Jamka: Jak oni to robią na Słowacji?

O wrażeniach z Firmamentu, brudzie w muzyce i urokach Londynu z duetem Jamka rozmawiała Sonja.



- Co myślicie o Festiwalu Firmament?

Monika: Myślę, że to świetna inicjatywa, żeby robić festiwal, który daje artystom przestrzeń, umożliwia zaprezentowanie swojego dorobku. To właśnie najmocniejszy punkt tego festiwalu – dawanie artystom przestrzeni. Cała idea oparta na muzyce elektronicznej, nowych mediach, ciekawych występach jest naprawdę świetna.


- Który koncert podobał się Wam najbardziej?

Monika: Bardzo dobrze bawiliśmy się pierwszego dnia - w piątek na koncercie Oszibarack i Letko. W sobotę podobał nam się set Erana Zacksa. Doceniamy też Tram.waj - połączenie muzyki, teatru i wizualizacji. Niestety, nie zrozumieliśmy dokładnie o czym to było, bo nie rozumiemy polskiego, ale na pewno była to jakaś opowieść.




- Jak nazwalibyście to, co gracie?

Monika: Po pierwsze nazywamy to muzyką elektroniczną, bo nie występują tu żadne instrumenty akustyczne. Jest to muzyka głośna, rytmiczna, w jakimś sensie brudna i na pewno improwizowana. Na naszym koncercie na festiwalu nie wszystko działało jak trzeba, nasz set miał być zupełnie inny.


- Czytałam, że jesteście związani z ruchem DIY (Do-It-Yourself) na Słowacji.

Daniel: Tak. Najprościej mówiąć DIY polega na... organizowaniu koncertów, a nie czekaniu, aż ktoś zadzwoni z jakąś propozycją. Inicjatywa wychodzi od artystów. Przez muzykę można zbudować most do ludzi, komunikować się.

Monika: DIY to ruch, który polega na byciu spontanicznym i niezależnym. Można po prostu powiedzieć „Zróbmy coś”, nawet jeśli nie ma na to pieniędzy.




- Jak nazwalibyście to, co gracie?
- Jak wygląda scena muzyki elektronicznej w Waszym kraju?

Monika: Sytuacja jest dużo lepsza niż wcześniej. Jest Centrum Niezależnej Kultury A4, które spełnia rolę centrum współczesnej muzyki, tańca, teatru. Ci ludzie, a jest to naprawdę liczna grupa, sami robią muzykę i przy okazji dużo naprawdę ciekawych rzeczy. Stale rośnie też liczba ludzi interesujących się muzycznymi eksperymentami.

- Czy są na Słowacji duże festiwale muzyki elektronicznej?

Monika: Jak dla mnie najbardziej wpływowym jest „Next”.

Daniel: Ale jest też festiwal „Multiplace”, gdzie pokazywane są właśnie nowe media. Prezentowane jest wszystko jakkolwiek związane z nowymi mediami. Na Słowacji jest kilka festiwali, które nie odbywają się regularnie, ale są bardzo ciekawe. Jak na tak mały kraj, to naprawdę wystarczy.


- Gdzie zazwyczaj występujecie?

Monika: Mieszkamy obecnie w Londynie, więc tam gramy najwięcej. Ale jak do tej pory graliśmy już niemal w całej Europie.


- Jesteście w Londynie ze względu na finanse czy muzykę?

Monika: Na pewno nie ze względu na pieniądze! Teraz musimy pracować nawet ciężej niż wcześniej, żeby normalnie funkcjonować. Wyjechaliśmy do Londynu, żeby doświadczyć czegoś nowego, zdobyć nowe inspiracje, zacząć wszystko od nowa tam, gdzie nikt nas nie zna. Wyjechaliśmy też po to, żeby poznać scenę londyńską od środka – tam się dzieje tak wiele. Ciągle poznajemy nowych ludzi, zaprzyjaźniamy się z nimi. A co najważniejsze – uczymy się nowej kultury.


- Podoba się Wam Londyn?

Monika: Mamy mieszane uczucia. Z jednej strony w Londynie żyje się szybko, mamy ciągle jakieś zajęcia, często czujemy się zmęczeni. Z drugiej strony tyle rzeczy się dzieje, codziennie jest tyle wydarzeń wartych zobaczenia. Dalej czujemy się związani ze Słowacją, mamy tam wielu przyjaciół, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie. Razem możemy tworzyć fantastyczne rzeczy.

Dziękuję za rozmowę.





Data publikacji: 15-01-2007 o godz. 23:23:14, Temat: Muzyka

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,jamka_jak_oni_to_robią_na_słowacji_,8816,html