek istotnego zakomunikować o czÅ‚owieku, nie może tego dokonać za pomocÄ… prostego odwzorowania, czyli grozÄ™, lÄ™k egzystencjalny, poczucie osamotnienia pokazać wÅ‚aÅ›nie poprzez deformacjÄ™, ponieważ ta droga byÅ‚a już zaludniona przez naÅ›ladowców Bacona. A ponadto taki „egzystencjalistyczny realizm” sytuuje siÄ™ blisko problemów spoÅ‚eczno – dydaktycznych, jest banalny i „zanadto” czytelny dla wyrafinowanych odbiorców, którzy chcÄ… czytać swój ból, jako wzniosÅ‚e przeżycie estetyczne, a nie prymitywnÄ… ekspresjÄ™. Problemy spoÅ‚eczne nie interesowaÅ‚y nigdy Starikiewicza, toteż jego sztuka jest sztukÄ… mizantropa.

Starikiewicz zaklina, albo – co na jedno wychodzi – stara siÄ™ pozbyć dosÅ‚ownego bólu egzystencjalnego, który wpisany byÅ‚ w jÄ™zyk malarski nowej figuracji, poprzez swoistÄ… ucieczkÄ™, multiplikacje osób przedstawionych na płótnie. Zasada multiplikacji bÄ™dzie odtÄ…d jego znakiem rozpoznawczym. Wymownym potwierdzeniem jest obraz Jachu z 1981 roku.(fot 1) To portret podwójny tego samego mężczyzny, tak malowany, że nie bardzo wiemy, który jest wzorem, a który wÅ‚aÅ›nie multiplikacjÄ…. ZresztÄ… ta dwuznaczność, biorÄ…ca siÄ™ stÄ…d, że oko zaczyna natychmiast porównywać i chce porzÄ…dkować to, czego uporzÄ…dkować siÄ™ nie da, stanowi charakterystycznÄ… cechÄ™ także późniejszej twórczoÅ›ci artysty. W portrecie podwójnym Jachu istnienie opuszcza esencje. RozchodzÄ… siÄ™ one i odtÄ…d twórczość Starikiewicza bÄ™dzie miaÅ‚a rys wyraźnie anty-esencjonalistyczny. Co to znaczy? W tradycyjnym myÅ›leniu o sztuce forma zwykle podąża za treÅ›ciÄ…. Najpierw jest idea, dla której szuka siÄ™ formy. W twórczoÅ›ci Henryka Starikiewicza ta zasada zostaje przewrotnie odwrócona. Można, jak sÄ…dzÄ™, dopatrzyć siÄ™ w tym odwróceniu oddziaÅ‚ywania konceptualizmu, który miaÅ‚ znaczÄ…cy wpÅ‚yw na polskie życie artystyczne latach siedemdziesiÄ…tych. Jego znaczenie polegaÅ‚o, miÄ™dzy innymi, na koniecznoÅ›ci przemyÅ›lenia tego, co dotyczy wÅ‚aÅ›nie formy dzieÅ‚a. Fenomen twórczoÅ›ci Starikiewicza polega na tym, że myÅ›lÄ…c o obrazie w kategoriach przede wszystkim formy, nie gubi po drodze egzystencjalnych treÅ›ci. One idÄ… z nim niejako automatycznie. Alternatywa: albo czysta sztuka odwoÅ‚ujÄ…ca siÄ™ do jakieÅ› geometrycznej abstrakcji, szukajÄ…ca uzasadnienia w martwej najprawdopodobniej tradycji filozofii idealistycznej, albo dzieÅ‚o nachalnie ujawniajÄ…ce swÄ… ekspresjÄ™, zostaje w tej sztuce pokonana za sprawÄ… tego, co nie ulega już rozbiciu na części skÅ‚adowe czy redukcji, a mianowicie osobowoÅ›ci artysty, który przyswoiÅ‚ sobie i „przeżyÅ‚ artystycznie” dwie tradycje swojego czasu. Ponadto jest w tej sztuce podwójny kod, czyli atrakcyjna forma, która sprawia estetycznÄ… przyjemność kiedy z niÄ… obcujemy i jednoczeÅ›nie wyrafinowana treść egzystencjalna, która za sprawÄ… ironii „wchodzi” w wrażliwego odbiorcÄ™ bez wysiÅ‚ku, lekko, co znaczy, że malarstwo Starikiewicza speÅ‚nia podstawowy imperatyw wybitnej sztuki, rozbudza ciekawość i lÄ™k, częściowo go rozÅ‚adowujÄ…c wÅ‚aÅ›nie za sprawÄ… ironii.

Spójrzmy na obraz Alfred Hitchcock blues z 1985 roku. Ujawnia on kierunek dążeÅ„ malarza. Zdaje siÄ™ on tÄ… pracÄ… definitywnie żegnać figuratywność, która umocowana byÅ‚a jeszcze w tym, co potocznie nazywamy „realizmem widzenia”. Wyobrażona kobieta jest azmysÅ‚owa, wyÅ‚ania siÄ™ z cienia, otoczona niczym tajemnym fluidem jakimÅ› innym „powietrzem”, któremu dynamikÄ™ nadajÄ… skrzydÅ‚a bÄ™dÄ…ce być może symbolem obsesji czy grozy, której obecność czujemy stale w życiu, ale widziana jest tylko oczami artysty. TytuÅ‚ obrazu niedwuznacznie sugeruje wÅ‚aÅ›nie grozÄ™. Nie wiadomo czy samoczynnie poruszajÄ…ce siÄ™ skrzydÅ‚a wyfruwajÄ… z tego samego cienia co kobieta, czy przybywajÄ… z zewnÄ…trz. SÄ… w tym obrazie jakby dwie zlewajÄ…ce siÄ™ przestrzenie. Te przestrzenie to swoiste konsekwencje rozejÅ›cia siÄ™ istnienia z esencjÄ…, przy czym wraz z upÅ‚ywem lat, to co nazywam esencjonalnoÅ›ciÄ… bÄ™dzie w twórczoÅ›ci Starikiewicza stopniowo zanikaÅ‚o. A znakiem tej tendencji bÄ™dzie ubywanie koloru. Ale opuszczajÄ…c Å›wiat esencjonalistyczny, bytowy, obrazy Starikiewicza zdajÄ… siÄ™ caÅ‚y czas przechowywać silne odczucie tego opuszczenia. Odczucie to artysta sugeruje używajÄ…c efektu powidokowego, czy znajdujÄ…c szczególne upodobanie w sferze cienistoÅ›ci. CieÅ„ jest znakiem obecnoÅ›ci czegoÅ›, co istnieje realnie, ma esencjÄ™. CieÅ„ to przeciwieÅ„stwo Å›wiatÅ‚a. CieÅ„ to coÅ› pozornie żywego, ale także symbol pozornoÅ›ci Å›wiata ziemskiego lub symbol poznania opartego na samych przypuszczeniach. To odczucie „peÅ‚ni poprzez pustkÄ™” ujawnia siÄ™ szczególnie silnie w pracy Szabloniasty z 1986 roku. Obraz Yupka z 1988 roku przedstawiajÄ…cy cieÅ„ chyba ludzkiej istoty (choć do koÅ„ca nie możemy być tego pewni) na tle groźnych ostrosÅ‚upów, czy już same tylko ostrosÅ‚upy w pracach z 1989 ukazujÄ… tÄ™ radykalnÄ… antyesencjonalistycznÄ… tendencjÄ™. Substytutem bytu, który wyparowaÅ‚, zdajÄ… siÄ™ być owe groźne ostrosÅ‚upy, budzÄ…ce sugestie, że nawet powietrze, jakim oddychamy jest nam wrogie. Malarz przenosi nas umiejÄ™tnie w krainÄ™, którÄ… odczuwamy jako fikcjÄ™, ale jednoczeÅ›nie mamy niejasne wrażenie, że niekoniecznie jest to caÅ‚kowita, absolutna fikcja.

II

Starikiewicz tworzy cykle prac. Wybiera czarne ptaszyska, byki, jelenie na bohaterów swoich obrazów. Ale także tajemnicze „nieloty”. Wizerunki zwierzÄ…t zdajÄ… być dalekimi wizualnymi echami ich rzeczywistego istnienia. Ptaki sÄ… przedstawione jako cienie na Å›cianach. Czasami użycie faktury, grud farby i rozmyty kontur dajÄ… odczucie jakiegoÅ› „utynkowienia”, jakby cienie ptaków nabywaÅ‚y dopiero życia. Byki i jelenie przeciwnie, majÄ… pewnÄ… lekkość i miÄ™kkość. Ptaki to najczęściej wrony, a wiÄ™c ptaszyska nie wzbudzajÄ…ce szczególnej sympatii. W pewnym momencie te ptaki przeksztaÅ‚cajÄ… siÄ™ w fantastyczne Nieloty zaludniajÄ…ce przestrzenie obrazów artysty. I wzbudzajÄ… sympatiÄ™, choć niekoniecznie sÄ… ujmujÄ…ce. Nieloty fruwajÄ… mimo wszystko, choć to przecież nieloty. BudzÄ… zaciekawienie i jakiÅ› rodzaj lÄ™ku. FruwajÄ… poza czasem i przestrzeniÄ…. WczeÅ›niej ich nie byÅ‚o nawet sferze fantazji, teraz sÄ…. Czy sÄ… cieniami wron, ich cienistym wcieleniem? W tym wypadku nieloty sÄ… raczej bytami mniej ironicznymi wzglÄ™dem nas, niż znane powszechnie czarne ptaszyska cmentarne, których krakanie ma zawsze sarkastyczny wyraz. Nieloty porywajÄ… nasz wzrok do innego, niepowtarzalnego Å›wiata. Ten Å›wiat ma wymiar sennego marzenia, w którym nieloty latajÄ…. Wszystkie „nieloty”, których tak wiele jest w realnym życiu majÄ… szansÄ™ „polatać sobie” w rzeczywistoÅ›ci wykreowanej przez malarza. I trzeba podkreÅ›lić, że dla nielotów to jedyna szansa lotu ofiarowana przez litoÅ›ciwego im Henryka Starikiewicza. A lot ten ma rewitalizujÄ…cÄ… siÅ‚Ä™, głównie za sprawÄ… zdolnoÅ›ci artysty do wzmacniania poczucia fikcji. W jaki sposób Starikiewicz hiperbolizuje, wzmacnia fikcjÄ™? Jak zauważyÅ‚ Andrzej ZaÅ‚ecki, jego stworom czÄ™sto towarzyszy cieÅ„, co w zestawieniu z pÅ‚askoÅ›ciÄ… sylwetek powoduje, że obraz jest jednoczeÅ›nie dwu i trójwymiarowy. Obrazy Starikiewicza ofiarowujÄ… widzowi przyjemność jakÄ… jest przeżycie estetyczne, przemycajÄ…c jednoczeÅ›nie w tym doznaniu niewesoÅ‚e, egzystencjalne treÅ›ci. To estetyczne przeżycie ma moc Å‚agodzenia niedogodnoÅ›ci losu. Jest to bez wÄ…tpienia podstawowa zasada, dla której warto zajmować siÄ™ sztukÄ…. Wszystkie inne powody to makulatura. Starikiewicz wie, że sztukÄ… nie rzÄ…dzi ta sama powaga, która jest przynależna życiu, sztuka ma wobec życia funkcjÄ™ sÅ‚użebnÄ…, pomaga znosić jego ciężar, czyli musi z natury swej być niepoważna, aby zrównoważyć gravitas. Nie bÄ™dzie chyba przesadÄ… stwierdzenie, że malarz zmaga siÄ™ na swój sposób z grawitacjÄ…, chcÄ™ jÄ… unieważnić, zawiesić jej dziaÅ‚anie. A to jest wÅ‚aÅ›nie możliwe za sprawÄ… fikcji, która kpi sobie z ograniczeÅ„. Ale okrutne życie automatycznie dodaje do tej fikcji Å‚adunek ironii, który, im wiÄ™ksza fikcja, tym bardziej przeksztaÅ‚ca siÄ™ w sarkazm. A wtedy przestaje być wesoÅ‚o.

Szczególnie interesujÄ…ce, ironiczno – sarkastyczne, sÄ… te prace, które ukazujÄ… relacje mÄ™sko – kobiece. Tu sarkazm i niechęć do esencjonalizmu osiÄ…ga swoje apogeum. Artysta jest radoÅ›nie zÅ‚oÅ›liwy, a zÅ‚oÅ›liwość w ukazaniu czy obnażaniu automatyzmu zachowaÅ„ karze postawić pytanie bardzo poważnej natury: jak w czymÅ› takim jak czÅ‚owiek może być nieÅ›miertelna dusza? Otóż nawet jeÅ›li udzielimy odpowiedzi twierdzÄ…cej, to ironia sama wyÅ‚ania siÄ™ jako nieodzowna cecha każdej takiej odpowiedzi. Dla dusz wrażliwych ta sztuka ma dziaÅ‚anie terapeutyczne. ZresztÄ… malarz w artystycznym rozpoznaniu tej relacji jest arcy- radykalny, o czym Å›wiadczy chociażby tytuÅ‚ dyptyku Adam i Ewa czyli ostatnia wieczerza.

NawiÄ…zujÄ…c jeszcze wÄ…tku znakomitych Nielotów, lot tych paradoksalnych istot prawdopodobnie skoÅ„czy siÄ™ tragicznie o czym Å›wiadczÄ… ich prefiguracje z 1997 roku – martwe stwory, zwierzÄ™ta – pajace, a raczej trupy pajacyków, pÅ‚askie, lecz leżące w trójwymiarowej przestrzeni, która zdaje siÄ™ nie mieć dna. SÄ… jak pasożyty, które choć martwe, żerujÄ… na widzeniu, byty czarujÄ…ce na swój sposób i okropne zarazem. UczepiÅ‚y siÄ™ wzroku, zawÅ‚adnęły wyobraźniÄ…, osiadÅ‚y na siatkówce oka i odtÄ…d pojawiać siÄ™ bÄ™dÄ… w snach, nie wiadomo w jaki sposób wskrzeszone do życia.

III

Ironia znika w ostatnich pracach Starikiewicza, czyli w cyklu Katedr polnych. Malarz przestaÅ‚ siÄ™ interesować czÅ‚owiekiem, radykalnie zrezygnowaÅ‚ z „literatury” w obrazie, czyli pogoni za symbolicznym znaczeniem, które mogÅ‚oby jakoÅ› ująć, oddać czy zdefiniować egzystencjalne lÄ™ki współczesnego czÅ‚owieka. To byÅ‚a wyraźna cecha jego wczeÅ›niejszych prac. Sam tytuÅ‚ tego cyklu Katedry polne wyraźnie wskazuje na „teologiczne” zainteresowania twórcy. Katedra jako pojÄ™cie przywoÅ‚uje epokÄ™ Å›redniowiecza, XIII wiek, tomizm, wszechmoc i wszechobecność Boga. A gdy pojawia siÄ™ teologia czyli nauka o nadmiarze (jak zauważyÅ‚ Ernst Junger) to ironia o charakterze egzystencjalnym w twórczoÅ›ci Starikiewicza przestaje być dominujÄ…ca. WyjÅ›cie czy dystans wobec ironii oznacza przypÅ‚yw mocy. NawiÄ…zujÄ…c jeszcze do przedstawieÅ„ zwierzÄ…t, przyjÄ™cie postawy ironicznej (oczywiÅ›cie nie może to być ironia grecka, tylko romantyczna) skazuje artystÄ™ na przyjÄ™cie statusu bÅ‚azna. W Bestiariuszu Starikiewcza – cyklu rysunków z lat 90., jest wÅ‚aÅ›nie jakieÅ› urocze i jednoczeÅ›nie ziejÄ…ce lÄ™kiem bÅ‚azeÅ„stwo.

W Katedrach… pojawia siÄ™ zamysÅ‚ Å›cigania siÄ™ z naturÄ…, wytworzenia czegoÅ›, co bÄ™dzie miaÅ‚o status rzeczywistoÅ›ci równolegÅ‚ej, do tej, która otacza malarza w jego wiejskiej pracowni w MÅ‚ynkowie. JakiÅ› szalony wyÅ›cig z naturÄ… jest chyba przyczynÄ… sprawczÄ… powstania ogromnych obrazów, które sÄ… zbudowane z mniejszych niczym efektowny ornament. W tych wielkoformatowych pracach Starikiewicza, dostrzegam próbÄ™ zbudowania alegorii natury, przeksztaÅ‚cenia wizualnych doÅ›wiadczeÅ„ malarza w czytelne uogólnienie, w których pojawia siÄ™ znowu, jak sÄ…dzÄ™, rys esencjonalizmu, czyli próba ukazania „dziania siÄ™ natury” przy jednoczesnym tworzeniu „artystycznego ogólnego pojÄ™cia lasu”, czy natury en globe. A to zamierzenia ogromne. Konieczne tu jest zaÅ‚ożenie, że takiego pojÄ™cia dotyczÄ…cego natury nie sposób utworzyć, gdyż istniejÄ… tylko pojedyncze drzewa, krowy, byki. Ale i w tych obrazach obecny jest caÅ‚y czas charakterystyczny dla jego widzenia artystycznego dualizm, który Starikiewicz za sprawÄ… swej osobowoÅ›ci godzi. Co oznacza, że potrafi tworzyć malarskÄ… syntezÄ™ przemiany, która przynależy do tego co jest ruchem, czyli istnieniem, z pojÄ™ciem ogólnym, ideÄ…, która to istnienie swoje zawdziÄ™cza bezczasowej, wyobrażeniowej sferze umysÅ‚u. Tu sprawa jest zresztÄ… zawiÅ‚a, gdyż pytamy o status tego, co Whitehead (twórca filozofii procesu, wielki platonik) nazywaÅ‚ „bytami ponadczasowymi”, a czego duch silnie pożąda w kontakcie z naturÄ…, która czasami zdaje siÄ™ być znowu naszym domem. Dążenie do uchwycenia tej jakoÅ›ci u Starikiewicza pojawia siÄ™ dopiero teraz. Przypuszczenie to zdaje siÄ™ potwierdzać seria delikatnych rysunków „szkieletów katedr”, ich czyste esencje, swoiste projekty wyjÅ›ciowe wielkich realizacji.

W takich obrazach jak BiaÅ‚a, Las Zimowy czy Meyerowy las o zmierzchu czujemy, że mamy do czynienia ze skondensowanym Å‚adunkiem idei lasu, która „wchodzi w oko i mózg” za sprawÄ… znakomitego syntetycznego koloru, bÄ™dÄ…cego konsekwencjÄ… kontemplacji natury, a także rytmu, który czyni płótna bardzo muzycznymi. Artysta w tych pracach szuka porzÄ…dku. Plastyczna kombinatoryka, zestawienie linii pojedynczych drzew wedÅ‚ug zasady symetrii i rytmu przeksztaÅ‚ca te obiekty natury, ujÄ™te wertykalnie w symboliczne katedry, w których jest vis witalis, czyli siÅ‚a życiowa. Ale również ta „teologiczna sielanka” nie jest czymÅ› speÅ‚nionym i skoÅ„czonym. Obraz Babel ukazujÄ…cy moment destrukcji takiej Katedry polnej to, być może, powrót do ironicznej interpretacji zjawisk. Jakby artysta mówiÅ‚ sam do siebie zdumiony: zbudowaÅ‚em katedrÄ™ i to takÄ…, która zdawaÅ‚a siÄ™ być odporna na dziaÅ‚anie przypadku, byÅ‚a doskonaÅ‚a a mimo to zawaliÅ‚a siÄ™. TytuÅ‚ pracy zdaje siÄ™ nawet sugerować takÄ… interpretacjÄ™. Ironii dopatrzyć siÄ™ można także w pracach wielkoformatowych, gdy zaczynamy je czytać nie jako alegorie natury, lecz labirynty, które majÄ… tylko wejÅ›cie.

Starikiewicz swym czystym architektonicznym widzeniem – ale naznaczonym mocnÄ… cienistoÅ›ciÄ…, jakimÅ› kolorystycznym „defektem”, częściowym „daltonizmem” który jest, jak sÄ…dzÄ™, jego istotnym znakiem rozpoznawczym, zdecydowanie odróżnia siÄ™ od innych twórców, a także od kolorowej, sÅ‚odkiej aż do znużenia ikonosfery współczesnego czasu. SformuÅ‚owanie „daltonistycznie” oznacza, że walorowe widzenie jest fundamentem widzenia artysty (i najprawdopodobniej każdego widzenia, choć sobie tego nie uÅ›wiadamiamy) a co swoim malarstwem Starikiewicz jasno i konsekwentnie komunikuje. Ten rys jego twórczoÅ›ci na przestrzeni lat podlegajÄ…c modyfikacjom, nie zmienia siÄ™ zasadniczo. W Katedrach polnych zdaje siÄ™ artysta żegnać z takim widzeniem rzeczy, w którym jest sceptycyzm wobec czystoÅ›ci zmysłów, rodzaj jakiegoÅ› przerażenia ich niedoskonaÅ‚oÅ›ciÄ…. StÄ…d zapewne braÅ‚a siÄ™ ciÄ…gÅ‚a potrzeba przeÅ‚amywania ich ograniczeÅ„ za pomocÄ… stwarzania iluzyjnej fikcyjnej trójwymiarowej rzeczywistoÅ›ci w pracach wczeÅ›niejszych. W Katedrach polnych nie ma tej wzajemnej wrogoÅ›ci. Widoczna jest w nich lekkość i rozmach, radość ustalania rytmu, pewna dezynwoltura w szukaniu synchronii koloru, któremu zawsze daleko do prostolinijnej Å›wietlistoÅ›ci. Bo też, co oczywiste, ta cienistość zawiera w sobie swoje przeciwieÅ„stwo, ujawniajÄ…ce siÄ™ w postaci odczucia braku, co przykuwa wzrok do tych prac i każe do nich wracać. MyÅ›lÄ…c o Katedrach polnych nie mogÅ‚em przyporzÄ…dkować im żadnej pory roku i dnia, ich Å›wietlno – barwna autonomia jest radykalna. Dostrzegam w nich zamysÅ‚ panteistyczny, pogoÅ„ za nieskoÅ„czonoÅ›ciÄ…. Wielkoformatowe obrazy zdajÄ… siÄ™ mieć skÅ‚onność do zagarniania przestrzeni. SÄ… „żarÅ‚oczne” i „nienasycone”.
Maciej Mazurek

Error connecting to mysql