Konrad Smuga: Młodzi muszą szukać własnej drogi

Konrad Smuga jest reżyserem wielkich widowisk telewizyjnych. W lipcu odbyła się premiera jego spektaklu „Magiczny fortepian Chopina”. O mediach, sztuce i sposobie na odnalezienie się w obu tych dziedzinach opowiedział w wywiadzie dla „Wici.Info”.



Andrzej Szczodrak: Zacznę od dość przekornego pytania. Wiem, iż zanim zajął się Pan reżyserią telewizyjną, realizował Pan filmy dokumentalne. Ostatnio czytałem także o tworzonych przez Pana spektaklach. Zatem: czy artysta może polubić „robienie telewizji”?

Konrad Smuga: Jest takie powiedzenie „byt określa świadomość”. Można znaleźć równowagę – zarabiać na telewizji, ale nie wyjaławiać się intelektualnie i robić też coś innego.

A.Sz.: Mam wrażenie, że telewizja została zdominowana przez rozrywkę. Kto według Pańskiego odczucia lepiej znosi taki stan rzeczy: artyści filmu i teatru czy dziennikarze?

K.S.: To niewłaściwy punkt widzenia. Telewizja nie staje się coraz bardziej rozrywkowa, a coraz bardziej spolaryzowana. Kanały tematyczne zdobyły już ok. 30% rynku. Zresztą to rozdrobnienie powoduje, że jest więcej pracy w telewizji. Młodzi twórcy, niezależnie od dziedziny, w której się poruszają, powinni szukać własnej drogi. Normalne jest, że ambitny widz będzie chciał znaleźć coś dla siebie w tematycznych stacjach telewizyjnych. To pozytywne zjawisko. Tak powinno być.

A.Sz.: Myślę, że szczególnie w tworzeniu programu rozrywkowego ważne jest, by ludzie, którzy ze sobą przy tym współpracują dobrze się razem czuli. Co jest dla Pana priorytetem w budowaniu ekipy? Czy jakieś zachowania ekipy bądź redakcji stanowią dla Pana zaskoczenie?

K.S.: W redakcjach czasami pracują ludzie, którzy nie wiedzą, po co tam są.
W ekipie natomiast musi być flow – niekiedy rezygnuję z osób, które mają trochę lepsze umiejętności na rzecz ludzi, z którymi lepiej się współpracuje. Wtedy ekipa jest bardziej zaangażowana. Staram się też „spłaszczać” strukturę – oczywiście nie może być mowy o pełnej demokracji – ale dążę do tego, by podział reżyser-ekipa nie był tak silny.

A.Sz.: Na warsztatach „Studio Baza” mówił Pan, iż niektórzy znani z mediów ludzie są dużo sympatyczniejsi niż ich wizerunek. Czy czasami przychodzi Panu myśl „co by było gdyby” przed kamerami byli oni po prostu sobą?

K.S.: W mediach generalnie nie można być sobą. Aktorzy odgrywają pewne role. Przecież ci, którzy grają w komediach bywają na co dzień ponurakami. Przed kamerą trzeba być „jakimś”, aby przebić się przez natłok informacji trafiających do widza. Bycie sobą jest więc trudne, choć znam takie przypadki.

A.Sz.: Użył Pan słowa „aktorzy”. Kreują się również prezenterzy, piosenkarze...

K.S.: …którzy na scenie są także trochę aktorami.

A.Sz.: To prowadzi nas do pytania o przeplatanie się ról w kulturze. W reżyserowanym przez Pana Festiwalu Piosenki Rosyjskiej zwyciężyła aktorka Anna Dereszowska. Piosenkarze stają się aktorami i odwrotnie. Co jest przyczyną takiego zjawiska?

K.S.: Po prostu ludzie mają różnorodne talenty, którymi chcą się pochwalić. Ania Dereszowska to dobry przykład – jej występ był znakomity, pokazała właściwie rozumianą ambicję. Udowodniła, że świetnie rozumie, co znaczy być naprawdę aktorką. W piosence rosyjskiej, szczególnie w gatunku, który wybrała, interpretacja jest czymś kluczowym. Tak samo zresztą było z Magdą Różczką, która świetnie spisała się w spektaklu „Magiczny fortepian Chopina”. Dostała zadanie polegające na melorecytacji i początkowo była tym przerażona. W przedstawieniu tym niektórzy nie potrafili usłyszeć muzyki Chopina – brzmi ona w nim cały czas, lecz jest w pewien sposób ukryta.
Za cały spektakl przez jednych zostałem odsądzony od czci i wiary, drudzy wychwalili go pod niebiosa, więc chyba spełnił swoje zadanie.

A.Sz.:
Wróćmy jeszcze do telewizji: w latach dziewięćdziesiątych w głównym nurcie, w kanałach publicznych, można było spotkać się z naprawdę ambitną ofertą: „Laboratorium”, „Kuchnia”, „Polaków Portret Własny”. Co powiedziałby Pan ludziom, którzy tęsknią za taką telewizją? A może ona nadal istnieje, ale nie potrafimy jej znaleźć?

K.S.: Telewizja nie jest jednowymiarowa. Ta z lat dziewięćdziesiątych po prostu zniknęła i nie ma do niej powrotu, tak jak do jazdy dorożkami. Ludzie nie chcą już oglądać dwugodzinnych programów tematycznych, ale nadal mają dostęp do zróżnicowanej i ciekawej oferty.
TVP Kultura jest genialnym kanałem, ale ogląda go kilkadziesiąt tysięcy osób.
Mechanizmy rządzące rynkiem się nie zmieniły. Zwiększyła się tylko konkurencja.
Jak już powiedziałem, młodzi ludzie muszą szukać własnej drogi – powinni próbować się wyróżnić. O tym właśnie jest mój spektakl „Magiczny fortepian Chopina”. Można w nim znaleźć wiele wątków autobiograficznych.

A.Sz.: A czy będzie jeszcze szansa, aby kielczanie go obejrzeli?

K.S.: Pojawi się w TVP Kultura, ale dokładny termin nie jest mi jeszcze znany.

A.Sz.: Zatem czekamy na informację i chętnie poinformujemy o tym naszych czytelników. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Andrzej Szczodrak, zdjęcie: Joanna Klich


Data publikacji: 18-11-2010 o godz. 12:54:45, Temat: Kultura

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,konrad_smuga_młodzi_muszą_szukać_własnej_drogi,12630,html