Rolę od początku traktuję jako wyzwanie

Z Dagną Dywicką, aktorką Teatru im. Stefana Żeromskiego rozmawia Marta Ciosek.



Widać, że zdążyłaś się już zaaklimatyzować w Kielcach. Czy to był trudny proces, czy raczej przyszedł z łatwością?

– Jak przyjechałam tu pierwszy raz na rozmowę o pracę, gdy wyszłam z peronu i zobaczyłam tabliczkę z ulicą Sienkiewicza, to byłam tak zadowolona i tak szczęśliwa, ponieważ nie znałam miasta, nie wiedziałam, gdzie jest teatr, wiedziałam, że gdzieś w okolicach dworca, ale jak się przyjeżdża pierwszy raz, to jednak się tego nie wie. Więc byłam bardzo zadowolona i od razu wiedziałam, że jest to wspaniałe miejsce.

Jesteś tu już trzeci rok. Jak się tu czujesz?

– Bardzo lubię Kielce. Jak od Sienkiewicza pójdę w lewo mam Kadzielnię i skałki, trochę spokoju.

Czyli masz już swoje ulubione miejsce?

– Tak. Uwielbiam park z głowami, tak przeze mnie nazywany (aleja gwiazd na Skwerze Szarych Szeregów). Bardzo długo szukaliśmy klucza, jak można ze sobą połączyć zaprezentowane osoby. Zawsze, jak ktoś do mnie przyjeżdża, to zabieram go do tego parku czy na Kadzielnię. Lubię też wychodzić lub wyjeżdżać na rowerze na prawo od ulicy Sienkiewicza, wtedy jestem nad Zalewem i tam też jest bardzo przyjemnie.

A jak spełniasz się tu artystycznie?


– Myślę, że w tym sezonie bardzo się spełniam. Zaczęłam od „Białego małżeństwa” – mojej ukochanej sztuki. I ten spektakl pociągnął za sobą taką falę pozytywnej energii i fajnej pracy przez „Sługę dwóch panów” w reżyserii Bartka Wyszomirskiego, czy „Hamleta” Radka Rychcika.

Czujesz, że się tutaj rozwijasz?

– Bardzo. I ja, i zespół, i reżyserzy.

Kiedy skończyłaś szkołę?

– Trzy lata temu.

I to jest Twoja pierwsza praca?

– Tak.

Jeżeli chodzi o rozwój, to bardziej stawiasz na siebie, sama się uczysz, czy liczysz także na pomoc od starszych kolegów po fachu?

– Troszkę tak, i troszkę tak. Zespół w teatrze Żeromskiego jest wspaniałym zespołem, który zawsze służy pomocą, radą, pracuje się z nimi fantastycznie. Reżyserzy, na których ja trafiłam w tym sezonie, okazali się wspaniałymi, wyrozumiałymi ludźmi, otwartymi na moje zarówno wady, jak i zalety i niedociągnięcia.

W jakim kierunku zmierzasz?

– Nie mam określonego kierunku.

Każdy aktor marzy o wyjątkowej nagrodzie, np. o Oskarze…

– Nie no, oczywiście, marzy mi się jakiś wspaniały film, ale na razie jakby nic nie robię w tym kierunku. Póki co spełniam się w teatrze i na tę chwilę to mi wystarczy. Czuje, że się rozwijam. Jak przyjdzie moment, w którym nie będę się rozwijać, zmienię miejsce. A myślę, że jeszcze dużo czasu potrzeba, żebym się rozwinęła tak konkretnie, zresztą aktor przez całe życie się rozwija.

Która rola była dla Ciebie największym wyzwaniem?

– Ciężko powiedzieć. Każdą rolę staram się traktować jak wyzwanie, bo to daje jakąś nową przygodę. Gdybym zakładała, że to jest proste, to nie dawałoby mi to satysfakcji. Rolę od początku traktuję jako wyzwanie po to, żeby nawet po premierze nie kończyć tego wyzwania, a dalej pracować nad graną postacią. Myślę, że każda rola jest wyzwaniem, gdybym tak nie myślała, to byłby znak, że powinnam pracować gdzie indziej…

Czy jest taka rola, która Ci się marzy, a której jeszcze nie zagrałaś?

– Jest ich kilka, ale nie ma takiej jednej, konkretnej. Rolę szekspirowską, o której marzyłam, zagrałam, w szkole, w dyplomie. Była to Rozalinda w „Jak wam się podoba”. Tak naprawdę cieszę się z każdych ról, które są mi dawane, małe, duże, łatwiejsze czy trudniejsze. Wszystkie je traktuję jako wyzwanie.

Zaczynają się wakacje, a Wy jeszcze pracujecie. Zdradzisz nam do jakiej sztuki trwają obecnie próby?

– Pracujemy teraz nad tekstem napisanym przez Jolę Janiczak, spektakl w reżyserii Wiktora Rubina, pt. „Joanna Szalona – Królowa”. Opowiada on historię hiszpańskiej królowej – Joanny, która uzyskała przydomek „Szalona”, ponieważ zwariowała w dużej części z miłości do swojego męża Filipa, zwanego „Pięknym”. Więcej nie mogę zdradzić…

No właśnie, mamy okres wakacji, wszyscy mają więcej czasu… Dlaczego tak jest, że właśnie m.in. teatry w tym okresie są zamykane?

– Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo wiem, że są teatry, które działają w wakacje, także to nie jest pytanie do mnie. Na przykład teatr Bydgoski ma jeszcze premierę w połowie lipca, w Teatrze Wybrzeże również coś się dzieje, ale jest to stricte dla ludzi, którzy przyjeżdżają tam na odpoczynek. My mamy wolne, ale nie dwa miesiące, ponieważ do 2 lipca mamy próby, później od 23 sierpnia, 5–6 sierpnia gramy na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku „Hamleta”, także te wakacje nie są jakoś bardzo długie.

Wobec tego jakie plany na ten wolny czas?


– No właśnie jeszcze nie wiem, bo to też ciężko w naszym zawodzie zaplanować coś konkretnego. Nie wykupię sobie biletu na samolot, bo nigdy nie wiem, czy mi się coś nie przydarzy. Tak pewnie będę się błąkać po Polsce, odwiedzę rodzinę…

Czego powinniśmy Ci życzyć w dalszej drodze?


– Dużo pracy, bardzo dużo pracy. Żeby było jak najwięcej nowych spektakli, a co za tym idzie również dużo kolejnych wyzwań…

A więc tego Ci życzymy!



Dagna Dywicka
– absolwentka Studium Aktorskiego przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie z 2008 roku, pochodzi z Torunia, od niedawna związana z Teatrem im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Do tej pory mogliśmy ją oglądać na deskach kieleckiego teatru m.in. w rolach Róży w „Małym Księciu”, Julii w „Romeo i Julia”, czy Bianki w „Białym małżeństwie”.

Rozmawiała Marta Ciosek, foto: Piotr Lis


Data publikacji: 22-07-2011 o godz. 18:53:43, Temat: Teatr

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,rolę_od_początku_traktuję_jako_wyzwanie,12971,html