Nie młody, nie piękny, nie bogaty

Fioravante, dojrzały mężczyzna, florysta bez większych życiowych aspiracji i planów na urozmaicenie swej egzstencji już w pierwszych minutach akcji, tak od razu z grubej rury i bez zbędnego wprowadzenia, ulega namowom swojego przyjaciela - ekscentrycznego antykwariusza Murraya (w tej roli oczywiście bezbłędny Woody Allen) i postanawia dorobić sobie nieco jako „gentleman do towarzystwa” dla zamożnych pań.



Swój chrzest przechodzi z piękną dermatolog, która znużona małżeńskim pożyciem, szuka nowych doznań i emocji, a Fioravante ma być docelowo brakującym ogniwem trójkąta, który marzy się doktor Parker.

Fioravante i Murray prędko odkrywają, że świadczenie tego typu usług to łatwy, a przede wszystkim niezły pieniądz. I tak rodzi się duet niecodzienny - żigolak kwiaciarz plus jego alfons, bankrut antykwariusz. Interes kręci się w najlepsze, do Virgila (bo taki pseudonim przyjmuje nasz główny bohater) zgłasza się coraz więcej kobiet, aż w pewnym momencie trochę niejasne jest dokąd zmierza akcja. Jednak fabuła nabiera rumieńców gdy pojawia się na ekranie Avigal – owdowiała żydówka, która dopiero po poznaniu Fioravante zaczyna wierzyć, że życie może jej jeszcze dostarczyć niezapomnianych uniesień, a przede wszystkim może wciąż zaskoczyć ją nowym uczuciem.

Problemy natury moralnej, rozterki związane z zasadami religii i temat ludzkiej seksualności. Na pierwszy rzut oka widać, że Allen i Turturro to w tym wypadku nie tylko duet aktorski, bo choć reżyserem jest ten drugi, to cały film jest aż kipiący Woody'm Allenem. Sposób reżyserskiej narrracji obrazami, fantastyczny jazzowy akompaniament i dialogi niejednego by oszukały, że „Casanova po przejściach” to dzieło Allena. I te piękne pejzaże jesiennego Nowego Jorku przykrytego kolorowymi liśćmi. Ja natomiast z kina wyszłam zauroczona przede wszystkim zdjęciami, których autorem jest Marco Pontecorvo i którego od teraz jestem absolutną fanką.

Film bawi, ale też zachęca do przemyśleń. W błyskotliwy sposób pokazuje jak nasze życie determinują wszelakie kodeksy społeczne - potrafią zaślepić nas tak mocno, że rezygnujemy z zaspokajania swych potrzeb, by podporządkować się temu, co „wypada”. Zarówno Avigal, jak i Fioravante odczuwają w swoim życiu pustkę, białą plamę, którą nie za bardzo wiedzą czym zapełnić, by ich życie przestało być monotonne i przewidywalne. Taki typowy Woody Allen pod nie swoim nazwiskiem. Może nie powalający, ale bardzo sympatyczny i w mojej opinii warty osobistego poznania. Do kina poszłam za Allenem. Spotkałam Turturro. W każdym razie się nie rozczarowałam.

Aneta Pawłowska foto:filmweb


Data publikacji: 12-05-2014 o godz. 13:25:23, Temat: Kino

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,nie_młody_nie_piękny_nie_bogaty,13765,html