Czy Maria sie peszy?

Z Marią Peszek przed koncertem w Kielcach rozmawia Olga Adamus.



Czy Maria Awaria to Maria Peszek?

Nie. Maria Awaria została stworzona na potrzeby płyty, ale przez nią chciałam wyrazić pewne emocje, które na pewno po części są w każdym z nas.

Spodziewała się Pani takiego rozgłosu płyty, mimo że piosenki z „Marii Awarii” nie są nagminnie grane w radiu czy telewizji?

Nie można spodziewać się takich rzeczy. Wiadomo, że o tym się marzy i bardzo chce żeby tak było, ale nie da się tego przewidzieć i nijak zaplanować. Oczywiście, że byłam pełna niepokoju. Pierwsza płyta była przyjęta bardzo entuzjastycznie, więc byłam ciekawa jak będzie z drugą. Ale po prostu zrobiłam swoje i starałam się być wierna temu, co sobie wymyśliłam. Myślę, że się to udało. Nie spodziewałam się takiego zainteresowania, choć bardzo go sobie życzyłam. Oczywiście to, co się wydarzyło, przerosło wszystko to, co mogłam sobie wymyślić. Jestem bardzo szczęśliwa, chociaż jest to pewnego rodzaju szaleństwo - to sytuacja dość mocno wyczerpująca, chociaż dla artysty wymarzona.



Także kontrowersja jest wymarzona?

Kontrowersja jest wymarzoną rzeczą w sztuce. Wszystko to, co gdzieś popycha świat do przodu, zawsze jest kontrowersyjne. Ja się tego nie boję. Chociaż kontrowersja sama w sobie nigdy nie była moim zamierzeniem.

Nowa płyta nazywa rzeczy po imieniu. Ma uczyć ludzi mówienia o tych najintymniejszych sferach człowieka? Może chce być Pani trochę seksuologiem?

Nie, nie mogłabym być seksuologiem. Seksuolog leczy problemy ludzi związane z seksualnością, a ja nie mam takich umiejętności. Po prostu taki był pomysł na album. Miał być skupiony na zmysłowości, mówić o frajdzie z bycia tu i teraz, o hedonistycznym podejściu do życia i świata. Tak też chyba wyszło.

Czy odważna tematyka albumu przekłada się na odwagę w życiu?

Tak, jeśli ktoś mnie pyta o coś konkretnego, a ja mam na ten temat do powiedzenia. Nie zastanawiam się, czy to będzie poprawne politycznie, czy też nie. Jeśli mam potrzebę zabrania głosu w jakiejś sprawie to zdecydowanie jestem odważna, natomiast ta odwaga wynika raczej z przekonania o krótkości mojego życia. Szkoda mi czasu na jakieś gry słowne czy ucieczki w niedopowiedzenia. Jeśli jest coś ważnego, nawet jeśli jest to kontrowersyjny pogląd, ale mam potrzebę wyrażenia go – robię to.

A jednak wiele gier słownych pojawia się w Pani tekstach. Jednak gier słownych, które nie tuszują rzeczywistości, ale chwytają ją w inny sposób. Zawsze była w Pani potrzeba, aby bawić się słowami?

Wydaje mi się, że słowo można traktować jako dźwięk. To nie są tylko litery, jakieś znaczki, czarne kropki na papierze. Słowo może być dźwiękiem, czyli już samo w sobie jest elementem muzycznym. Lubię patrzeć na słowa jako na nuty. Przy tym mam słabość do dość abstrakcyjnego łączenia wyrazów, niespotykanych kombinacji, do surrealności. Myślę, że mam to od dziecka. Lubię się tak bawić. To jest ważny element tego, co robię.

Czy łatwiej się śpiewa będąc aktorem, a trudniej nie będąc muzykiem?

Aktorstwo nie pomaga w śpiewaniu, ale też nie przeszkadza. Natomiast brak wykształcenia muzycznego pomaga, ponieważ ma się dużo mniej obaw i dużo mniej stresu, o wielu mniej rzeczach trzeba pamiętać. Można sobie pozwolić na większą dozę szaleństwa i przede wszystkim jest się dużo bardziej odważnym. Ja coś takiego mam i myślę jest mi łatwiej.

A czy łatwiej było się wybić, zdobyć się na coś wielkiego mając ambicje podbudowane sławą ojca?

Myślę, że mój tata nie miał nic wspólnego z moją ambicją - z natury jestem osobą bardzo ambitną, czasem wręcz desperatką. Fakt, że mój tata jest kimś wybitnym nie miał wpływu na to, że chciałam robić rzeczy niesamowite. Natomiast niewątpliwie wpływ miało to, jakim jest człowiekiem. Wychowywała mnie bardzo nietuzinkowa osobowość i wolny artysta - to miało wpływ na to, kim ja jestem. Fakt, że jest to ktoś niesamowity i ten ktoś przez te trzydzieści parę lat ze mną był na pewno sprawiło, że apetyt na życie mam dość spory.



Zastanawiała się Pani co by było, gdyby iść w inną stronę, rozwinąć inny talent - fortepian, balet? W końcu na to też poświęcała Pani swój czas.

Życie jest kwestią wyborów. Zawsze można tęsknić za czymś, czego nie ma. Wydaje mi się, że wybrałam dobrze. To jest to, co sprawia, że jestem szczęśliwa. Pewnie jest też jakaś grupa ludzi, którym przez moją muzykę jest choć odrobinę lepiej. Dlatego nie zastanawiam się czy byłabym lepszą pianistką, czy lepszą tancerką. Myślę, że jestem na właściwym miejscu.

Co z aktorstwem? Czy już nie zobaczymy Pani w filmach?

Jeśli chodzi o aktorstwo, to na razie nie mam na to miejsca w głowie. Zajmuje się przede wszystkim muzyką i mam mnóstwo pomysłów na to, co zrobić muzycznie. Nie mówię nie, ale po prostu na razie dokonuję takich wyborów, że zawsze muzyka zwycięża. Aktorstwo, nawet jeżeli padają propozycje - przepadają. Widocznie nie jest to na tyle intensywna i wielka pasja.

Może na rynku polskim nie pojawiają się na tyle ciekawe produkcje, żeby dla nich porzucić muzykę?

Nie otrzymuje porażającej ilości propozycji filmowych. Ostatnio zdarzyła się taka rzecz, ale nie była dla mnie na tyle fascynująca, żeby się w nią zagłębić. Nie skorzystałam z niej. Jeśli chodzi o to, czy w Polsce powstają filmy, w których chciałabym grać - myślę, że tak. Ale to nie jest coś, przez co nie śpię po nocach, nie rozpaczam, że nie gram. Jest na pewno dużo dobrej muzyki i to jest najważniejsze.

Oprócz aktorstwa w Pani karierze pojawiło się dubbingowanie bajek. Lubi Pani to robić?

Lubię. Jest to frajda, jakiś rodzaj zabawy, wygłupu, też sposób zarabiania pieniędzy. To bardzo rozwijające i przede wszystkim przyjemne. Poza tym to praca dla najbardziej wymagającej publiczności, jaką są dzieci, których za wiele nie da się oszukać. Nie da się tutaj zastosować za dużej taryfy ulgowej.

Chciałaby Pani ponowić współpracę z muzykami, z którymi już coś stworzyliście? Myslovitz, L.U.C, VooVoo, Fisz?

Mam taką naturę, że zawsze ciekawi mnie nowe. Dobrze wspominam wszystkie te współprace - nawet jeśli były niełatwe, to dużo mnie nauczyły. To, co nowe, nieznane, zawsze mnie pociąga - zwłaszcza w muzyce. Na pewno jest jeszcze paru innych muzyków, z którymi fajnie byłoby zagrać.

foto: Wiktor Franko


Data publikacji: 14-05-2009 o godz. 02:00:00, Temat: Muzyka

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,czy_maria_sie_peszy,11600,html