Niezwyczajne zwyczaje wielkanocne

Kiedy słyszymy Wielkanoc, skojarzenia nasuwają się szybko: jajka, pisanki, baranek, króliczki, zajączki… A tarabanienie i bziukanie? Te znają tylko mieszkańcy dwóch świętokrzyskich gmin: Iwanisk i Koprzywnicy, gdzie kultywowane są prawdopodobnie nieznane nigdzie indziej w Polsce zwyczaje.



W Iwaniskach w Wielką Sobotę od północy rozlegają się dźwięki bębnienia w taraban – duży, bęben używany w dawnych wojskach do nadawaniu taktu w marszu oraz w bitwach do przekazywania rozkazów. Strażacy z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej najpierw idą bębnić przed plebanią, aby obudzić księdza. Następnie przez godzinę przed grobem Jezusa w miejscowym kościele pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej wybijają na tarabanie specjalny od dawien dawna niezmienny rytm. Potem miejscowi kawalerowie chodzą z tarabanem po Iwaniskach i aż do porannej rezurekcji bębnią pod domami panien.



Tradycja tarabanienia była podtrzymywana w Iwaniskach także w okresie II wojny światowej i w czasie stanu wojennego, kiedy do użycia bębna potrzebne były specjalne zezwolenia władz. Instrument od pokoleń przechowywany jest w miejscowej remizie. Mieszkańcy Iwanisk nie wiedzą, kiedy pojawiła się tradycja wielkanocnego tarabanienia. Pewne jest natomiast, że to obyczaj szczególny i warty kontynuacji, bo z całą pewnością integruje lokalną ludność zarówno w sensie religijnym, jak i społecznym.





Mieszkańcy Koprzywnicy tez nie są do końca pewni, skąd wziął się praktykowany od pokoleń zwyczaj wielkanocnego bziukania. Choć słowo to, jak mówi Kazimierz Gorycki, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Koprzywnicy, jest stosunkowo nowym określeniem. Strażacko-religijny obyczaj zwany bziukami polega na puszczaniu przez kilku strażaków słupów ognia na chwałę Zmartwychwstałego Jezusa.



Niezwykłe widowisko można zobaczyć tylko w Koprzywnicy i tylko raz w roku, w Wielką Sobotę. Bziukacze kroczą wtedy w procesji rezurekcyjnej, trzy razy okrążając kościół pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej. Bo w tej miejscowości msza rezurekcyjna odbywa się właśnie wieczorem w Wielką Sobotę. Jak mówią mieszkańcy, bez strażaków trudno sobie wyobrazić koprzywnickie uroczystości wielkanocne. Ale na rynku stawiają się wieczorem nie tylko członkowie OSP, wozami bojowymi przybywają strażacy z okolicznych jednostek, paradują ubrani w galowe mundury i z pocztami sztandarowymi. Strażacy do bziukania zbierają się w remizie, zabezpieczają butelki z naftą, zapinają pasy bojowe, na głowy wkładają lśniące hełmy i tak wyposażeni wychodzą na procesję. Bziukanie polega na tym, że nabiera się w usta nafty, a następnie wydmuchuje się i podpala od niesionej pochodni strumień pary. Daje to efektowny słup ognia. Oczywiście jest to zajęcie zarówno niezdrowe, jak i niebezpieczne. Nafta szkodzi zębom, a w przeszłości zdarzały się też przypadki poparzeń. Dla przeprowadzenia dezynfekcji jamy ustnej, jak opowiadają bziukacze, najlepsza jest wódka, bo zabija smak nafty. Komendant koprzywnickiej OSP zapewnia, że do bziukania rwą się młodzi chłopcy i tradycja na pewno nigdy nie wygaśnie. Skąd wzięło się bziukanie i sama jego nazwa – tego nikt nie wie. Wyjaśnienia swego zwyczaju mieszkańcy Koprzywnicy szukają w czasach przedchrześcijańskich, w pogańskich obrzędach. Tu gdzie teraz stoi kościół, była kiedyś pogańska świątynia, gdzie czczono ogień. Podobno pierwsze bziukanie odbyło się po upadku powstania styczniowego, gdy władze carskie zabroniły salw podczas wielkanocnych procesji. Właśnie te płomienie były bezgłośnymi strzałami. Od 2002 roku w procesji uczestniczą rycerze z Chorągwi Rycerskiej Ziemi Sandomierskiej, a od 4 lat ze swoimi armatami przybywa również Chorągiew Rycerska Ziemi Staszowskiej. Komendant Gorycki podkreśla, że udział w koprzywnickiej procesji rezurekcyjnej jest wyjątkowym przeżyciem, w którym warto uczestniczyć.

Bożena Pawłowska, Foto: Parafia Iwaniska, OSP Koprzywnica


Data publikacji: 07-04-2012 o godz. 15:18:48, Temat: Świętokrzyskie

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,niezwyczajne_zwyczaje_wielkanocne,13276,html