Niezły jazz, Bejbi blues…

Jak miałam siedemnaście lat, to moim największym problemem była pała z fizyki i impreza u kolegi, na którą rodzice nie pozwolili mi pójść. Jak ciężko było wysiedzieć pół dnia w szkole i wysłuchiwać, co-kto-o-kim powiedział. I jakie życie wydawało mi się trudne. Natalia musi zmagać się nieco innymi zmartwieniami – płaczące dziecko, zawalona szkoła, brak pieniędzy na utrzymanie siebie i swojego syna. W tym czasie ojciec jej dziecka zamiast jej pomóc jeździ na desce albo jara blanty z kumplem. No i matka, która zostawia ją z tym wszystkim samą. Jednym słowem – dzieci mają dzieci i sytuacja jest tak dramatyczna, że z początku wydaje się, iż gorzej już być nie może. A jednak. Patologia z każdą chwilą poraża bardziej i wbija coraz mocniej w fotel.



„Bejbi blues” to kolejny obraz Katarzyny Rosłaniec, reżyserki „Galerianek”. Podobna tematyka – młodzież z problemami, duże miasto i bardzo pokręcone relacje międzyludzkie. Film rewelacyjnie pokazuje, co dzieje się w psychice „niechcianego potomstwa”, kiedy dzieci dorastają bez rodzicielskiej miłości, ciepła domowego ogniska, jak łatwo zepsuć życie młodej istocie, która trochę chce - z własnego wyboru, a trochę musi za wcześnie mierzyć się z dorosłością.

Na seansie miałam deja vu, jakbym oglądała drugi sezon „Galerianek” z nową obsadą. Konwencja łudząco podobna, klimat niemalże ten sam. Ale wcale nudno nie było, a nawet byłam ciekawa, co teraz Natalia, czyli główna bohaterka, „fantastycznego” wymyśli. Drażniły mnie urwane sceny i ciemny ekran, jakby kończyła się taśma filmowa. Sam styl opowiadania tej tragikomicznej historii nie do końca mi odpowiadał, choć pewnie znajdzie i swoich amatorów. Fajnie natomiast, że na ekranie pojawiły się obok znanych aktorów zupełnie nowe twarze, nikomu wcześniej nie znane i żadnym innymi postaciami się nie kojarzące. Dzięki temu jakoś łatwiej było uwierzyć w wiarygodność całej opowieści.

Jeśli szuka ktoś czegoś lekkiego i humorystycznego, to nie jest w takim razie dobry wybór – „Bejbi blues” to film poruszający naprawdę poważny problem, choć chyba nie do końca pokazuje, co można na niego poradzić. Takie pokazanie dla samego pokazania – bo to ciekawe i zaskakujące, ale bez głębszej analizy i wyciągania wniosków – trochę taka sztuka dla sztuki.

Aneta Pawłowska


Data publikacji: 11-01-2013 o godz. 12:36:43, Temat: Kino

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,niezły_jazz_bejbi_bluesi8230,13526,html