Abradab: Nie gonię za sławą, ani pieniędzmi

Wywiad z Abradabem (Kaliber 44) podczas drugiej edycji BF Memorial w Kielcach w Bazie Zbożowej.



Czemu nie wykorzystasz koniunktury na hip-hop? Sokół robi ciuchy, Tede ma Wielkie Joł...

Ja przede wszystkim lubię robić muzykę. Nie otoczyłem się ludźmi, którzy pomagaliby mi w tym, ani samemu nie mam takiej zajawki, żeby codziennie biegać, zapieprzać. Lubię robić muzykę, co nie znaczy, że muszę być od razu biznesmenem i ogarniać takie tematy Zresztą Tede też nie zaczynał sam z Wielkim Joł. Generalnie jeżeli jesteś człowiekiem - instytucją, masz plany, to jakoś to się kręci. Prawdopodobnie jakieś ciuchy prędzej czy później się pojawią, ale jakoś nigdy mnie w tym kierunku jakoś bardzo nie ciągnęło.

Będą one po prostu przy okazji?

Raczej przy okazji. Możliwe, że w którymś momencie sytuacja rynkowa zmusi mnie do tego, by szukać zarobku gdzie indziej. Póki co jeszcze nie muszę, więc nie ma ciśnienia.

A nie myślałeś o jakiejś książce, żeby chociażby ujawnić kulisy odejścia Magika z Kalibra – wiele osób to intryguje.

To jest ich niezdrowa ciekawość. Wielu ludzi kupuje szmatławe pisma, w których jedyne fotografie to dzieła paparazzich. Mnie coś takiego troszeczkę odraża. Między mną, a Piotrkiem było swego czasu sporo przyjaźni. Potem w którymś momencie z jego strony sporo gniewu i nie uważam, że powinienem zarabiać pieniądze na tym, żeby mówić ludziom, co się stało wtedy. Mam szacunek do niego. Zmarł i wyjdzie jeszcze, że obsmarowuję mu dupę. Po co to komu? Dla paru złotych?

Uważasz, że swoimi solówkami udźwignąłeś tą legendę Kalibra?

Nie. Moim zdaniem ta legenda jest nie do udźwignięcia solówkami. To było coś wielkiego. Ja robię sobie swoją muzykę i nie aspirowałem nigdy, żeby pokonać tę legendę. Co trzy gęby, to nie jedna. Uważam, że robię dobre płyty, ale Kaliber był czymś wyjątkowym. Do dzisiaj ludzie pamiętają, znają wszystkie teksty. Można by się nabawić frustracji, stawiając sobie takie cele.

To może chociaż dwie gęby? Nie da się z Yoką nagrać wspólnie czegoś większego?

Niestety nie da się.

Z kim z polskich raperów chciałbyś nagrać kawałek?

Powiem Ci w ten sposób, że wszystkich, z którymi chcę nagrywać, to po prostu zapraszam do kawałków. Myślę, że prędzej czy później dojdzie do nagrania kawałka z Ostrym. Myślimy o tym od jakiegoś czasu. Póki co Ostry zrobił świetny bit na mój album, ale myślę, że w końcu trzeba coś wspólnie zrobić, bo jest to koleś, którego bardzo szanuję. Teraz zrobiłem parę nowych featuringów na nową płytę, choć nie są to stricte rapowe featy. Zgaduję się też na rzeczy jeszcze nowsze, niż płyta, która jeszcze nie wyszła. Wszystko to się gdzieś powolutku dzieje. Nie gonię ani za sławą, ani za pieniądzem. Robię sobie wszystko swoim tempem, a resztę mam w dupie.

W jakich klimatach będzie nowy album? Coś refleksyjnego, rozmawiałeś jeszcze z garbatym aniołem?

Płytka tekstowo jest podobna do poprzednich. Trudno mi się ustosunkować, nie mam takiego dystansu. Muzycznie jest zróżnicowana bardzo, bo jest sporo rzeczy – jazz, trochę country-rocka z Gutkiem, są kawałki bluesowe, soulowe z Mariką. Jest też odrobinkę popowy z Loszą, także jest naprawdę duże zróżnicowanie. Jest podogrywane sporo żywych instrumentów, są żywe perkusje i dęciaki, kontrabasy, gitary, klawisze, są organy Hammonda. Wydaje mi się, że będzie to najbardziej muzyczna płyta ze wszystkich.

W 1997 roku nagraliście ze Wzgórzem Ya-Pa 3 piosenkę pt. „Język polski”. Jak wspominasz tamte czasy?

Mistrzowsko. Złote czasy hip-hopu. Wtedy była ogromna ilość dobrych produkcji. My wtedy zaczynaliśmy, to były pierwsze lata rapu, totalny żywioł, byliśmy młodzi, zajebiste czasy.

A jak to wygląda w porównaniu z dzisiejszym polskim hip-hopem?

Dziś każdy może robić hip-hop, wrzucić go na stronę internetową i być wielkim raperem. Poziom nie jest zadowalający. Patrząc z perspektywy tamtych czasów, gdy nagraliśmy ze Wzgórzem kawałek, to dziś powinniśmy mieć naprawdę niezłą ligę hip-hopową. Niestety być może troszeczkę zabrakło niektórym ludziom talentu, w którymś momencie nie pomogły media. Był wielki boom na hip-hop i w pewnym momencie się skończył. Jest kilka osób, które się dobrze wyrobiły, ale to jest 10 procent.

Jaką przewidujesz przyszłość?

Przetrwają silniejsi, wyginą słabsi. Będą gdzieś po internecie przelewać swoją żółć, twierdząc, że są najlepsi i czemu się ich nie promuje. Spotykam się z takimi sygnałami. Ludzie mnie pytają, dlaczego tylko się promuje dobrych, a czemu nie słabych, na co ja zapytuję – kto promuje? Niektórzy są po prostu dobrzy i dlatego istnieją.

Dostajesz od słuchaczy więcej pochwał czy ataków?

Niewiele stykam się z hejterstwem. Możliwe, że dlatego, iż nie zabieram strasznie głosu. Cały czas traktuję to tak emocjonalnie, nie chcę z tego robić wielkiego biznesu, wyłapywać momentów itp. Mnie to bawi. Boję się, że jak zacznę do mojej muzyki podchodzić jak do pracy, to przestanie mnie to bawić i będzie kupa.

Rozmawiał Jakub Wątor, foto: Mariusz Ptasiński


Data publikacji: 07-10-2008 o godz. 13:40:00, Temat: Muzyka

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,abradab_nie_gonię_za_sławą_ani_pieniędzmi,10904,html