Pan Lazhar

Większość ludzi spotkało na swojej drodze nauczyciela, który odegrał w ich życiu ogromną rolę. Przewodnika, pomagającego stawiać kroki w dorosłość, autorytet w dziedzinie nauki, którą reprezentował. Tacy ludzie pozostają w pamięci na całe życie. To wzory do naśladowania. Co jednak, gdy mistrz złamie się, pewnego dnia zawiedzie... po prostu zniknie ?



Nasza pani powiesiła się zimowym porankiem w klasie, kopnąwszy w krzesło, które stało pod oknem.

Pan Lazhar to opowieść o pustce, jaką w sercach uczniów pewnej kanadyjskiej szkoły zostawiła nagła, samobójcza śmierć nauczycielki. Pustce, którą mniej lub bardziej fortunnie, próbował będzie zapełnić przybysz z Algierii - imigrant, Bachir Lazhar. Miły sklepikarz, ale nie znający się na nauczaniu, cudem zdobywający posadę wychowawcy, zmierzy się z zadaniem przeprowadzenia uczniów przez temat umierania, poczucia winy i utraty dzieciństwa.

W postać ciepłego i nieco staroświeckiego głównego bohatera wcielił się Mohamed Fellag. To właśnie w jego towarzystwie eksplorujemy świat grona pedagogicznego. Jednak największą uwagę w filmie przykuwają postacie drugoplanowe - uczniowie Bachira. W ich grze aktorskiej nie wyczuwa się braku doświadczenia, czy udawania - doskonale radzą sobie ze swoimi rolami. Szczególnie wartą uwagi i urzekającą jest ulubienica wychowawcy - rezolutna i dojrzała jak na swój wiek Alice, którą zagrała młoda debiutantka Sophie Nélisse.

Dla mnie, te 94 min spędzonych w Kinie WDK w Kielcach, jest jak powrót do szkolnej ławki i czasów dzieciństwa. Do problemów, które teraz, z perspektywy dorosłego, już się bagatelizuje. Do zabawy i prac domowych. Do poznawania życia. Wzdrygam się na widok sceny, w której nauczyciel wychowania fizycznego każe uczniom biegać dookoła boiska, z uśmiechem patrzę na Simona - klasowego łobuza, który jak wypisz wymaluj przypomina moich kolegów ze szkolnej ławy. Ale Pan Lazhar to nie tylko podróż w przeszłość. To także okazja do spojrzenia na rzeczywistość szkoły oczami nauczycieli. Jest to może także szansa na zrozumienie ich błędów i na zauważenie poświęcenia. Na dostrzeżenie, że są przede wszystkim ludźmi.

W gruncie rzeczy film jest bardzo prosty. Czasem wzrusza, a czasem nieco nudzi. Jak życie. Autentyczność bijąca z fabuły jest zdecydowanie jednym z głównych atutów produkcji. Philippe Falardeau, scenarzysta i reżyser filmu, nie szokuje, nie wciąga widza w żadną grę. Stara się raczej subtelnie zwrócić nam uwagę na coś innego. W zwyczajnym uśmiechu Lazhara do uczniów, w podarowanej książce i w uścisku kryje się naturalne piękno ludzkich relacji, potrzebnych, aby pomóc sobie nawzajem w przeżywaniu traumy. Koniecznych, aby normalnie żyć. To właśnie dzięki zwykłym gestom udaje się pokonać strach i zaakceptować to, co się stało.

Pan Lazhar to świetna propozycja dla tych, którzy lubią wspominać szkolne czasy i dla pragnących odpoczynku od anglojęzycznych superprodukcji. Z pewnością jest to też świetny wybór dla zastanawiających się nad karierą pedagoga. Po obejrzeniu filmu niektórzy mogą zwątpić...

Karolina Kwiecińska


Data publikacji: 19-08-2013 o godz. 17:49:34, Temat: Kino

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,pan_lazhar,13655,html