MDNA

Madonnę najlepiej porównać do któregoś z drapieżnych zwierząt radzących sobie w każdych warunkach pogodowych. Szybko się jednak okaże, że w tabeli zabraknie gatunków, a kolejna płyta Królowej już czeka na zrecenzowanie.



Pierwsze rozczarowanie przynosi niespełniona obietnica tytułu. „MDNA” to żadne wojaże po kodzie genetycznym Madonny, ale płytkie jak kod kreskowy wyznanie że „dziewczyny chcą się bawić i być wystrzelone jak gorące pistolety”. Gdzie ta Madonna zgrabnie igrająca z własnym wizerunkiem?

To właściwie mniej ważne. Podobne zarzuty byłyby nieistotne, gdyby na płycie wygrywały kompozycje. Owszem, jest znakomita produkcja zastępu mistrzów (zawsze przyciągała ich jak pijawa), ale nie ma w tej densmaszynie melodii i niekłamanego hitu. To już w popie nie przejdzie. Zwłaszcza tym, który Madonna sama stworzyła.

grol


Data publikacji: 24-06-2012 o godz. 18:54:16, Temat: Muzyka

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,mdna,13370,html