Prawda o austryjackim zaborze

Austriacy uchodzą w oczach wielu Polaków za najłagodniejszych spośród zaborców - niewątpliwie jest w tym dużo prawdy, gdy porówna się metody rządzenia Prusaków, czy Rosjan, to Austria dawała znaczny margines swobody politycznej - zupełnie inne oblicze ma austriacki okupant na terenach byłego zaboru rosyjskiego, co najboleśniej odczuwała ludność wiejska i z małych miasteczek.



Z góry nie ma co komentować sposobu rządzenia i administrowania - czytelnicy sami wyrobią sobie zdanie własne na ten temat, na podstawie niżej przytoczonych, niektórych tylko dokumentów. Dodam jedynie, że postępowanie Austriaków np. na Kielecczyźnie wywołało nie tylko wroga postawę ludności wobec okupantów, ale i zapewne zaważyło na początkowym stosunku (potępianym przez wielu historyków) do Legionów Piłsudskiego, nominalnego sojusznika cesarza Franciszka Józefa.

Przebieg okupacji zilustrujmy przykładem Pińczowa, do którego wojska austriackie wkroczyły w 1915 roku i niebawem utworzyły tu K.U.K. Kreiskommando, czyli Cesarską i Królewską Komendę Obwodową, obejmującą cały powiat i miasto.
Pierwszym komendantem został płk von Dobiecki - Grzymała, a jego zastępcą ppłk Bohm. Obaj ci wojskowi dostojnicy zaczęli energicznie zarządzać obszarem, wydając całą serie obwieszczeń (Kundmachung) i rozporządzeń (Verordnung), drukowanych w językach polskim i niemieckim. Np. jedno z obwieszczeń z 30 lipca 1916 roku zakazuje ludności cywilnej ... jazdy na rowerach. Tylko osoby godne zaufania mogły uzyskać pisemne zezwolenia na poruszanie się tymi niebezpiecznymi dla okupantów wehikułami, i to po ściśle wyznaczonym obszarze.

W tymże miesiącu podano do wiadomości, że "swobodne bieganie psów i kotów jest jak najsurowiej zakazane", za co groziła grzywna 200 rubli, suma nie bagatelna. Psy, jak to psy, ale jak było można utrzymać w obejściu kota, zwierzę tak niezależne? Nikt nie przyznawał się do ich posiadania.

2 lipca 1916 roku zakazano handlu końmi i zachęcano premiami pieniężnymi do składania donosów w tej sprawie. 1 sierpnia 1916 roku kolejne rozporządzenie obejmowało walkę ze szkodnikami roślinnymi "ponieważ oset i przeróżne chwasty w zastraszający sposób zagłuszają pole..." Zastosowano tu odpowiedzialność zbiorową - cała wieś była zobowiązana do usunięcia chwastów - " ... o ile nie - na ich koszt będzie tępienie i grzywny od 5-600 koron lub areszt."

Sierpień 1916 roku obfitował w kolejne rozporządzenia: "Wszystek łój surowy i topiony oraz wszelkie kości i tłuszcz kostny z rzeźni prywatnych, oleina, stearyna i klej skórny -zajmuje się na rzecz C. i K Zarządu Wojskowego." Ale były też sprawy groźniejsze np. zawarte w ponownym ostrzeżeniu przed udzielaniem pomocy w ucieczce jeńcom wojennym (groziła kara śmierci przez powieszenie). Miejscowa ludność pomagała niejednokrotnie jeńcom Polakom, wcielonych do armii rosyjskiej, których rodzinne domy znajdowały się na terenie powiatu pińczowskiego. Austriacy regulowali drobiazgowo dosłownie wszystko. Wydawane były cenniki na towary i usługi. Stosowano kary za handel bez zezwolenia. Wprowadzono kartki żywnościowe. Miesięczny przy-dział cukru na osobę wynosił 1 funt (około 40 dkg) zaś chleba było można otrzymać 70 gramów dziennie, lub 50 gr mąki - do wyboru. Modne były erzace, zastępujące pełnowartościowe produkty. Z polecenia K.u.k. Kriegsministerium (ministerstwo wojny) nakazano zbierać pokrzywy " ... nie należy wyrywać, tylko ścinać przy ziemi sierpem lub kosą ..." Kiedy apele nie odniosły skutku, wyznaczono pod rygorami nakaz dostawy tej rośliny przez poszczególne miasta i wsie. I tak, np. zarząd szkoły w Działoszycach 2 września 1916 roku informował : " ... , że w sierpniu dzieci szkolne zebrały 500 kg pokrzyw", a wójt gminy Bejsce 27 października 1916 roku donosił o zebraniu 396 funtów pokrzyw, które wysłano "do CK Stacyi Załadowczej na Wiśle w Sokołowicach".

Władze Korczyna Starego w meldunku pisanym w języku niemieckim podawały, że zgromadziły 1335 funtów pokrzywy. Dla obiektywizmu stwierdzić należy, że władze austriackie nie tylko eksploatowały okupowane tereny, ale na swój sposób troszczyły się o polską ludność, a że była to szczególna opieka, to już inna sprawa. Potwierdza to fakt rozlepianych w Pińczowie oraz na terenie całego powiatu w sierpniu 1916 roku odezw : "O użyciu krajowych roślin jako jarzyn, wydaną prze C. i K. Towarzystwo Ogrodnicze w Wiedniu". W olbrzymim formatem plakacie podano szczegółowe opisy roślin, wraz z ich łacińskimi nazwami, recepturę ich przyrządzania. Streścić można niektóre przepisy. I tak, dziki szpinak, zwany także mączyniem - stanowi świetną przyprawę do zup. Zaś młode liście pokrzyw można używać jak szpinak. Przyrządzić na sposób sałaty lub szpinaku można: brodawnik mleczowy, czyli dmuchawiec (albo mniszek), rukiew inaczej zwana rzeżuchą, słodką nasturcją, gorycznik pospolity i szczaw. Co do ostatniego zawarto uwagę : "nadmierne zużycie sprowadza łatwo biegunkę". Podano także jako przysmaki : "młode latorośle bardzo często dzikiego chmielu mogą być przyrządzone podobnie jak szparagi oraz, że główki laski aronowej w jesieni przysmażone (świeże trujące) mogą być użyte jak pieczone ziemniaki lub kasztany".

Zalecano też masowa hodowlę królików, z obowiązkiem dostawy skórek na rzecz wojska. Nie zapomniano także o żywym inwentarzu, dla którego opracowano również odpowiednie receptury : "Dla zapobieżenia brakowi paszy, staje się produkcya paszy z liści drzew naglącą koniecznością ... szczególnie wchodzą tu pod uwagę liście wiązu, klonu, akacyi, jesionu (wymieniono jeszcze kilkanaście gatunków drzew liściastych) ... celem suszenia ustawia się lalki przewiewne, wysychają po 6 - 8 dniach ...". Tę paszę skupowała również C. i K. Komenda Powiatowa. Z mydłem były kłopoty nie lada. Można było powiedzieć, że było ono na wagę złota. Potwierdza to np. dokument jaki wpłynął do K.u.K. Feldgendarmerieabteilungskommando w Pińczowie (uf, aż 33 litery w tej nazwie polowej żandarmerii) : "Imacze Karol Iwanicki c. i k. resp. i Józef Błaszczyk pom. Strażnik skarbowy ... pełniąc służbę na kolejce wąskotorowej w Miechowie przy rewizyi podróżnych znaleziono u Szmula Gorzelanego z Działoszyc 9 - kawałków mydła pokątnych fabryk. Ze względu, że handel mydłem z pokątnych fabryk jest zakazany, przeto mydło skonfiskowano ...". Gorzelany zeznał : "kupiłem go od nieznanego żydka ...", i tłumaczył się, że chciał zarobić na utrzymanie rodziny. Widać, żeby przeciwdziałać tego rodzaju przestępstwom ppłk Bohm 4 grudnia 1916 roku podpisał rozplakatowane na terenie całego powiatu zalecenie, kolejną praktyczną recepturę: "Oszczędność! Spowodowana wypadkami szczupłość mydła, sody i ługu sodowego zmusza do większej oszczędności tych materiałów do prania. Płyn, którym można zastąpić ług, sodę i mydło do prania, da się uzyskać z popiołu drzewnego zawierającego jak wiadomo wielka ilość potażu. W tym celu polewa się popiół drzewny w odpowiednim drewnianem lub żelaznem naczyniu poczwórną ilością gorącej wody i dobrze się mięsza, wskutek czego znajdujący się w popiele potaż przemienia się w rozczyn ... płyn filtruje się przez płótno rozpięte w kształcie worka na drewnianych ramach ... płyn należy dolewać do wody przeznaczonej do prania ...". Ten szczególny, popularyzatorski wykład kończy się dwoma uwagami: że do tego preparatu popiół z węgla kamiennego zupełnie się nie nadaje, oraz zaleca się piasek jako bardzo dobry środek zastępczy do mycia rąk i nóg. Uroczy, jakby nie było, pod austriacką okupacja rok 1916, kończy się obwieszczeniem C. i K. Komendy Obwodowej w Pińczowie, datowanym 7 grudnia, w którym ogranicza się Żydom używanie do celów rytualnych tylko: "2 świece w każdej zamieszkanej ubikacyi . Palenie większej ilości świec lub oświetlanie mieszkań nie zamieszkiwanych stale zakazuje się nawet ludziom zamożnym ...". Ograniczenie używania świec dotyczyło również kościołów i bóżnic, pod groźbą kary. Kolejnymi komendantami c. i k. Komendy Powiatowej w Pińczowie w latach 1917 - 1918 byli E. Mayer von Nemansky i ppłk Springwald. Z jednej strony ściśle realizowali rozkazy płynące z c. i k. Generalnego Gubernatorstwa Wojskowego w Lublinie, centralnej władzy na tę część Polski, którą okupowali Austriacy, z drugiej zaś wykazywali wiele inicjatyw własnych, zmierzających do wyciśnięcia z powiatu pińczowskiego jak najwięcej na rzecz frontu i cesarstwa.

W styczniu 1917 roku wydano rozporządzenie o "przełożeniu dni bezmięsnych", w którym czytamy m.in. : "... poniedziałek, środę i piątek każdego tygodnia jako te dni, w których zakazana jest w obrębie obwodu sprzedaż, przyrządzanie oraz spożywanie surowego mięsa wołowego, cielęcego, wieprzowiny, baraniny, koziny, gęsiny, kaczek, kur jak również jadalnych części wnętrzności tych zwierząt ..." Pojawiły się także obwieszczenia o wykonywanych wyrokach śmierci. Dotyczyły zarówno dezerterów z cesarsko - królewskiej armii, jak i grasujących w powiecie licznych bandytów.

W innych rozporządzeniach ostrzegano przed zbliżaniem się do magazynów z amunicja, za co można było zostać zastrzelonym, w najlepszym wypadku aresztowanym. Komenda Powiatowa ostrzegała ludność : " Niesumienni podżegacze, uwijający się po powiecie namawiają do ... strajków, demonstracji i do nieoddawania kontyngentów, nieodstawiania podwód i do innych nielegalnych czynów ...". Za te występki groziły kontrybucje, rekwizycja inwentarza, oraz "internowanie podżegaczy współwinnych w obozach Monarchii ...".
Zresztą katalog kar, w którym przewidziana była zbiorowa odpowiedzialność był obszerny. Np. w rozporządzeniu z 7 października 1916 roku czytamy: "l. Domy względnie miejscowości, które zbrodniarzom służyły za schronienie (kryjówkę) należy spalić, jeżeli na czas ich obecności nie doniesiono... 2. W podejrzanych miejscowościach należy zabrać zakładników..." Zachęcano do delatorstwa. Za donos płacono 50 koron, a "osobliwych wypadkach jeszcze podwyżka tej premii". Istny zalew nakazów i zarządzeń miał miejsce we wrześniu i październiku 1917 roku. I tak czytany: " l. Ziemniaki pochodzące ze zbioru roku 1917 zajmuje się na rzecz Zarządu Wojskowego ..." Za niedostarczenie tych płodów w terminie, grożono przymusem, konfiskatą bądź zapłatą w połowie wartości. Z obwieszczenia z 14 września 1917 roku : "Każdy kto ma większy ponad 15 pudów (240 kg) zapas owoców jest zobowiązany zgłosić ten zapas w gminie" Zakazano handlu nasionami np. cebuli. Dotyczyło to także mąki. Józefa Sędka z Bobina Sąd Pokoju w Kazimierzy Wielkiej skazał na 60 koron grzywny za próbę wywozu do Galicji 133 kg mąki pszenicznej (towar skonfiskowano). U handlarza Fajgla Preisa znaleziono na strychu 8 skór cielęcych. Skazano go na areszt i rekwizycję skór.

We wrześniu 1917 roku opieczętowano na terenie całego powiatu wszystkie olejarnie. Tylko trzy "fabryki oleju" na obszarze okupacji austriacko-węgierskiej miały prawo, i to pod ścisła kontrolą produkować odtąd olej: w Radomiu, Lublinie i Zamościu. Poruszanie się ludności po terenie powiatu i poza nim, było wielce utrudnione i surowo karane o ile ktoś nie miał zezwolenia na podróż.
Np. Josek Bienensztok z Pińczowa, prosił Komendę Powiatową o łaskę darowania kary: "Osądzono mnie karą 50 kr za dnia 3 września, że wiozłem w nocy ogórków do Kielc, zupełnie nie czuję się winnym ta droga była z Chmielnika do Pińczowa , po szarówce zastał mnie deszcz, chciałem jechać do do-mu, aby wapno nie gasło . Wymieniony kupiec świadczyć może". Wyjazd do innych miast, czy obszarów, wymagał specjalnego zezwolenia, które nie łatwo było otrzymać, co obrazuje takie np. podanie : "Do C. i K.Komendy Powiatowej w Pińczowie. Mieszkaniec miasteczka Koszyce gm. Filipowice Gerszon Erlich. Prośba. Udaje się C. i K.Komendy obwodowej o wydanie mi paszport podróżny na 3 miesiące mam nadzieję że C. i K. Komendy moją prośbę nie odmówi nie umiejący pisać Gerszon Erlich - Koszyce 21 października 1917 roku". Na podaniu zawarta jest urzędowa adnotacja: "Kiepska nadzieja! Komenda odmawia, albowiem na Kolejach przepełnienie - a żydków w Galicji itp jest Bogu się żaląc dość!"

Austriackie władze wojskowe rozwinęły dużą siatkę donosicieli, którzy niczym międzynarodowi agenci wywiadu, traktowani byli ze śmiertelną powagą utajnione kryptonimy. Np. w meldunku z 13 października 1917 roku czytamy: "Dnia 6 października 1917 roku tajny ajent Nr 57 w Koszycach Władysław Malicki zatrzymał 1 parę koni Wolfa Zilbergera z gminy Opatowice które przechowano u mieszkanki w Opatowcu Kozłowskiej ...". Z akt śledztwa wynikało, że zarekwirowane konie pochodziły z przemytu, a sprawę zamieszani byli handlarze koni - Majtkowie z Działoszyc. Z każdym miesiącem okupacji nasilały się uciążliwe dla ludności działania Austriaków. Zarządzono spisy bydła, drobiu, uli, wozów, za których nie ujawnienie groziła grzywna 2 tysięcy koron lub 6 miesięcy aresztu. Taka sama kara groziła gdy ktoś miał np. " w swojem przechowaniu śliwki lub powidła w ilości ponad pół puda rosyjskiego (chodziło mniej więcej o 8 kg - przyp. Autora). Obwieszczenie z 18 października 1916 roku zakazywało w dniach 1 i 2 listopada oświetlania grobów w Święta Zmarłych.

Fragment książki Zbigniewa Moskwy "Prawda o austriackiej okupacji, ludowcach, iluzjonach i żurnalistach"
Rys. Ola Makowska



Data publikacji: 12-01-2003 o godz. 00:31:27, Temat: Literatura

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,prawda_o_austryjackim_zaborze,13,html