Sherlock Holmes

Gdy usłyszałam o powstaniu filmu o Sherlocku Holmsie pomyślałam, że będzie to niewypał - angielski detektyw kojarzył mi się z nieprzeciętnym umysłem, nudną wręcz grzecznością, sztywnymi zasadami, przyjaźnią z jeszcze nudniejszym doktorem Watsonem.



Pomyślałam, jak w świecie filmu akcji, w którym królują szybkie samochody, adrenalina i nieustraszeni umięśnieni bohaterowie, poradzi sobie flegmatyczny detektyw w trenczu i z fajką w dłoni. Ale gdy reżyserią zajął się Guy Ritchie, wiedziałam, że Sherlock będzie niegrzecznym chłopcem… nie myliłam się.

Jak się okazuje twórca detektywa - Arthur Conan Doyle - stworzył Holmsa jako człowieka wykorzystującego w śledztwach umiejętności obserwacji i znajomości psychologii, chemii, geologii, balistyki, matematyki. Ale bohater miał tez ciemną stronę osobowości – był uzależniony od bijatyk, kokainy, lubił popijać. I właśnie takiego Holmesa przedstawił reżyser. Dzięki brawurowej wręcz roli Roberta Downeya Jr – Holmes jest jedną z najciekawszych „bohaterskich” postaci jakie dane mi było obejrzeć ostatnio w kinie. Bije osobowością Indianę Jonsa, Jamesa Bonda i wielu innych herosów kina akcji. Jego Holmes jest barwny, ekscentryczny i nieprzewidywalny, niesamowicie inteligentny i równie podatny na używki. Drugą wspaniała role odegrał Jude Law jako Doktor Watson – bardziej stonowany i trzymający się zasad, ale również uzależniony od adrenaliny i tajemniczych zagadek.

Przyjaźń Holmesa i Watsona przypomniała mi inny wspaniały duet stworzony w serialu Dr House - przyjaciele House i Wilson (ciekawa zbieżność) pracują razem, odbywają setki interesujących dla widza rozmów podszytych złośliwościami i przekomarzaniem, są jak ogień i woda, co stwarza kilka zabawnych sytuacji. Z przyjemnością oglądałam duet Downeya Jr- Law, niesamowicie naturalnie zagrane role. Podobała mi się też rola Rachel McAdams – która pokazała portret silnej, niezależnej i niebezpiecznej kobiety.

Podobało mi się również polaczenie w filmie dwóch silnych kierunków, które panowały na przełomie XIX i XX wieku – czyli fascynacji okultyzmem, czarną magią i przeciwstawny dla niej kierunek czyli rozwój nauki. Powstanie kart Tarota a z drugiej strony epoka Tesli, Edisona, braci Lumière czy Curie-Skłodowskiej. Niestety fabuła lekko kuleje, nie przestraszyła mnie postać czarnego charakteru Lorda Blackwooda, który oczywiście chce zawładnąć światem. Ale końcówka filmu wszystko zmieniła….
Musze również wspomnieć o wspaniałej muzyce, która podkradała moją uwagę do końca filmu. Brawa dla Hansa Zimmera.

Dlatego uważam Sherlocka Holmesa za udany film, wspaniałe aktorstwo, ciekawy zamysł reżysera i ciekawa fabuła. Coś czuje, że rośnie nam nowy bohater kina akcji… tak, ten sam w którego powątpiewałam.

Żaneta Lurzyńska




Data publikacji: 03-02-2010 o godz. 17:31:58, Temat: Kino

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,sherlock_holmes,12135,html