Kielce v.0.8

Turystyka i Podróże
Bangkok night

 drukuj stron�
Turystyka i Podróże Świat
Wys�ano dnia 26-09-2011 o godz. 13:43:12 przez rafa 5272

Przyjeżdżam do tego miasta już tyle lat i ciÄ…gle nie mogÄ™ nasycić siÄ™ kolorem gasnÄ…cego sÅ‚oÅ„ca. Nie znam drugiego takiego miejsca, w którym niebo zanurza siÄ™ w najgÅ‚Ä™bszych odcieniach fioletu.



To podobno wynik zanieczyszczeÅ„ i smogu unoszÄ…cego siÄ™ nad ogromnÄ… aglomeracjÄ…. TonÄ…ce w niekoÅ„czÄ…cym siÄ™ motoryzacyjnym korku, ponad 10-milionowe Miasto AnioÅ‚ów, nigdy nie zasypia.

Teatr zachodzącego słońca

ZmieniajÄ… siÄ™ jedynie kurtyny na horyzoncie. Tym razem opada ciemna. Ta, wraz z którÄ… jaÅ›niejÄ… neony, a ulice wypeÅ‚niajÄ… siÄ™ zapachami ostrej kuchni i miejscowej whisky. Mój autobus jadÄ…cy z poÅ‚ożonej w okolicach granicy z Kambodżą, wyspy Kho Chang, mozolnie dopchaÅ‚ siÄ™ do znajdujÄ…cego siÄ™ na wschodnich peryferiach dworca. MogÄ™ wreszcie wysiąść, rozprostować koÅ›ci po prawie caÅ‚ym dniu jazdy i zastanowić siÄ™, co dalej. Przepchanie siÄ™ przez tÅ‚um oblegajÄ…cy stanowiska, z których odjeżdżajÄ… lekko zdezelowane autobusy, nie sprawia mi wiÄ™kszych trudnoÅ›ci. TÅ‚ok jest dla Tajów Å›rodowiskiem naturalnym, nie potrafiÄ… bez niego żyć.
WidzÄ™ już betonowe sÅ‚upy, po których przemieszcza siÄ™ tutejszy Sky train. To thaonon Sukhumvit - najdÅ‚uższa ze znanych mi ulic. SpÄ™dziÅ‚em na niej wiÄ™kszość dzisiejszego dnia. Zamieniona w drogÄ™ o tej samej nazwie, ciÄ…gnie siÄ™ wzdÅ‚uż wybrzeża na wschód kraju, przez kilka prowincji, jak Chon Buri, Rayong i dalej, prawie do samej granicy z Kambodżą. Jest to zarazem jedyne poÅ‚Ä…czenie z Bang Phra, maÅ‚Ä… miejscowoÅ›ciÄ…, w której przesiadÅ‚em siÄ™, wracajÄ…c z rajskiej wyspy Kho Chang.

StojÄ…c na tej zapchanej pojazdami alleli zaczynam doceniać późnÄ… porÄ™. WÅ‚óczÄ™gostwa po Bangkoku, majÄ… sens tylko wtedy, gdy zajdzie już sÅ‚oÅ„ce a wilgotne pomieszane ze spalinami powietrze bÄ™dzie wreszcie chÅ‚odniejsze. Teraz pozostaje tylko znaleźć jakiÅ› dach nad gÅ‚owÄ…, gdzie zostawiÄ™ plecak i skÄ…d bez zbÄ™dnego balastu wyskoczÄ™ na miasto.

Tęczowy elementarz


Taksówki to najczęściej toyoty o żóÅ‚to-zielonym lub różowym kolorze. Nietrudno wyÅ‚owić je z zatÅ‚oczonej ulicy. Wystarczy trochÄ™ znajomoÅ›ci tutejszych zasad.
PróbujÄ…c jakÄ…Å› zatrzymać, unoszÄ™ dÅ‚oÅ„ wierzchniÄ… stronÄ… do góry i energicznie zginam palce, jak w dzieciÄ™cej zabawie „w palec pod budkÄ™”. To jedyny sposób na to, by zostać w Tajlandii poprawnie zrozumianym. Nasz europejski zwyczaj wystawiania dwóch palców w górze może tu zostać niemiÅ‚o przyjÄ™ty.
Taksówka zatrzymuje siÄ™ na widok mojego znaku. W Å›rodku, zza kierownicy, uÅ›miecha siÄ™ do mnie szeroko wÅ‚aÅ›ciciel o niepeÅ‚nym uzÄ™bieniu. KarnacjÄ™ ma dość ciemnÄ…, co od razu stawia go w tym kraju na dolnych szczeblach drabiny spoÅ‚ecznej. Od skóry zależy tu bowiem wiele – im jest jaÅ›niejsza, tym lepiej. W sklepach z kosmetykami na wszystkich kremach widniejÄ… duże napisy informujÄ…ce o wÅ‚aÅ›ciwoÅ›ciach wybielajÄ…cych. Widać to również podczas dÅ‚uższego pobytu i w miarÄ™ zagÅ‚Ä™biania siÄ™ w miejscowe realia. Prostym przykÅ‚adem jest pensja nauczyciela. Ci z ciemniejszÄ… skórÄ… potrafiÄ… zarabiać o 1/3 mniej od ich biaÅ‚ych kolegów.
Taksówek w tym mieÅ›cie nie brakuje, ale nigdy nie natknÄ…Å‚em siÄ™ na kierowcÄ™ z jasnÄ… karnacjÄ…. Transport jest niedrogi, wiÄ™kszym problemem jest jakość usÅ‚ug. Bangkok - centrum gospodarcze kraju, przyciÄ…ga ludzi z prowincji, co oznacza, że za kóÅ‚kiem czÄ™sto pracujÄ… faceci znajÄ…cy to miasto niewiele lepiej ode mnie. Rzadkim skarbem okazuje siÄ™ być przewoźnik znajÄ…cy kilka sÅ‚ów po angielsku.

Na poczÄ…tku próbowaÅ‚em stosować patent z mapÄ…, pokazujÄ…c kierowcy palcem, gdzie ma jechać. Wszyscy brali jÄ… do rÄ…k, przyglÄ…dali siÄ™ uważnie, po czym z szerokim uÅ›miechem kiwali twierdzÄ…co gÅ‚owÄ…. Zajęło mi trochÄ™ czasu odkrycie, że wiÄ™kszość nie za bardzo orientowaÅ‚a siÄ™ o co „kaman”. Nie ma jednak takiej siÅ‚y, która zmusiÅ‚aby Taja, by przyznaÅ‚ siÄ™ publicznie do wÅ‚asnej winy. JeÅ›li wiÄ™c jedziesz nieznanymi wczeÅ›niej ulicami zakorkowanego miasta, pamiÄ™taj o haÅ›le – „tylko spokój ciÄ™ ocali”. Jakiekolwiek próby zÅ‚oszczenia siÄ™ lub, nie daj boże, podnoszenia gÅ‚osu na naszego dobroczyÅ„cÄ™ nie wróżą nic dobrego. W najlepszym wypadku stracimy w jego oczach tzw. „twarz”. A w najgorszym? Wtedy okoliczni mówiÄ…, że „pochÅ‚onÄ…Å‚ nas Bangkok”. WidzÄ…c, że sytuacja wyglÄ…da kiepsko, szybko wrÄ™czam należnÄ… kwotÄ™ i ewakuujÄ™ siÄ™ z pojazdu, by szukać szczęścia z bardziej zorientowanym przewoźnikiem. Najgorzej jeÅ›li trafimy na cwaniaka, który bardzo dobrze zna topografiÄ™ miasta, ale postanowi nabić nas w butelkÄ™.
Ostatecznie pozostaje sieć autobusów, Sky train (kolejka naziemna) oraz metro. Najbardziej kultowe sÄ… tuk-tuki - motorki przypominajÄ…ce ryksze. To wrÄ™cz symbol Bangkoku. Znajdziesz je wszÄ™dzie, a w szczególnoÅ›ci w dzielnicach turystycznych. Istotne jest jednak to, by przed spoczÄ™ciem na maÅ‚ej kanapce ustalić dokÅ‚adnÄ… cenÄ™. W przeciwnym razie po dotarciu do celu, rachunek może być niemiÅ‚Ä… niespodziankÄ….



Aroy, aroy

Wysiadam w jednej z Soi, maÅ‚ych uliczek odchodzÄ…cych od Sukumvit, gdzieÅ› przy numerze 70 - już blisko i zarazem na tyle daleko od centrum, by móc liczyć na stawki niższe niż hotelowe. WÄ…ska uliczka rozÅ›wietlona żarówkami, wiszÄ…cymi poÅ›ród gÄ…szczu elektrycznych drutów, tÄ™tni życiem. Co chwile mijam polowe kuchnie, maÅ‚e wózki, gdzie pichcÄ… siÄ™ przeróżne potrawy. Zaraz obok - szeregi plastikowych stoÅ‚ów i taboretów, czyli krajobrazu typowego dla caÅ‚ej Azji poÅ‚udniowo-wschodniej. MojÄ… uwagÄ™ przykuwa jeden z wózków w zastanawiajÄ…co zÅ‚ocistym kolorze, peÅ‚en owoców morza.



Żołądek rozdrażniony płynącymi z każdej strony zapachami egzotycznej kuchni, przypomina o sobie coraz głośniej. Szukanie noclegu musi być oddalone przerwą na posiłek.
MaÅ‚e korpusy szaraÅ„czy usypane na sporej misce to jeden z tutejszych przysmaków. Zaraz obok tÅ‚uste larwy, również usmażone na rozgrzanym oleju. Wszystko w zÅ‚ocistym, przypominajÄ…cym czipsy kolorze. SÄ… jeszcze spore żuki poukÅ‚adane równo niczym oÅ‚owiane żoÅ‚nierzyki.

- Do you like it? Aroy, aroy…
Odwracam wzrok, szukając odpowiedz na to, kto zadał pytanie. Filigranowa postać, o czarnych włosach spływających na odsłonięte ramiona patrzy na mnie z przekorą. Oczy śmieją się radośnie małymi iskierkami w jej dużych węglowych źrenicach.
- Aroy, aroy... przytakuje stojący naprzeciw mały człowieczek o szerokim uśmiechu. Zapewne sprzedawca tego robactwa.
- Hmm... Not really. Odpowiadam uÅ›miechajÄ…c siÄ™ z wzajemnoÅ›ciÄ… do stojÄ…cej obok Tajki. Robaki już jadÅ‚em. OczywiÅ›cie po kilku gÅ‚Ä™bszych miejscowej whisky. Przypomina mi siÄ™ jedynie, że konik polny smakowaÅ‚ podobnie do przypalonej frytki. ZresztÄ…… niewiele pamiÄ™tam z tamtego wieczoru.

WokóÅ‚ wyrasta peÅ‚no różnego rodzaju wózków, serwujÄ…cych lepiej przyswajalne dla mnie: kao pad kai (smażony ryż z jajkiem i warzywami) czy kao pad moo (to samo z prosiakiem) lub tej, jak dla mnie najbardziej przyswajalnej, kao pad kra pao gai. (smażony ryz z bazyliÄ… i kurczakiem).

Harpie

Ulica jest jednym wielki barem, ale i Å›mietnikiem, pralniÄ…, toaletÄ…. Dziewczyna wydaje siÄ™ być interesujÄ…ca. Rozmawiamy chwilÄ™, jej angielski jest niezÅ‚y, co jest rzadko spotykane w tej części Å›wiata. Nie wyglÄ…da też na jednÄ… z pracujÄ…cych w okolicznych go-go „call girl” (o tej porze sÄ… zazwyczaj zajÄ™te pracÄ…). Ma na imiÄ™ Fon, jest z dwiema koleżankami. SiedzÄ… przy stoliku obok i uÅ›miechniÄ™te zapraszajÄ… mnie do siebie. PrzyglÄ…dam siÄ™ im chwilÄ™, by podjąć decyzjÄ™ stanowczo oddalajÄ…cÄ… w czasie moje poszukiwanie noclegu.

Siadam z nowo-poznanÄ… kompaniÄ…, zamawiajÄ…c z pobliskiego wózka kao pad moo, wodÄ™ i maÅ‚Ä… butelkÄ™ miejscowej whisky. Bez wody nie byÅ‚bym w stanie przeÅ‚knąć piekielnie ostrej tajskiej kuchni. Bez whisky nie podtrzymaÅ‚bym miÅ‚ego nastroju spotkania. Lay i Sue nie mówiÄ… po angielsku tak dobrze jak Fon. Mimo to dogadujemy siÄ™ bez wiÄ™kszych zgrzytów. Wszystkie trzy pracujÄ… w okolicznych biurach, które zamkniÄ™to kilka godzin temu. Po pracy spÄ™dzajÄ… swój wolny czas w ulicznych knajpkach, jak robi to wiÄ™kszość Tajów.
Z gÅ‚oÅ›ników obok wydobywajÄ… siÄ™ kocie dźwiÄ™ki miejscowej muzyki. Po kolejnej szklance, zaczynam nawet czuć jej rytm. CzujÄ™ już przez skórÄ™, że tego wieczoru pozostanÄ™ bezdomny.


MichaÅ‚ Pauli – (rocznik 1972) plastyk, pisarz, obieżyÅ›wiat, autor wydanej w 2011 roku książki „12 x Å›mierć”, opowiadajÄ…cej o jego szeÅ›cioletnim pobycie w tajskim wiÄ™zieniu Bang Kwang - jednym z najcięższych na Å›wiecie. Za przemyt ecstasy zostaÅ‚ skazany na 12 wyroków Å›mierci, zamienionych później na dożywocie. UÅ‚askawiony dopiero dziÄ™ki wstawiennictwu trzech polskich prezydentów.


Komentarze

Error connecting to mysql