Bogdan Białek - Człowiek z charakterem

Z redaktorem naczelnym wydawanego w Kielcach Magazynu Psychologicznego "Charaktery", miesięcznika o nakładzie ponad 46 tys egzemplarzy, rozmawiała Justyna Giemza.



- Magazyn Psychologiczny "Charaktery" skończył w lutym 10 lat. Gratuluję jubileuszu.
Dziękuję bardzo.

- "Charaktery" są jedynym psychologicznym czasopismem na rynku. Właściwie nie macie konkurencji. Czy to oznacza, że nie musicie się starać?
W naszej rzeczywistości wolnego rynku to niemożliwe. To, że nie mamy konkurencji, poza dodatkiem psychologicznym do "Polityki", z jednej strony ułatwia pracę: nie musimy się z nikim ścigać. Jest to też złe, bo musimy być klasą sami dla siebie - musimy trzymać poziom. W żadnym kraju nie ma wielu pism psychologicznych, w USA jest jedno przodujące czasopismo popularno-naukowe "Psychology Today", które było swego czasu potęgą na świecie - w latach 70-tych mieli ponad milion samych subskrybentów! Potem w różnych krajach powstawały afiliacje, np. w Niemczech "Psychologie Heute". Za to we Francji jest kilka tytułów, które adresowane są do różnego odbiorcy, np. "Psychologie" jest pismem kobiecym, tak jak np. w Polsce "Twój Styl", poza rozbudowanym działem psychologicznym jest tam moda, gwiazdy, kuchnia i plotki.

- Ciężko było stworzyć "Charaktery"?
To były pionierskie czasy - wtedy powstawało dużo różnych inicjatyw. Było trudno, bo nie było wzorców, a nietrudno, bo cokolwiek się zaproponowało, było dobre - nie było porównania. Trudność wynikała też z tego, że polskie środowisko naukowe bardzo głęboko tkwiło - zabrzmi to okropnie - w mentalności średniowiecznej. Polscy naukowcy uważali, że jeśli ktoś jest specjalistą w danej dziedzinie, posiada "wiedzę tajemną", do której maluczkich nie należy dopuszczać. Nauczyli się posługiwać specyficznym dla siebie slangiem. W Ameryce jest zupełnie inaczej: tam naukowiec, który przedstawia coś w sposób niezrozumiały dla laików, w ogóle się nie liczy. W Polsce to, co niezrozumiałe, uważa się za mądre, głębokie, trudne. Tu właśnie była ciężka praca - przekonać wybitnych profesorów, że przekazywanie swojej wiedzy w sposób przystępny, nie umniejszy ich powagi, a przeciwnie - zaświadczy o ich klasie. Nam się udało "wychować" kilku wybitnych naukowców, którzy potrafią w sposób bardzo prosty pisać o niezwykle skomplikowanych rzeczach.

- Czy czerpiecie inspiracje z innych pism?
Nie. Na początku działalności, przed rok współpracowaliśmy z "Psychology Today". To jednak inne pismo, skierowane do ludzi, którzy interesują się psychologią bardziej hobbystycznie. Natomiast "Charaktery" od początku czytali przede wszystkim studenci psychologii i pedagogiki. Artykuły z naszego pisma były polecane jako lektura do zaliczeń czy egzaminów. Od razu postawiliśmy na współpracę ze środowiskiem akademickim, czołówką polskich psychologów. Artykuły były rzetelne, wiedza pewna - to nie papka, którą serwują gazety codzienne. Narzuciło to jednak barierę, gdyż przed długi czas nie mogliśmy wyjść do szerszego czytelnika.

- Nic dziwnego, czasopisma naukowe ogólnie nie cieszą się zbyt dużą popularnością..
Istnieje zasadnicza różnica między tym, co ja nazywam kulturą psychologiczną w Polsce, a na zachodzie. 90% uczniów college'ów na ostatnim roku nauki wybiera psychologię jako jeden z głównych przedmiotów. U nas psychologia nie istnieje w nauczaniu ogólnokształcącym nawet w postaci śladowej. Wiedza psychologiczna naszego społeczeństwa jest mizerna. Istnieje mnóstwo stereotypów, jeszcze niedawno zdarzały się wypowiedzi takich "mądrali", jak np. profesora Legutko, który nazywał w swoim artykule psychologów "darmozjadami", a profesor Wolniewicz - "oszustami". Dlatego właśnie przez długie lata musieliśmy pisać w "Charakterach" o sprawach fundamentalnych, m.in. czym jest psychologia. Jedna z pierwszych książek, którą wydaliśmy nosi właśnie taki tytuł "Czym jest psychologia?". Psychologia to bardzo szeroka i skomplikowana nauka.

- Jaka jest grupa docelowa obecnych "Charakterów"?
To się bardzo dynamicznie zmienia, na początku celowaliśmy w studentów psychologii i nauk pokrewnych. W tej chwili trudno powiedzieć, jaka jest ta grupa docelowa. Kolega zrobił tzw. pozycjonowanie produktu, czyli do kogo nasz miesięcznik trafia. Z jego badań wynika, że "Charaktery" czytają tzw. reformatorzy. Są to ludzie zainteresowani kreatywnym wpływem na swoje życie, którzy próbują coś więcej zrozumieć, zwłaszcza w sferze kontaktów międzyludzkich. Nasz miesięcznik trafia przede wszystkim do kobiet, bo to one są bardziej uwrażliwione na relacje społeczne. Mają ok. 18-40 lat, są wykształcone i raczej zamożne, potrafią kierować swoim życiem i osiągać w nim sukces. One wiedzą, że kluczem do sukcesu jest zrozumienie siebie. Czytują nas także ludzie kultury. Dostajemy wiele listów, np. od Tadeusza Różewicza, czy Hanny Krall, a nawet od Ryszarda Kapuścińskiego, który był naszym stałym czytelnikiem. Wypatrzyliśmy także wzmiankę na blogu Magdy Umer i Andrzeja Poniedzielskiego, że "Charaktery" to ulubione pismo pani Magdy.



- W ofercie wydawniczej oprócz "Charakterów" znajdują się także inne tytuły, min. "Psychologia dziś", "Style i Charaktery". Dlaczego?
Same "Charaktery" ewoluowały - dalej są pismem popularnonaukowym i mieszczą się w nurcie humanistycznym, ale często określane są jako pismo kulturalne. "Psychologia dziś" jest nawiązaniem do pierwszej wizji "Charakterów", czyli pismem przeznaczonym głównie dla studentów psychologii i nauk pokrewnych. "Style i Charaktery" mają być tytułem stricte psychologicznym, zajmującym się sprawami życia codziennego. Pierwszy numer jest o miłości, kolejny będzie o odżywianiu.

- A "Charaktery" w Internecie? Niewiele tekstów można znaleźć na obecnej stronie...
Planujemy założenie własnej strony, na której można będzie przeczytać pełne teksty, oczywiście gdy się zapłaci za dostęp.

- Ostatnio psychologia stała się dość modna... Młodzi często decydują się na studia psychologiczne, wielu specjalistów korzysta z osiągnięć psychologii, chociażby w mediach, marketingu, sprzedaży...
Protestuję, że psychologia stała się modna. Psychologia po prostu odzyskuje należne jej miejsce. We Francji jest ponad 2000 miejsc pracy, na które są zatrudniani tylko i wyłącznie psychologowie. W Polsce nadal istnieje wiele stereotypów psychologa np. że siedzi człowiek w białym kitlu i pyta "Jak się Pan czuje?". We Francji, USA czy Niemczech nie znajdzie się banku, w którym nie pracuje psycholog.

- Młodzi ludzie często myślą, że jeśli pójdą na studia psychologiczne, to rozwiążą wszystkie swoje problemy. Czy to dobre podejście?
Te czasy już chyba dawno minęły. Często ludzie, którzy idą z takim nastawieniem na studia, czują się sfrustrowani w trakcie i albo je rzucają albo nie podejmują pracy w zawodzie. Studia psychologiczne nie pomogą rozwiązać żadnego problemu. W Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, czyli przodującej uczelni psychologicznej, gdzie pracują najwybitniejsi polscy naukowcy, a studia są potwornie drogie, przychodzą ludzie i mówią "Nauczcie nas wykonywania zawodu". Wielu z nich już pracuje, min. w bankach, agencjach reklamowych, funduszach inwestycyjnych, wojsku, policji. Ci młodzi ludzie wiedzą, że to jest inwestycja w siebie, bo to jest bardzo popłatny zawód. Nie mówiąc już o wybitnych psychoterapeutach, którzy za godzinną sesję biorą 600zł!

- Studenci psychologii często narzekają, że aby zostać psychoterapeutą nie wystarczą studia, ale muszą sporo wydać po ich zakończeniu, na różnego rodzaju szkolenia.
To jest bardzo stara historia. Kiedyś pracowałem w Instytucie Psychologii Zdrowia w Warszawie i uczyłem tam psychologów i psychiatrów. Przyjeżdżali i mówili "Daj narzędzie", to znaczy, że co? Daj widelec do jedzenia tego makaronu? Praca z człowiekiem to nie tylko narzędzie. To nie jest tak, że psychologia uczy różnych trików, podstępów i technik, żebyśmy sobie radzili z ludźmi. Psychologia daje możliwość zrozumienia, tego, co się z człowiekiem dzieje. Jeśli się rozumie, to nie trudno jest znaleźć metodę zmian. Można wziąć malarza pokojowego i pokazać mu, jak się maluje ściany. On to zrobi. Ale zobaczmy, jaka jest teraz różnorodność tynków, rodzajów farb, technik. Jeśli on nie zrozumie podstawowych rzeczy o np. strukturze tynku itp., to nigdy nie nauczy się dobrze malować.

- W takim razie, jakie cechy powinien mieć dobry psycholog?
Po pierwsze nie można się interesować tylko sobą. Żeby zostać psychologiem trzeba interesować się ludźmi i mieć głęboką chęć zrozumienia tego, co się w drugim człowieku dzieje. Po drugie trzeba wychodzić spoza własnego punktu widzenia, czyli mieć zdolność alokacji - wyobrażenia sobie, jak wygląda świat "z tej drugiej strony". Po trzecie nie należy traktować własnych poglądów jako jedynej prawdy. To typowa cecha naszego społeczeństwa, którą widać, gdy czyta się dyskusje na forach internetowych. Tam wszyscy się znają na wszystkim, uważają, że samo posiadanie organu zwanego "mózgiem", uprawnia do tego, żeby wypowiadać dowolną opinię na dowolny temat. Psycholog musi nauczyć się też pokory, musi rozróżniać, co jest rzeczywistością, a co jest produktem jego umysłu, interpretacją. Ludzie zazwyczaj biorą swoje myśli za rzeczywistość. Psychologowie uczą się też sprawdzania hipotezy, robienia eksperymentów.

Psychologia i psychiatria w czasach komunizmu były naukami represywnymi. Społeczeństwo uznawało, że nie chce ludzi, którzy na przykład nie są zdolni do pracy. Od tego był psycholog, żeby izolować i dawać ludziom etykietki typu: ty masz schizofrenię, ty depresję itd. Teraz żaden specjalista tak nie napisze - uważa się, że dany człowiek widzi świat w dany sposób i trzeba określić, na ile jego sposób widzenia świata jest niebezpieczny dla niego samego, a na ile dla otoczenia. Później określa się, co można dla tego człowieka zrobić, jak mu pomóc - zmienić ten sposób widzenia świata. Obecnie psychologia i psychiatria nie zajmuje się tym, żeby zamknąć jakiegoś człowieka, załadować mu elektrowstrząsy, nafaszerować farmaceutykami, ogłupić, żeby nie sprawiał nam - "normalnym ludziom", problemów.

- Jak Polacy traktują psychologię?
Bardzo boją się osób z chorobami psychicznymi. A jednocześnie z badań wynika, że co dziesiąty Polak cierpi na depresję, ale to ukrywa. Nie ma świadomości społecznej, żeby iść do psychologa czy psychiatry. Uważa się to za degradację. Jeśli np. małżeństwo ma problemy, nie zwraca się do specjalisty, bo dominuje opinia, że brudy należy prać we własnym domu. Ludzie nie umieją korzystać z pomocy. Oczywiście istnieje też inne wariactwo, jak np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie z każdym problemem idzie się do specjalisty.

- Z drugiej strony niemalże w każdej gazecie pojawiają się psychotesty...
To wszystko, co publikowane jest w gazetach, to raczej zabawa. Nad testami psychologicznymi pracują sztaby psychologów. Żeby wystandaryzować test, trzeba przebadać dużą grupę ludzi. A ten, kto go stworzył, musi dostać za to zapłatę. Zresztą dobry test, to nie taki, który wypełnia się automatycznie, a rozwiązanie podane jest od razu.

- A co z psychologią w telewizji? Czy programy typu "Superniania" są skuteczne?
To bardziej rozrywka, niż terapia. Całe działanie oparte jest na terapii behawioralno-kogitywnej, która np. przy depresji przynosi świetne rezultaty. Psycholog nie wgłębia się wtedy w przeszłość i relacje z ojcem, matką, bliskimi, ale koncentruje się na problemie. Niestety nie sprawdza się to w każdym przypadku. Nie potępiam jednak tego typu programów, bo zwracają uwagę na pewien problem, choć to nie wszystko, co można zrobić. Żaden rozsądny psycholog nie powie, że na każdego człowieka, jest ten sam sposób. Świat ludzki jest niebywale skomplikowany, a my się cały czas zmieniamy.



- Powróćmy do "Charakterów". Kielce nigdy nie były ośrodkiem psychologicznym, a jednak powstało tu jedyne w Polsce pismo z tej dziedziny...
Z tym związane są pewne trudności. Na przykład mam teraz dwa wolne etaty dla doświadczonych psychologów, znających języki, ze zdolnościami redaktorskimi. Nie ma w Kielcach dobrych fachowców. Są też plusy: jak już mam zespół, to on siedzi tu, na miejscu. Mój kolega - Andrzej Skwosz, redaktor naczelny miesięcznika "Press" otworzył biuro w Warszawie i nie może skompletować i utrzymać zespołu, bo tam ludzie przychodzą i odchodzą.

- Ludzie często mówią, że w Kielcach się nie da nic zrobić.
To bzdura, niech sobie tak mówią i się frustrują. Gdybym mieszkał w Pińczowie, to tam był wydawał "Charaktery". Ale mi się nie chce stąd ruszać. Mieszkałem w Warszawie i Krakowie, jednak wolę Kielce. Wolę do Krakowa jechać na kawę i zaraz wrócić.

- Może ludzie po prostu nie wierzą, że się uda?
Tu wracamy do psychologii. Próbujemy nauczyć w naszych pismach, że kiedy cokolwiek dzieje się w naszym życiu, należy zadać sobie pytanie: dlaczego? W pierwszej kolejności trzeba w sobie szukać przyczyn tego, co się stało. Kiedy teraz zbieram gratulacje z okazji 10-lecia "Charakterów" słyszę: "Udało Ci się". Bardzo mnie to denerwuje, bo mi się to nie udało, ja na to ciężko pracowałem. Ludzie nie czują się odpowiedzialni za siebie, nie chcą brać odpowiedzialności za swoje życie.

- Ma Pan jakąś receptę, żeby nie zwariować w obecnych czasach?
Co to znaczy zwariować? Po łacinie varius to znaczy inny. Wszyscy jesteśmy zwariowani, bo jesteśmy różni. A ten, kto mówi, że sytuacja ekonomiczna w Polsce jest zła, ten łże. Sam ciężko pracowałem na swoje pismo, nikt mi nic nie dał. Już kiedy studiowałem, każde wakacje spędzałem pracując w szpitalu psychiatrycznym i uczyłem się zawodu, a wielu moich kolegów jeździło na truskawki, zarabiali pieniądze, które wydawali na niepotrzebne rzeczy. Ale za parę lat ja miałem zawód, który mi dawał pieniądze, a oni zajmowali się handlem kożuszków w Turcji i do tej pory nie wrócili do zawodu. Każdy sobie wybiera swój los.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmawiała Justyna Giemza


Data publikacji: 09-03-2007 o godz. 10:59:30, Temat: Kultura

Artyku� pochodzi z serwisu Wici.Info Array
Link do artyku�u: Array/News,bogdan_białek_człowiek_z_charakterem,9108,html