„Zwerbowana miłość” - pomysł to nie scenariusz

Jednym z leitmotivów narzekań na polskie kino jest stwierdzenie o braku dobrych scenariuszy. Czasami pojawia się też opinia, iż wiele polskich filmów jest „o niczym”. Czy „filmy właściwie o niczym” i „filmy z bardzo słabym scenariuszem” można ze sobą utożsamić? Nie można. Tych którzy chcą dowiedzieć się czym różnią się te dwa typy filmów, zachęcam do obejrzenia „Zwerbowanej miłości” Tadeusza Króla.



Zarówno na organizowanych przeze mnie warsztatach telewizyjnych „Studio Baza” jak i na studiach (Produkcja Filmowa i Telewizyjna) słyszałem wypowiedź, iż projekt (film lub program telewizyjny) zaczyna się od trzech zdań. Te trzy zdania to pomysł czyli temat. To z nimi scenarzysta przychodzi do producenta. Ten zamawia najpierw dłuższy opis a później scenariusz.
Gdybym był producentem, do którego przyszli Tadeusz Król i Paweł Szlachetko z pomysłem „Zwerbowanej miłości”, zamówiłbym scenariusz. Temat jest ciekawy- wciągnięta w szpiegowską grę prostytutka przestaje być w niej tylko pionkiem. Tło: przełom ustrojowy czyli wielka historia. Barwne postacie: grana przez Joannę Orleańską Anna, choć trudni się najstarszym zawodem świata i potrafi być naprawdę sprytna, marzy o rycerskim mężczyźnie. Kapitan Andrzej (w tej roli Robert Więckiewicz) mimo iż umie zabijać z zimną krwią, ulega uczuciu do kobiety, którą oszukuje. Pomimo, iż jego praca polega na udawaniu, nie okłamuje żony.
Warto dodać, iż w filmie który rzeczywiście powstał, aktorzy pierwszoplanowi spisali się dobrze, a w rolach drugoplanowych ciekawie zaprezentowali się m.in. Sonia Bohosiewicz, Krzysztof Stroiński i Adam Woronowicz.
Muzyka Agima Dzeljilji z zespołu Öszibarack, choć minimalistyczna oddaje klimat czasów.
Zdjęcia Tomasza Augustynka potrafią wzbudzić w widzu nostalgię za czymś, za czym przecież tęsknić nie należy. Nawet krople deszczu stają się biżuterią, która zdobi mroczną Warszawę z lat przełomu ustrojowego.
Tylko... scenariusza brak. Pomysł świetny lecz ani moment, w którym widz jest w stanie zdefiniować stawkę, ani chwila, w której napięcie sięga zenitu nie nadchodzą wtedy, kiedy powinny. Nawet na fakt, iż Andrzej zaczyna coś czuć do Anny zwracamy uwagę tylko ze względu na tytuł filmu i jego pisemne zapowiedzi.  
Czasem udaje się zrobić coś prawie „z niczego”. Ze „Zwerbowaną miłością” było inaczej: z bardzo dobrego materiału historycznego stworzono film, któremu bardzo wyraźnie czegoś brakuje. Choć bywa zabawny, gdy widz dochodzi do wniosku, który przywodzi na myśl coś z Nietzchego:
„Ktoś, kto zabawia się z prostytutką, musi być świadom, że także prostytutka może zabawiać się z nim.”.

Andrzej Szczodrak


Data publikacji: 07-03-2011 o godz. 17:56:26, Temat: Kino

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,i8222zwerbowana_miłośći8221_pomysł_to_nie_scenariusz,12779,html