Malwina Chabocka: Życie jak teatr

Muzeum Historii Kielc prezentuje w lutym wystawę scenografii, malarstwa oraz z innych ciekawych elementów sztuki współczesnej. By dokładniej przyjrzeć się temu projektowi postanowiłam spotkać się z samą autorka i dowiedzieć się czegoś więcej na temat jej twórczości. Szperając w Internecie natrafiłam na jej ciekawą stronę internetową, która wciągnęła mnie w świat teatralnego mirażu. Przedstawiam wam Malwinę Chabocką młodą kielczankę, scenografkę, malarkę, jednym słowem osobę niezwykłą.



J.K.
Pierwsze pytanie dotyczyć będzie w szczególności twojej wystawy w Muzeum Historii Kielc. Skąd pomysł na to miejsce i co będziemy mogli na niej zobaczyć?

M.C.
Jakiś czas temu pan Krzysztof Myśliński zaproponował mi wystawę w muzeum w ramach inicjatywy promującej młodych artystów kieleckich. W tym czasie byłam jeszcze w Londynie, pomysł powrócił w ubiegłym roku. Na wystawę składać się będą m.in. fotografie dokumentujące spektakle, kostiumy, malarstwo oraz część instalacyjna.

J.K.
Przeniesiemy się teraz do Londynu, w którym spędziłaś trochę czasu studiując na University of the Arts London, teraz kontynuujesz naukę na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Masz więc porównanie między tymi systemami nauczania, czym one się różnią?


M.C.
Za zagranica jest zupełnie inny system edukacji, niż w Polsce. My mamy Akademie Sztuk Pięknych, które kształcą na wielu płaszczyznach, kładąc nacisk na rozwój intelektualny. Prowadzone są zajęcia teoretyczne i praktyczne, ale w innych niż na Zachodzie proporcjach. Tam są szkoły projektowe, które ukierunkowane są na rozwijanie kreatywności i praktyki jest o wiele więcej niż teorii. Podczas gdy u nas więcej pracuje się na uczelni, tam nacisk kładziony jest na nawiązywanie kontaktów i zbieranie doświadczenia poza uczelnią.

J.K.
Ten system zawitał już do Polski, powoli zostaje wdrażany na uczelniach. Ty swe doświadczenia zawodowe zaczynałaś zdobywać w Anglii pracując przy sztukach teatralnych ("Brooklyn") i operach (m.in. ,,Hamlet’’, "Burial at Thebes"). Po powrocie do Warszawy również projektowałaś scenografie i kostiumy. Czy są jakieś widoczne różnice we współpracy za granicą i u nas?

M.C.
To wszystko zależy od skali produkcji i oczywiście od budżetu. Uogólniając, za granicą jest lepsza organizacja, która wpływa na jakość pracy przy spektaklu. Wiadomo jednak, że inaczej wygląda to w przypadku teatru offowego czy "fringe", a inaczej na West Endzie, tak jak inaczej jest w niezależnym teatrze na warszawskiej Pradze a inaczej w Teatrze Wielkim.

J.K.
Według niektórych Londyn to fascynujące, wielokulturowe miasto, w którym świat sztuki i życie codzienne przeplata się wzajemnie tworząc nieskończony ciąg zdarzeń. Czy podzielasz tę opinię?

M.C.
Rzeczywiście jest to miasto fantastyczne, na artystów wpływa niezwykle stymulująco. Niewątpliwym atutem Londynu jest fakt, że kultura jest w ogromnym stopniu dofinansowana przez państwo. W ciągu tygodnia odbywa się taka ilość imprez kulturalnych, że tylko niewielką ich część można zobaczyć. Kulturalny przewodnik po Londynie - tygodnik "Time Out" - jest sam w sobie tak obszerny, że wręcz nie sposób go przeczytać.

J.K.
Drogi twórcze bywają kręte, zdarza się i tak, iż artyści w późnym wieku zdobywają się na odwagę tworzenia. Kiedyś ktoś powiedział ze sztuka musi wypływać z serca, a jej początki często zaczynają się już w dzieciństwie. Jak było w twoim przypadku?

M.C.
Rysunkiem zaczęłam się zajmować dość późno, przedkładając teatralne formy twórczości nad wizualne. W liceum prowadziłam ze znajomymi kabaret. Razem tworzyliśmy teksty, kostiumy, dekoracje itp.

J.K.
,,Żeby tworzyć, trzeba mieć jakieś źródło poza sobą, w którym się człowiek odnawia, z którego czerpie’’. (W.Pietrzak) Może inspirować nas otaczający świat, ale i artyści, czy masz takich?

M.C.
W sztuce wiele jest osób, które cenię, inspiracje znajduję m.in. w malarstwie Marlene Dumas oraz Francisa Bacona. Jemu właśnie poświęcam prace dyplomowa, nad którą teraz pracuję. Będzie to rodzaj teatru autorskiego.

J.K.
Skoro jesteśmy przy teatrze warto wspomnieć ze masz za sobą kilka ról, czy zakładałaś kiedykolwiek karierę aktorską?


M.C. ( śmiech)
Studiując w Londynie współprowadziłam Stowarzyszenie Dramatyczne, w ramach którego organizowaliśmy różne małe spektakle, happeningi i warsztaty. Przedstawienia, w których grałam, traktowałam jako rodzaj zabawy, odskoczni a także nauki. W pracy reżysera, scenografa itp. doświadczenie to jest bardzo pomocne.

J.K.
Z własnego doświadczenia wiem jak ważna jest autoprezentacja, nie każdy artysta posiada tę umiejętność. Wielu jest nieśmiałych niepotrafiacych zwerbalizować swych myśli np. w czasie otwarcia wystawy. Ty nie masz z tym problemu?

M.C.
Jako projektant muszę mieć łatwość nawiązywania kontaktu z ludźmi. Praca w teatrze to złożony proces. Od pierwszych rysunków do realizacji projekt przechodzi długa drogę i na jego powstanie ma wpływ wiele czynników. Projektant ma do czynienia z dużą ilością ludzi, którzy biorą udział w procesie tworzenia spektaklu, dlaczego umiejętność komunikacji jest niezbędna.

J.K.
Przygotowujesz się teraz do jakiegoś ciekawego przedsięwzięcia, oprócz dyplomu oczywiście?

M.C.
Na razie nie chcę zdradzać za wiele szczegółów, ale będę pracować przy musicalu.

J.K.
Dziękuję za rozmowę, życzę ciekawych projektów artystycznych.

Rozmawiała Joanna Klich


Data publikacji: 22-02-2011 o godz. 16:11:19, Temat: Sztuki plastyczne

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,malwina_chabocka_Życie_jak_teatr,12757,html