Spod mięśni nie widać im rąk ani ptaszka - rozmowa z Zabili Mi Żółwia

Zabili Mi Żółwia to zespół powstały w 1997 roku w Mazańcowicach - nazwa miasta nic nie mówi, a jednak chłopaki dzięki swojej niepohamowanej energii, bombardują wszystkie miasta Polski muzyką ska.



Biją przy tym od nich chłopięca naturalność i beztroska, którymi potrafią zauroczyć. Świadczą o tym tłumy zgromadzane na koncertach. Publiczność pragnie świeżości i prawdy wspomaganych swojskim brzmieniem akordeonu. A jak chcą, to dostają i to nawet w nadwyżce. Krótka rozmowa Magdy Kołodziej z Dominikiem Barnasiem (gitara basowa) oraz Michałem Wojarem (wokal) po koncercie w skarżyskim Semaforze.

Byliście trzeźwi jak wymyślaliście nazwę zespołu?

Dominik BarnaÅ›: ByliÅ›my trzeźwi jak nigdy, bo to byÅ‚a ósma klasa podstawówki. Nasz zespół istnieje od dziewięćdziesiÄ…tego siódmego roku. Z zaÅ‚ożycieli zostaÅ‚em ja i Przemek (perkusista – przyp. red.).

Dlaczego akurat Wam się udało, jak myślisz?

D.B: Nie mam pojęcia. Podejrzewam, że każda młoda kapela, która ma zawzięcie i chce do czegoś dojść, musi cały czas przeć do przodu i tylko do przodu! W końcu się uda. My nigdy się o nic nie staraliśmy w komercyjnym sensie tego słowa - nie graliśmy na żadnych przeglądach, plebiscytach, festiwalach czy konkursach. Nie wciskaliśmy się do radia, telewizji - po prostu nic. W Bielsku zaczęliśmy grywać koncerty, a potem zaczęto nas zapraszać do innych miast. Skumplowaliśmy się z Wojtkiem Wojdą z Farben Lehre, który nas zaprosił na trasę PRL i to było takim momentem, w którym mogliśmy się pokazać szerszej publiczności na szerszej scenie.

Na Waszych pierwszych płytach słychać dużo niedociągnięć, problemów z wokalem. Czujecie się trochę przewartościowani?

D.B: Wiesz co, wtedy na pewno. Nie mogÄ™ powiedzieć, żebyÅ›my siÄ™ wstydzili tego, co robiliÅ›my. Mamy takÄ… twórczość i takie teksty, jakie mamy i identyfikowaliÅ›my siÄ™ z nimi. Na pewno dzisiaj też tak jest, chociaż niektóre byÅ‚y takie… gÅ‚upiutkie. Z drugiej strony to sÄ… po prostu teksty Ska, gdzie nie chodzi o to, żeby miaÅ‚o coÅ› wiÄ™kszy sens. Mamy też poważne piosenki- jak „Naloty”

A jak w takim razie scharakteryzowalibyÅ›cie tematykÄ™ nowej pÅ‚yty „ TwarzÄ… w twarz” ?

Michał Wojnar: Śpiewamy o tym, co nas boli i dotyczy, otacza na Ziemi, w powietrzu i w wodzie. Kiedyś to były sprawy bardziej ideologiczne i pacyfistyczne.

Nowy krążek jest na pewno dojrzalszy. Przy pierwszej płycie bardzo dużo nauczyliśmy się o pracy w studio. Na początku byliśmy pewni, że wszystko będzie super i ekstra, a okazało się, że wychodziły takie buble i błędy, że nas to, można powiedzieć, naprawdę bolało. Przy tej płycie już mieliśmy jakieś doświadczenie, więcej popracowaliśmy nad materiałem - na próbach i indywidualnie w domu. W momencie wchodzenia do studia czuliśmy się pewniej, lepiej i jesteśmy o wiele bardziej zadowoleni z efektu końcowego tej płyty niż z poprzednich. Dla nas jest to krok milowy do przodu.

Czym sÄ… dla Was ideologie?

D.B: Tym, czym się kierujemy przez całe życie.

Dlaczego wiÄ™c zestawiliÅ›cie w piosence „patriotÄ™” z „idiotÄ…”?

D.B: To po prostu dotyczy naszych poglÄ…dów z lat mÅ‚odzieÅ„czych…

Stare piosenki śpiewacie z przekonaniem?

D.B: Tak, gdybyśmy nie byli przekonani, to byśmy ich po prostu nie grali i nie śpiewali.

Jesteście, jako artyści, pogodzić się z tym, że Wasza muzyka trafia głównie do zbuntowanych nastolatków?

D.B: Tak, zawsze o tym wiedzieliÅ›my. Dlatego też „TwarzÄ… w twarz” jest bardziej poważna - żeby trafiÅ‚a do troszeczkÄ™ starszego grona.

To znaczy, że macie z tego powodu kompleks?

D.B: Nie, nie mamy, w życiu. Gdybyśmy mieli z tego powodu kompleks, to odcięlibyśmy się od naszej publiczności. Co jest złego w tym, że młodzi chcą chodzić na nasze koncerty? Chłopaki z Farben Lehre mają po czterdziestce i na ich koncerty chodzą jeszcze młodsi ludzie niż na nasze. Między innymi oczywiście, bo wiadomo, że są też starsi.

M.W: Akuraci (Akurat – polski zespół muzyczny grajÄ…cy ska, reggae, pop rock, punk rock – przyp.red.) sÄ… grubo po trzydziestce i na ich wystÄ™py też chodzÄ… mÅ‚odsze osoby.

D.B: Nawet bardzo dobrze, że chodzą. Lepiej, żeby przyszli na nasz koncert niż na dyskotekę techno.

Macie w głowie idealnego słuchacza?

D.B: Nie, nigdy nie pisaliśmy pod słuchacza.

Pod siebie?

D.B: Też nie do końca. Ostatnio napisałem tekst o narkomanii, a nie mam żadnego doświadczenia w tym względzie, wyłączając niestety niektórych znajomych, ale oni też nie byli natchnieniem. Po prostu tak wyszło i już.

Dla mnie pierwsza pÅ‚yta to zbiór mocno kopiÄ…cych kawaÅ‚ków, w których sÅ‚ychać, że gra paru kumpli. „TwarzÄ… w twarz” nie daje mi już takiego przekonania…

D.B: Rozumiem, spotkaliÅ›my siÄ™ z takimi opiniami. Niestety – jednym dogodzisz, inni stwierdzÄ…, że jest gorzej. Tym razem obraliÅ›my po prostu bardziej spokojny kierunek.

Robicie coÅ› innego w życiu czy jesteÅ›cie chÅ‚opakami, którzy Å›piewajÄ…, że „ Spod mięśni nie widać im rÄ…k ani ptaszka” ?

D.B: Pracujemy, uczymy się, leniuchujemy i gramy. A grać będziemy do kiedy nam na to czas i życie osobiste każdego z nas pozwoli. Wiadomo, że czasami są jakieś inne priorytety. Póki co staramy się wszystko pogodzić i to wychodzi.




Data publikacji: 06-07-2009 o godz. 14:57:02, Temat: Muzyka

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,spod_mięśni_nie_widać_im_rÄ…k_ani_ptaszka_rozmowa_z_zabili_mi_Å»ÃlÅ‚wia,11763,html