Panaceum na Stevena Soderbergh’a

Steven Soderbergh ogłasza światu filmowemu i nam widzom, że żegna się z reżyserią filmów, a jego najnowszy film „Panaceum” to jego ostatnie dzieło. Czy mamy czego żałować, oczywiście że tak. Znamy Soderbergh’a ze znakomitego i wciąż uniwersalnego, mimo że z 1989 roku filmu „Seks, kłamstwa i kasety wideo”.



Dalej były wielokrotnie nagradzane z Oskarami na czele dzieła filmowe jak „Erin Brockovich” czy „Traffic”. Seria Ocean's (Eleven, Twelve) też wyszły ‘spod kamery’ Soderbergh’a. Łatwo zauważyć, że Soderbergh sięga w swoich filmach w głąb duszy ludzkiej, szuka czarnej strony ludzkiej natury, porusza temat wszelkiego rodzaju uzależnień. Od narkotyków, seksu, hazardu do uzależnienia od pieniędzy jak w najnowszym i zarazem ostatnim, jak reżyser deklaruje, filmie „Panaceum”. Zatem, parę zdań o samym filmie, po pierwsze ważną kwestią jest to, że tytuł w oryginale brzmi „Side effects”, czyli skutki uboczne i moim zdaniem takie tłumaczenie tytułu powinno pozostać.

Główna bohaterka Emily, zjawiskowo piękna, a jednocześnie mroczna Rooney Mara znana z filmu „Dziewczyna z tatuażem” przypłaca depresją konieczność zaciskania pasa po tym, jak jej mąż (Channing Tatum) trafił do więzienia z powodu oskarżeń za malwersacje finansowe. Opiekę nad targaną depresją dziewczynę przejmuje psychiatra dr Banks (w tej roli Jude Law), który zasuwa w pocie czoła na kilku etatach, by utrzymać swoją rodzinę. Jak to w świecie nieubłaganej obecności korporacji na rynku bywa, dostaje od pewnego koncernu farmaceutycznego propozycję nie do odrzucenia, a mianowicie testowanie nowego leku na swoich pacjentach. Zaś Emily wydaje się być doskonałą kandydatką… wydaje się być, ponieważ nie wszystko okaże się wraz z rozwojem akcji jednoznaczne i przewidywalne. Intrygującą rolę zagrała Catherine Zeta-Jones, dla której również warto zobaczyć ten film.

Soderbergh nie byłby sobą, gdyby nie poruszył tu tematów o podłożu społecznym, a dokładnie swojego komentarza na temat nierównomiernej dystrybucji pieniądza w Ameryce, co w dzisiejszych czasach doprowadza do ekonomicznych frustracji, i oczywiście tytułowych skutków ubocznych. Zaś panaceum wciąż się na to czające się wszechobecnie zło nie znajduje.

Dodatkowym atutem filmu są zgrabne zdjęcia oraz tonacja barwnych zdjęć, oscylujących między brązami i żółciami, które ilustrują rozterki bohaterki, a zimnymi błękitami przypisanymi do korporacyjnej paranoi.

Muszę jednak stwierdzić, że mimo powyższych zalet, najnowszy film Soderbergh’a pozostawia pewien niedosyt. Może z tego powodu, że trzymająca w napięciu pierwsza część filmu zaskakuje akcją, by zakończyć się dość mało wyszukanym rozwiązaniem i odsłoną głównych bohaterów.

Zatem, pewne jest że my widzowie poznamy niebawem skutki uboczne odejścia Soderbergh’a od reżyserii i ze świata kina. Tylko czy znajdzie się na to jakieś sensowne panaceum?

Magda Wolff


Data publikacji: 28-04-2013 o godz. 16:50:14, Temat: Kino

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,panaceum_na_stevena_soderberghi8217a,13600,html