Dzikie drzewa

Porozmawiajmy o niepokojącym zdziczeniu otaczającej nas przyrody. Zrobiło się naprawdę nieprzyjemnie, by nie powiedzieć niebezpiecznie. O czym mowa? O drzewach.



Większość drzew jest spokojna i odpowiedzialna, zachowują się jak należy. Zwyczajne, przyjazne nam drzewa po prostu rosną sobie w jednym miejscu. Takie zwyczajne drzewo stoi i rzuca cień. Czasem upuści liść albo owoc. Zaszumi, gdy wieje wiatr. Pozwala w swych gałęziach zakładać ptactwu gniazda. A ptactwo to potem wyjada robactwo i porzucone przez nas resztki jedzenia. Uschła lub złamana gałązka leżąca pod drzewem jest doskonałym źródłem chrustu na ognisko. A jeśli ma gęste listowie można się pod nim schować przed deszczem.

Oczywiście nie należy zapominać o tym, że takie zwyczajne odpowiedzialne drzewo nie ma nic przeciwko, by je wyciąć. Bo w tym miejscu będzie odtąd przebiegać droga dla samochodów. I doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że deski, kołki, trociny, a nawet celuloza są ludziom potrzebne. I nie stawia oporu, bo rozumie konieczność. Nie mówiąc już o sytuacjach, gdy w imię pokojowej koegzystencji musi poświęcić kilka gałęzi, bo zasłaniają one widok na świat z okien jakiegoś bloku. Albo też przez swoje nadmierne rozrośnięcie takie drzewo, albo grupa drzew zasłania widok na jakąś budowlę. Odpowiedzialne drzewa rozumieją konieczność swojej likwidacji w takim przypadku. Po prostu uspołecznione odpowiedzialne drzewa na to się godzą i rozumieją te konieczności.

Ale jak wszędzie milcząca i zdyscyplinowana większość staje oko w oko z nieliczną grupą ekstremistów. Zgodna koegzystencja, współpraca, zrozumienie wzajemnych uwarunkowań i racji napotyka przeszkody ze strony nielicznej grupy psychopatycznych osobników, dysfunkcjonalnych socjalnie. Niepokojące jest to, że działania tychże ekstremistów wpływają na sposób postrzegania całości. Hałaśliwa i brutalna działalność nielicznych odbija się na postrzeganiu całej populacji. Bądźmy szczerzy: dotąd lubiliśmy drzewa. Nawet bardzo.. A teraz ja na przykład już nie jestem pewien, jaki jest mój stosunek do drzew. Dotychczasowa zgodna współpraca została przerwana, złamana, odtrącona. I to bynajmniej nie z mojej winy.

Do rzeczy. Pojawiły się dzikie drzewa. Agresywne. Napastliwe. Nie ma znaczenia gatunek drzewa, tak samo tej okrutnej mutacji ofiarą padły lipy, klony, a nawet sosny., jak i jabłonki i śliwy. Te ostatnie - zdarzenia udokumentowane w setkach przypadków – rozpoczęły rzucanie ludziom na ciało, a nawet na głowę nadgniłych, robaczywych owoców. Lepkie, klejące, plamiące – takie obrażenia zadaje dzika śliwa. Mutacja, bo jak inaczej to nazwać? Żeby drzewo człowieka?! ( Niestety naukowcy nie potrafią wyjaśnić, czemu mirabelki okazały się odporne na mutację).

To niestety nie wszystko. Jest jeszcze sekta bonzai. Nie wiadomo czego można się po nich spodziewać, ale ruszyli już na podbój miasta... To twardziaki wyrosłe w żywopłotach, rok po roku obcinane równo z żywopłotem, więc rosnące wszerz. Jesienią widać ile ich czai się w okolicznych żywopłotach.
Być może ukazanie się takich informacji dziś jest tylko efektem ich selekcjonowania i przetwarzania, bo mamy również wiele udokumentowanych relacji od pracowników pewnego nadleśnictwa o podstępnych, nocnych atakach. Ataki te są wcześniejsze chronologicznie od walk z dziką śliwą. Z relacji wynika, że wieczorem pracownik usypiał po pijaku na poziomie zero, a kiedy się budził w środek jego pleców wbijał mu się korzeń, którego wieczorem nie było. Dwie niepewne relacje mówią o poważnych problemach zdrowotnych u zaatakowanych pracowników, tok narracji wskazuje na to, że to relacje o tym samym człowieku, ale z innych perspektyw. Więc to jeden udokumentowany przypadek. Znane są jednak relacje o tym jak to drzewo korzeniem wywróciło piwo i doprowadziło tym samym do jego rozlania. A co jeszcze bardziej niepokojące: zaobserwowano próby terroryzowania tych spokojnie rosnących drzew przez nielicznych, ale agresywnych ekstremistów.

Przyglądam się temu z niepokojem już od jakiegoś czasu. I one o tym wiedzą. I takie mam wrażenie, że maja dostęp do naszych serwisów informacyjnych i z tego korzystają. I nie podoba im się chyba to, że odkrywam takie fakty. Gdy odkrywałem prawdę o tej mutacji, bo strach myśleć, co byłoby gdyby to był bunt – byłem jawnie atakowany.

A oto moment ataku zmutowanego drzewa.



Dla porównania - na górze tekstu prezentacja cywilizowanych, zsocjalizowanych drzew, które nie atakują mimo nachalnego fotografowania.

Myślę jednak, że wzajemne zrozumienie swoich potrzeb przywróci zdrowy rozsądek i wzajemne stosunki zharmonizują się. Korzystna, wzajemna wymiana – ja ci posikuję, czyli dostarczam ci soli, a ty dajesz mi cień, a potem celulozę. I znów wrócimy do owocnej współpracy.

zdjęcia: to ładniejsze – niżej Fenek, a to brzydsze na górze Wojtek.

Wojciech Wytrych


Data publikacji: 19-10-2013 o godz. 18:26:26, Temat: Cywilizacja

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,dzikie_drzewa,13692,html