W sinusoidzie krajobrazu

Z Pawłem Pierścińskim, znanym i cenionym fotografem, twórcą Kieleckiej Szkoły Krajobrazu rozmawia Agnieszka Kozłowska-Piasta.



W ubiegłym roku miał Pan jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Jest Pan znanym, cenionym fotografem. Czy jest Pan zadowolony ze swojej pracy, czy raczej ma Pan poczucie, że zbyt wielu rzeczy nie udało się Panu osiągnąć?
50-lecie pracy twórczej było okazją do spojrzenia wstecz oraz pretekstem do porządkowania mojego archiwum. Między innymi zebrałem maszynopisy moich tekstów, sporządziłem ich zestawienie w formie "Bibliografii tekstów autorskich opublikowanych w latach 1975 - 2004", dokonałem autorskiego wyboru tekstów oraz zredagowałem materiały, które ukazały się w tomie "Czas krajobrazu". Opublikowałem autorski tomik wierszy poświęconych kieleckiemu krajobrazowi, zatytułowany "Pagór". Najważniejszym punktem obchodów jubileuszowych było zorganizowanie indywidualnej wystawy fotografii pn. "Horyzont" w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie (grudzień 2005). W przygotowanie obszernego katalogu wystawy włożyłem sporo pracy, zgromadziłem rozproszone informacje o moich dokonaniach, opracowałem poszerzoną notę biograficzną, dokonałem autorskiego wyboru 86 fotografii czarno-białych. Tom "Horyzont" jest gotowy do opublikowania. 50 lat wytężonej pracy przyniosły obfity plon. Z niedowierzaniem zastanawiam się, jak doszło do wypełnienia tak bogatej biografii. Sądzę, że swój udział w sukcesie miała moja rodzina, którą zaniedbywałem, a niekiedy wręcz okradałem (wydatki związane z uprawianiem czasochłonnego i materiałochłonnego fotografowania). Wykonałem obszerny program, lecz znaczna ilość projektów nadal oczekuje na realizację.

Który z aspektów Pana pracy jest dla Pana cenniejszy: artystyczny, czy dokumentacyjny? Krajobrazów, które fotografowali artyści z Kieleckiej Szkoły Krajobrazu już przecież nie ma.
Od pierwszego zetknięcia z fotografią w 1952 r. zafascynowany byłem możliwościami dokumentacyjnymi fotografii. Nadal uważam, że jest to najważniejsza cecha fotografii wyróżniająca ją spośród innych dyscyplin artystycznych. Z czasem ta obserwacja przerodziła się w pewność, a moje zainteresowania historią fotografii kieleckiej, polskiej, a z czasem i światowej w pełni potwierdziły ponadczasową misję dokumentu fotograficznego. Uważam się za fotografa dokumentalistę i wiele uwagi poświęcam projektom rejestrującym obraz otaczającego mnie świata. Sądzę, że w tym niekiedy pogardzanym dokumencie jest również miejsce na kreację twórczą. Niekiedy odczuwam potrzebę "wyczynu artystycznego" i próbuję sił w eksperymentach i poszukiwaniach formalnych, jednakże okresy te traktuję jako swoistą etiudę i wprawki warsztatowe. Zawsze powracam do głównego nurtu moich fotograficznych zainteresowań, jakim był od początku fotografowania krajobraz.

Artysta kojarzy się raczej z wykształceniem humanistycznym, bujaniem w obłokach. Pan jest z wykształcenia inżynierem. Jak nauki ścisłe pomogły Panu w pracy fotografa?
Nigdy nie bujałem w obłokach. Zawsze największą radość sprawiało mi stąpanie po mojej ziemi, współżycie z małymi formami krajobrazowymi i poznawanie tajonych twarzy krajobrazu. Niekiedy napotykałem w krajobrazie odświętne nagromadzenie sił plastycznych i nastrojów, tworzące obrazy, jakie stają się udziałem wybrańców. Już jako młody chłopiec napotkałem w krajobrazie linie matematyczne i struktury geometryczne (na przykład "Sinusoida" - 1956, czy "Krajobraz falisty" - 1958). W owych latach był to odkrycie, mój wynalazek, który związał mnie, pasjonata matematyki (uczestnika pierwszych olimpiad matematycznych) z fotografią i z krajobrazem. Uważam, że dziełami sztuki rządzą prawa matematyczne, a twórcy stosują je świadomie bądź intuicyjnie w swoich realizacjach. Przykładów dostarczają wybitni malarze, kompozytorzy, rzeźbiarze i inni twórcy związani z matematyką - "Królową nauk". Inżynierem był na przykład Władysław Strzemiński, malarz, pionier konstruktywistycznej awangardy.

Fotografia krajobrazowa jest traktowana trochę po macoszemu. Ładne widoczki widzimy na kalendarzach, w albumach. Tak było także wtedy, gdy startowała Kielecka Szkoła Krajobrazu. Dlaczego tak się dzieje?
Kielecka Szkoła Krajobrazu startowała w innej epoce historycznej, w okresie stalinizmu. Nie było kalendarzy ani albumów, a nawet nie było barwnej fotografii. W sztuce polskiej odrzucono kierunek realizmu socjalistycznego, a wraz z nim dorobek twórczy minionych okresów. Temat krajobrazu uznano za obszar wyeksploatowany, niegodny wielkiej sztuki i wyrzucono go do "lamusa sztuki". Poszukiwano abstrakcji, kreacji, a następnie do głosu doszły różne odmiany awangardy. Rzecz charakterystyczna: organizatorzy pracy twórczej zadbali, aby sztukę (w tym fotografię) oddzielić od bieżącego życia i od najbliższego otoczenia człowieka. Sytuacja ta do dziś określa charakter sztuki polskiej.
Bezprzykładna walka polskiej krytyki artystycznej z dorobkiem minionych epok szczególnie dotkliwie dotknęła nurt fotografii ojczystej Jana Bułhaka. Po latach efektem tej swoistej restrykcji są trudności w utworzeniu rynku kolekcjonerskiego starych fotografii. Konia z rzędem temu kolekcjonerowi, który zakupi do swoich zbiorów "bezwartościowe" obrazki polskich pejzażystów okresu międzywojnia. Charakterystyczne są również obecne postawy młodych fotografów, którzy twierdzą w manifestach "nowej sztuki", że "fotografia zaczyna się od nich".

Co jest najtrudniejsze w fotografii krajobrazowej? Jaki czynnik odgrywa w niej najważniejszą rolę?
Wiele lat życia poświęciłem na próbę odpowiedzi na tak formułowane pytania. Nie znam jednoznacznej definicji oceny trudności wykonywania fotografii pejzażowej oraz czynników, których spełnienie zagwarantuje pomyślny wynik procesu fotografowania krajobrazu. Jednakże intuicja poparta osobistymi doświadczeniami podpowiada mi, że niezbędnym warunkiem tworzenia trwałych wartości w sztuce jest silny związek uczuciowy fotografa ze swoim wybranym regionem artystycznym, tak jak to miało miejsce w przypadku kieleckiej fotografii. Uważam, że fenomen Kieleckiej Szkoły Krajobrazu wynikał z podwójnej miłości do ziemi: rolnika rzeźbiącego wielką rzeźbę krajobrazu z dbałością o równomierne, rytmiczne układy wyoranych skib ziemi oraz fotografa dokumentującego strukturę owej wielkiej rzeźby krajobrazu z dbałością o narysowanie wielkiej ilości charakterystycznych form i struktur stworzonych w krajobrazie przez rolnika i jego konia.

Czy praca fotografa kończy się na naciśnięciu migawki?
Praca fotografa trwa od momentu impulsu twórczego do przedstawienia gotowego dzieła. Rozpoczyna ją proces poznania tematu fotografii, jego intelektualnego rozpoznania i zbadania. Równie ważne wydaje się przeżycie artystyczne autora projektowanej fotografii. Później następują fazy realizacyjne, musi nastąpić przysłowiowe i rzeczywiste naciśnięcie migawki, a następnie proces opracowania laboratoryjnego (w klasycznej metodzie "srebrowej"), czy komputerowego (w metodzie "cyfrowej"). Fotograf podejmuje również decyzję o sposobie wykończenia oraz o formie zaprezentowania autorsko opracowanego dzieła. Doświadczony twórca wykorzystuje również niedoskonałości tworzywa fotograficznego oraz błędy fotograficzne, a także techniki specjalne, chromianowe, tonorozdzielcze, sepiowanie obrazu i inne metody korygowania ostatecznego wyniku pracy. Fotograf jest odpowiedzialny za przebieg całego procesu fotografowania, w każdym przypadku ustala zakres i wielkość ingerencji oraz celowość zastosowania zabiegu twórczego.

Jakie cechy charakteru musi mieć dobry fotograf?
Istota procesu twórczego jest tajemnicą. Nie poddaje się próbom definiowania. Jednakże można pokusić się o wyodrębnienie cech, które mogą ułatwić przebieg procesu twórczego. Artysta powinien odznaczać się wrażliwością oraz spokojem, cierpliwością, konsekwencją w dążeniu do celu, umiejętnością przewidywania a także (w razie potrzeby) szybkością podejmowania decyzji i niekiedy refleksem fotoreportera.

Co radziłby Pan młodym ludziom, którzy chcą się zawodowo zająć fotografią?
Polecam odbycie szkolenia fotograficznego w wybranej szkole wyższej.

Czy robienia zdjęć można się nauczyć w szkole, czy - lepiej tak jak Pan - wszystkiego doświadczyć na sobie?
Realizacja procesu twórczego możliwa jest do opanowania wyłącznie w drodze samokształcenia. Jednakże szkoła ułatwia młodym ludziom wejście w tajne rewiry dyscypliny artystycznej, pozwala na szybsze poznanie i opanowanie warsztatu fotograficznego oraz próbę samookreślenia zakresu zainteresowań. Niebagatelną sprawą jest również nawiązanie nici porozumienia ucznia z mistrzem. Proces dojrzewania twórczego przebiega szybciej, co ułatwia podjęcie decyzji o wyborze drogi życia.

W jakim kierunku, Pana zdaniem pójdzie fotografia? Czy demokratyzacja fotografii, dostępność aparatów ułatwia rozwój fotografii, czy raczej utrudnia?
Przeżyłem kilka rewolucyjnych przemian w sposobie fotografowania. Do lat 80-tych XX wieku królowała fotografia czarno - biała, w latach 90-tych objawiła się fotografia barwna. Ostatni przełom to rozpowszechnienie zapisu cyfrowego. Nowe możliwości spowodowały powiększenie zainteresowania fotografią, a ułatwienia w tworzeniu obrazów stwarzają zagrożenie dla twórczości fotograficznej. Pozorna łatwość fotografowania pozwala na szybkie i łatwe uruchomienie procesu rejestracji obrazu, a co za tym idzie w znacznym stopniu ogranicza, a niekiedy nawet eliminuje konieczną pracę intelektualną twórcy. A stąd już tylko krok do obniżenia poziomu twórczości fotograficznej. Przecież zdjęcia i tak wyjdzie "dobrze".

Jak Pan ocenia współczesnych młodych fotografów?
Staram się oceniać ich dokonania z przychylnością i tolerancją, wyszukuję w ich pracach elementy twórcze oraz wyczuwam zasygnalizowane w dziełach kierunki dalszego rozwoju osobowości artystycznych. Wydaje się, że obecna młodzież emocjonalnie przeżywa możliwość zapisywania obrazów, a znacznie mniej interesuje się historycznymi dokonaniami minionych pokoleń. Sądzę, że czas, jedyny probierz wartości, dokona niezbędnych weryfikacji, że młodzież wstępując w dorosłość wykaże mądry, wyważony i historycznie umotywowany styl sprawowania kolejnej "zmiany warty" w sztuce współczesnej.

Czym zajmuje się Pan obecnie?
Gromadzę, porządkuję i opracowuję biogramy wybitnych polskich artystów fotografików oraz opracowuję redakcyjnie "Słownik Biograficzny Polskich Fotografów. Intensywne prace nad "Słownikiem" prowadzę od półtora roku. Spodziewam się, że w bieżącym roku ZPAF doprowadzi do wydania drukowanej wersji "Słownika". Będzie to wydarzenie w Polskiej Fotografii. Wzór nasz podjęły inne państwa (Niemcy, Czechy i Litwa), a w przyszłości należy spodziewać się powstania analogicznych wydawnictw w innych krajach europejskich.

Czego możemy Panu życzyć, jakie ma Pan marzenia?
Życzę sobie zdrowia i odrobinę lepszej kondycji fizycznej, ostatecznego uporządkowania archiwum autorskiego i zrealizowania "Słownika Biograficznego Fotografów Polskich".

Dziękuję za rozmowę

rozmawiała Agnieszka Kozłowska-Piasta




Data publikacji: 25-05-2006 o godz. 14:00:00, Temat: Fotografia

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,w_sinusoidzie_krajobrazu,7463,html