Dallas ‘63

Najnowszy King nie jest Kingiem najbardziej rozpowszechnionym w świadomości popkultury. Pozwolę sobie zatem stać się na ułamek sekundy ekspertem ds. świadomości popkultury i wyjaśnić, że w „Dallas” na próżno szukać nawiedzonych terenów zabudowanych i ich niematerialnych mieszkańców.



To inna odsłona Stephena Kinga – ta, czytywana już wcześniej, mniej paranormalna i niezaprogramowana na wywoływanie gęsiej skórki. Autor „Miasteczka Salem” napisał tym razem ociekający nostalgią i chwilami naprawdę zabawny thriller (nostiller?) o podróżach w czasie i efekcie motyla.

Jake Epping trafia do Ameryki epoki króla Elvisa przez króliczą jamę mieszczącą się na tyłach króla dzisiejszych czasów, czyli baru z fast foodem. Chce dzięki temu załatwić kilka własnych spraw, które mogły potoczyć się inaczej, a później szczęśliwie zapobiec zabójstwu prezydenta Kennedy’ego, będącego dla ówczesnego pokolenia tym, czym dla obecnego jest trauma World Trade Center. Nic prostszego, prawda? Po drodze King zostawił nam przyjemnie do wyławiania rozmaite smaczki w rodzaju Jake’a objaśniającego płytę Rolling Stonesów, która ukaże się dopiero za kilka lat.

Siłą tej pierwszorzędnej powieści drugorzędnej są przede wszystkim opisy amerykańskich mieścin tamtego czasu – idyllicznych krain mlekiem i burbonem płynących, będących jednocześnie zagłębiami najobrzydliwszego rasizmu, uprzedzeń i ostentacyjnego purytanizmu. Powieść uwodzi także tym uwielbianym przez wszystkich smutnym chichotem nad fatalizmem miłości romantycznej i bezradnością człowieka wobec losu.

„Dallas” to wreszcie oda do czasów, w których wszystko wydawało się prostsze. Albo nam się tylko zdaje, że było.

grol


Data publikacji: 01-05-2012 o godz. 17:07:45, Temat: Literatura

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,dallas_i821663,13294,html