Sabat Czarownic

„Sabat Czarownic” miało to być największe przedsięwzięcie muzyczne tego roku w Kielcach. Miał być to koncert, który pozwoli wypromować się miastu i w przyszłości zorganizować jeszcze nie raz tego typu imprezy. Miało to być wielkie show, które zobaczą miliony przed telewizorami. I było.



Koncert zaczął się od mocnego uderzenia - Anna Dereszowska oraz Joanna Liszowska na scenę wjechały na harleyach, zresztą jak na nowoczesną czarownicę przystało. Prowadzące koncert od razu wzięły się za czarowanie. Trzeba przyznać, że z całkiem dobrym skutkiem, ponieważ udało im się wyczarować wiele gwiazd polskiej muzyki rozrywkowej.

Jako pierwsza na scenę wyszła Edyta Górniak, która wykonała swój największy przebój „To nie ja”. Została ona bardzo ciepło przywitana przez kielecka publiczność, zresztą artystka nawet nie kryła wzruszenia z tego faktu.

Ale to był dopiero początek… Następnie ujrzeliśmy Justynę Steczkowską występującą jako „Dziewczyna szamana”, Blue Cafe w drodze „Do nieba, do piekła”, „Księżycowy” utwór Patrycji Markowskiej oraz Macieja Maleńczuka pytającego „Gdzie są przyjaciele moi”. Na zakończenie widownię porwał zespół Feel. W czasie jego występu już chyba nikt nie siedział.

Na deskach amfiteatru zaprezentowały się również Marina oraz Ewa Farna. O uśmiech na twarzach widzów zadbali Krzysztof Piasecki, Katarzyna Piasecka oraz kabaret Weźrzesz, natomiast występy artystyczne należały do Grupy Tanecznej EGO oraz Art Color Ballet.



Jako, że miał być to straszny, koszmarny i piekielny koncert nie mogło zabraknąć utworów z musicalu „Upiór w operze”. Tymi zajął się Janusz Radek. Jego wspólny występ z Justyną Steczkowską był chyba najlepszym ze wszystkich.

Nie zabrakło też coverów największych światowych utworów. Niestety nie zabrakło… O ile Ewa Farna piosenkę „Higway to Hell” wykonała fatalnie (czyj to pomysł, żeby to akurat ona śpiewała AC/DC?), to Ambulans w „Thrillerze” Michaela Jacksona wypadł poniżej wszelkiej krytyki. Utwór przerósł kielecką formację pod każdym, dosłownie każdym aspektem. Ale możemy im to wybaczyć, przecież każdy wie, ze król popu jest tylko jeden.

Kolejnym minusem były telebimy zamontowane obok sceny. Zamiast transmisji koncertu non stop leciała czołówka Sabatu. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że podczas występu Krzysztofa Piaseckiego na telebimach mogliśmy zobaczyć… Krzysztofa Piaseckiego. Czemu akurat jego? I czemu tylko jego? Na te pytania chyba nikt nie zna odpowiedzi.

Koncert na pewno można zaliczyć do udanych. Bo jakże mogłoby być inaczej skoro w Kielcach wystąpiły same gwiazdy śpiewające swoje największe przeboje? Gratulacje za „Sabat Czarownic” dla organizatorów oraz Leszka Kumańskiego, który był reżyserem całego show. Z niecierpliwością czekamy na następne imprezy muzyczne w Kielcach.

Mateusz Kołodziejczyk, zdjęcia: Urszula Wysocka


Data publikacji: 13-09-2010 o godz. 17:22:50, Temat: Świętokrzyskie

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,sabat_czarownic,12546,html