Kielce v.0.8

Nauka Technika
Planetarny bałagan

 drukuj stron�
Nauka Technika Wszechświat
Wys�ano dnia 05-02-2006 o godz. 16:16:15 przez pala2 10656

Układ Słoneczny składa się z dziewięciu planet - wie o tym każdy dobry uczeń. Jednak ta liczba już niedługo może zostać zweryfikowana - w górę albo w dół. Uczeni potwierdzili bowiem, że krążąca za Plutonem planetoida Xena jest od niego większa.

Naukowcy dzielą planety naszego Układu na trzy grupy. Najbliższa Słońca obejmuje planety skaliste: Merkurego, Wenus, Ziemię i Marsa. W skład drugiej grupy wchodzą gazowe giganty - Jowisz, Saturn, Uran i Neptun. Trzeci obszar to najbardziej zagadkowy Pas Kuipera, w którym krąży Pluton. Oprócz niego znajdują się tam także lodowe karły - obiekty (zwane asteroidami lub planetoidami) liczące od kilkuset do 2 tys. kilometrów średnicy, które naukowcy uważają za nigdy nierozwinięte zalążki planet. Do tej pory takich karłów odkryto ponad tysiąc. Za kilkanaście lat powinniśmy dowiedzieć się o nich więcej, bo w ich okolice leci właśnie wysłana niedawno amerykańska sonda New Horizons.

Daleka księżniczka

Odkryty w 1930 r. Pluton, którego uznaje się obecnie za ostatnią planetę krążącą wokół Słońca, to lodowa bryła o średnicy niecałych 2,3 tys. km. Jest to jednocześnie najbardziej dziwaczna planeta naszego Układu. Najmniejsza (nawet nasz Księżyc jest większy) i najlżejsza z całej dziewiątki. Podczas gdy pozostała ósemka krąży w trójwymiarowym przecież Układzie mniej więcej w tej samej płaszczyźnie (ekliptyce), orbita Plutona jest do tej płaszczyzny nachylona pod kątem niecałych 18 stopni. W efekcie przecina orbitę Neptuna, wpychając się pomiędzy niego a Uran. Na dodatek księżyc Plutona Charon jest tylko dwa razy od niego mniejszy. Czy zatem nie wypada mówić o planecie podwójnej zamiast o układzie planeta-księżyc? Wielu uczonych kwestionuje jednak, czy Pluton w ogóle jest planetą. Inni twierdzą z kolei, że jest, ale wcale nie ostatnią.

Wszystko przez trzech amerykańskich astronomów - Michaela E. Browna, Chadwicka A. Trujillo i Davida L. Rabinowitza, którzy na początku 2005 r., analizując zdjęcia wykonane dwa lata wcześniej, odkryli ciekawy obiekt znajdujący się w Pasie Kuipera, jeszcze dalej niż Pluton. Nieoficjalnie nazwali go Xena - od filmowego imienia pięknej i wojowniczej księżniczki z małego ekranu.

"Księżniczka" krąży wokół Słońca po orbicie nachylonej do płaszczyzny ekliptyki pod kątem 44 stopni - a więc jeszcze bardziej dziwacznej niż Pluton. Podróż Xeny wokół Słońca trwa 560 ziemskich lat - dla porównania Plutonowi zajmuje ona 250 lat. Międzynarodowa Unia Astronomiczna uznała Xenę za planetoidę i nadała jej mało romantyczną nazwę 2003 UB313 (jej pierwszy człon oznacza rok odkrycia).

Planeta czy planetoida?

Gdyby nie upór uczonych, na tym by się pewnie skończyło. Ci jednak twierdzili, że ów kawałek lodu to nie zwykła planetoida, jakich w Pasie Kuipera pełno, ale dziesiąta planeta Układu Słonecznego. Argumentowali, że świeci jaśniej niż Pluton, a ponieważ jest od niego dalej, to musi być jednocześnie większa.

We wrześniu zeszłego roku amerykańscy astronomowie ogłosili, że Xena ma księżyc. Roboczo nazwali go Gabrielle - od imienia przyjaciółki filmowej księżniczki. Był to dla nich istotny dowód, że 2003 UB313 jest planetą. - Bo każda przyzwoita planeta ma swój księżyc - podkreślał Michael E. Brown.

Teraz w sukurs Amerykanom przyszli naukowcy z Niemiec i Francji, których pracę publikuje dzisiejsze "Nature". Uczeni, obliczając ilość ciepła emitowanego przez Xenę, określili jej albedo - czyli to, jaka część promieniowania słonecznego, które na nią pada, odbija się i leci z powrotem w kosmos. Okazało się, że Xena odbija ok. 60 proc. promieniowania i jej albedo jest prawie takie samo jak Plutona. A z tego wynika, że świeci jaśniej niż on nie dlatego, że jej albedo jest większe, tylko dlatego, że ona sama jest większa! Uczeni ocenili średnicę Xeny na mniej więcej 3 tys. km.

Jedna mniej, jedna więcej

Po tym odkryciu w Układzie Słonecznym zrobił się kosmiczny bałagan. Byłoby dużo prościej, gdyby astronomowie określili minimalną wielkość, od której krążące wokół Słońca ciało niebieskie staje się planetą. Takiego limitu jednak nie ma. Jeszcze w XIX w. za planety uważano prawie wszystkie obiekty krążące wokół Słońca - także maleńkie asteroidy znajdujące się w pasie pomiędzy Marsem i Jowiszem.

Co teraz? Prawdopodobnie sprawą zajmie się Międzynarodowa Unia Astronomiczna. Być może wyznaczy wspomniany wyżej limit wielkości - np. wszystko, co krąży wokół Słońca i jest rozmiaru Plutona lub większe, to planeta. W takim wypadku Słońcu przybędzie planeta nr 10. I nie wiadomo, czy na tym się skończy, bo astronomowie mogą przecież odkrywać kolejne, jeszcze dalsze obiekty podobnej wielkości. A może Pluton zostanie zdegradowany do statusu zwykłej planetoidy?


Tomasz Ulanowski gazeta.pl


Komentarze

Error connecting to mysql