Ostatni rozdział Zmierzchu

Swoich znajomych mogę podzielić na tych, którzy są zakochani z sadze „Zmierzch” i tych, którzy absolutnie nie rozumieją tych wszystkich „ochów i achów” na jej temat. I przydałoby się teraz dla każdej grupy napisać inną recenzję piątej części sagi– bo fani będą na niej w kinie naprawdę wbici w fotel, będą się na zmianę śmiać i płakać, a na końcu poczują to dziwne coś pod tytułem „to już naprawdę koniec?”



No a tym drugim napisałabym, że to kolejna bajeczka dla fanek Pattinsona o biegających wampirach i wilkołakach, pełna efektów specjalnych i o przewidywalnej fabule. Bo to jest trochę tak, że jak ktoś widział poprzednie części, to wie czego się spodziewać po „Przed świtem” cz.2, no i wie, czy się na to pisze czy nie. Spróbuję jakoś pogodzić ze sobą te dwie zupełnie odmienne wersje.

Bella staje się nieśmiertelna. W końcu ona i Edward mogą być razem na zawsze. Ich córka Renesmee jest zdrowa i rośnie jak na drożdżach. „Wpojony w nią” Jakob nie odstępuje jej na krok i staje się częścią wampirzej rodziny. Zaczyna się słodko i sielankowo. Bajka szybko się kończy - kuzynka Irina bierze Renesmee za nieśmiertelne dziecko i nie czekając na wyjaśnienia zawiadamia o domniemanym przestępstwie. Teraz rodzina Cullenów musi zmierzyć się z gniewem rodu Volturi, a najpierw znaleźć sprzymierzeńców i świadków swojej niewinności. Tu zaczyna się właściwa akcja – wyścig z czasem i przygotowania do walki, co stanowi cały szkielet fabuły drugiej części „Przed świtem”.

Ja najpierw muszę obiektywnie stwierdzić, że „Przed świtem” cz. 2 jest przede wszystkim przepięknie zrealizowanym filmem – zdjęcia robią niesamowite wrażenie, reżyser Bill Condon pokazał w unikalny sposób świat oczami wampira, a także sprytnie przemycił do scenariusza coś, co absolutnie powaliło na kolana sympatyków sagi uatrakcyjniając całą historię i nie zmieniając bardzo jej książkowej wersji.

Mnie tylko osobiście brakowało mrocznego klimatu z dwóch pierwszych części i zapadającej w pamięć muzyki, której jest tu zdecydowanie mniej niż w poprzednich odsłonach. Jednak moim skromnych zdaniem (i pań siedzących obok mnie na sali kinowej) jest to najlepsza część „Zmierzchu”, na którą warto było czekać kolejny rok i po której ma się ochotę obejrzeć wszystko od początku raz jeszcze.

Aneta Pawłowska


Data publikacji: 18-11-2012 o godz. 20:01:33, Temat: Kino

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,ostatni_rozdział_zmierzchu,13499,html