Kabaret Recenzje Kielce, Kryszak, Czerwony FortepianKabaret Kielce
Wys�ano dnia 02-10-2015 o godz. 19:26:04 przez grolecki 11919
Wys�ano dnia 02-10-2015 o godz. 19:26:04 przez grolecki 11919
Uroda dynastii Piastów, luźna wstążka siwych wÅ‚osów, popielcowy tembr gÅ‚osu, dÅ‚onie splecione w pozie tragikomicznej i „ten” gest – palce obejmujÄ…ce spuszczony na kwintÄ™ nos, który oddycha pytaniem „da siÄ™ w tym kraju czy siÄ™ nie da?”. Jerzy Kryszak wystÄ…piÅ‚ wczoraj w kieleckim Czerwonym Fortepianie. |
65-letni kabareciarz wpadÅ‚ do klubu jak huragan. SzczupÅ‚y, stylowy, z mapÄ… rodzinnego Kalisza na twarzy. Bez zaliczania garderoby i bez przygotowania. „WskakujÄ™ na żywioÅ‚; jeÅ›li nie dam rady dopÅ‚ynąć, to spróbujÄ™ zawrócić” - mówi w wywiadach. PÅ‚ynąć pÅ‚ynie rytmem zawodowca, kryszaulem. Tu coÅ› chlapnie, tam wynurzy. Nie lubi opowiadać dowcipów, zna trzy na krzyż. One najczęściej nie majÄ… autorów. Kryszak nim jest.
Tego wieczoru zaczÄ…Å‚ od rozkopów w Kielcach, by później skrÄ™cić w stronÄ™ terytorium uprawianego od czasów „Polskiego Zoo” – napÅ‚ywu imigrantów („w Polsce jest problem, ale nie ma uchodźców”), prezydenta Dudy, Obamy, Putina, Komorowskiego, Jarubasa i Korwina. Na dÅ‚użej zaparkowaÅ‚ przy wspomnieniach teatralnych – ze SÅ‚owackiego w Krakowie (1974-78) i Ateneum w Warszawie (1978-1993). GraÅ‚ z najwiÄ™kszymi – ElżbietÄ… StarosteckÄ…, Gustawem Holoubkiem i Jerzym Kamasem. Smaczki? Okazuje siÄ™, że tuza polskiego aktorstwa Aleksandra ÅšlÄ…ska byÅ‚a niemaÅ‚Ä… „Å›mieszkÄ…”, która bawiÅ‚a Kryszaka do Å‚ez. Ten z kolei miaÅ‚ odwiedzać niedawno Dom Artystów Weteranów Scen Polskich i wpaść w drzwiach na jednÄ… z jego lokatorek.
- O, poznaję pana! Po tych piórach! Już z nami?
- Nie w tym tygodniu. – odpowiada K.
Jednemu z goÅ›ci nie spodobaÅ‚ siÄ™ styl, w jakim artysta kreÅ›liÅ‚ starość kolegów ze Skolimowa. Styl, żeby byÅ‚o jasne, zakotwiczony w dobrodusznym uÅ›miechu filmu „Jeszcze nie wieczór”, a nie „Sensie życia wedÅ‚ug Monty Pythona”. Kryszak mógÅ‚ wtedy raz jeszcze udowodnić, że ma klubowe zaciÄ™cie. ZbyÅ‚ obrażalskiego sÅ‚uchacza krótkÄ… polemikÄ…, żeby później – punkt pierwszy encyklopedii komika - powracać do niego w zÅ‚oÅ›liwych puentach. To reprezentant jasnej strony insult comedy. OdwalajÄ…c klasyczny numer z zarekwirowaniem telefonu, nie próbuje rozpÄ™tać u widza bitwy ze wstydem, ale rozpiąć mu pÅ‚aszcz; otworzyć na doÅ›wiadczenie. Podobnie, gdy komentuje napÅ‚yw drinków do sÄ…siadujÄ…cego z mikrofonem stolika:
- Tu nie ma umiaru, w tych Kielcach! - krzyczy K.
Kryszak przyznaje siÄ™ do bycia sentymentalnym; emanuje tÄ™sknotÄ… do roztropnego kabaretu („ratowanie siÄ™ zezem i sztucznymi zÄ™bami to jarmark”) i teatru, który, jak wspomina, „kumulowaÅ‚ w sobie spoÅ‚eczne dążenie”. SÅ‚ychać to w utopijnej przeróbce Rynkowskiego; zamykajÄ…cej caÅ‚y wystÄ™p „Szczęśliwej Polski już czas”. Wszystko to nienowe, odbyte i przydzielone staremu wydze próbujÄ…cemu dogonić pÅ‚ynnÄ… rzeczywistość - sam, w jednym z wywiadów, przyznaÅ‚, że drugiego „Zoo” już by nie zdubbingowaÅ‚, bo materiaÅ‚ byÅ‚by zbyt obszerny. Szczerze to jednak i bez pozy. A jeÅ›li z pozÄ…, to ujmujÄ…cÄ….
SkrywajÄ…cy siÄ™ za gÄ™bÄ… parodysty Kryszak pozwala sobie na wiÄ™cej. WaÅ‚Ä™sÄ… sobie wczoraj pogadaÅ‚, a jakże, i podzieliÅ‚ siÄ™ wrażeniami ze spotkania dwóch mitów – Mitta Romney’a i tego drugiego mitu, „elektryka, który siÄ™ skomplikowaÅ‚”. Trzecim jest on sam. MiÅ› z okienka przywoÅ‚ywany magicznym „przeÅ‚Ä…cz na Kryszaka” i facet umiejÄ…cy opowiadać o surowiźnie polskich przemian. CzÅ‚owiek kultury, który zagra i Konwickiego i swojego chÅ‚opa w opolskim amfiteatrze.
A że ostrze zaczyna pokrywać siÄ™ szlachetnÄ… patynÄ…? Prawa klasyki. DebiutowaÅ‚ 41 lat temu w „Termidorze” StanisÅ‚awy Przybyszewskiej. Nawet od roli doktora KoÅ‚ka albo Kotka, AnioÅ‚ wie, minęło ponad trzydzieÅ›ci wiosen. Tamten Kryszak nie zestarzeje siÄ™ nigdy. Ten z Czerwonego Fortepianu mieszka już poza YouTube, najchÄ™tniej we wÅ‚asnym ogrodzie („na pierwszy rzut oka widać, że Ogórek z gruntu nie jest”). Kurzy już tylko e-papierosy, ale nadal potrafi zrobić zadymÄ™.
Grzegorz Rolecki
grolecki@wici.info
fot. Czerwony Fortepian
Tego wieczoru zaczÄ…Å‚ od rozkopów w Kielcach, by później skrÄ™cić w stronÄ™ terytorium uprawianego od czasów „Polskiego Zoo” – napÅ‚ywu imigrantów („w Polsce jest problem, ale nie ma uchodźców”), prezydenta Dudy, Obamy, Putina, Komorowskiego, Jarubasa i Korwina. Na dÅ‚użej zaparkowaÅ‚ przy wspomnieniach teatralnych – ze SÅ‚owackiego w Krakowie (1974-78) i Ateneum w Warszawie (1978-1993). GraÅ‚ z najwiÄ™kszymi – ElżbietÄ… StarosteckÄ…, Gustawem Holoubkiem i Jerzym Kamasem. Smaczki? Okazuje siÄ™, że tuza polskiego aktorstwa Aleksandra ÅšlÄ…ska byÅ‚a niemaÅ‚Ä… „Å›mieszkÄ…”, która bawiÅ‚a Kryszaka do Å‚ez. Ten z kolei miaÅ‚ odwiedzać niedawno Dom Artystów Weteranów Scen Polskich i wpaść w drzwiach na jednÄ… z jego lokatorek.
- O, poznaję pana! Po tych piórach! Już z nami?
- Nie w tym tygodniu. – odpowiada K.
Jednemu z goÅ›ci nie spodobaÅ‚ siÄ™ styl, w jakim artysta kreÅ›liÅ‚ starość kolegów ze Skolimowa. Styl, żeby byÅ‚o jasne, zakotwiczony w dobrodusznym uÅ›miechu filmu „Jeszcze nie wieczór”, a nie „Sensie życia wedÅ‚ug Monty Pythona”. Kryszak mógÅ‚ wtedy raz jeszcze udowodnić, że ma klubowe zaciÄ™cie. ZbyÅ‚ obrażalskiego sÅ‚uchacza krótkÄ… polemikÄ…, żeby później – punkt pierwszy encyklopedii komika - powracać do niego w zÅ‚oÅ›liwych puentach. To reprezentant jasnej strony insult comedy. OdwalajÄ…c klasyczny numer z zarekwirowaniem telefonu, nie próbuje rozpÄ™tać u widza bitwy ze wstydem, ale rozpiąć mu pÅ‚aszcz; otworzyć na doÅ›wiadczenie. Podobnie, gdy komentuje napÅ‚yw drinków do sÄ…siadujÄ…cego z mikrofonem stolika:
- Tu nie ma umiaru, w tych Kielcach! - krzyczy K.
Kryszak przyznaje siÄ™ do bycia sentymentalnym; emanuje tÄ™sknotÄ… do roztropnego kabaretu („ratowanie siÄ™ zezem i sztucznymi zÄ™bami to jarmark”) i teatru, który, jak wspomina, „kumulowaÅ‚ w sobie spoÅ‚eczne dążenie”. SÅ‚ychać to w utopijnej przeróbce Rynkowskiego; zamykajÄ…cej caÅ‚y wystÄ™p „Szczęśliwej Polski już czas”. Wszystko to nienowe, odbyte i przydzielone staremu wydze próbujÄ…cemu dogonić pÅ‚ynnÄ… rzeczywistość - sam, w jednym z wywiadów, przyznaÅ‚, że drugiego „Zoo” już by nie zdubbingowaÅ‚, bo materiaÅ‚ byÅ‚by zbyt obszerny. Szczerze to jednak i bez pozy. A jeÅ›li z pozÄ…, to ujmujÄ…cÄ….
SkrywajÄ…cy siÄ™ za gÄ™bÄ… parodysty Kryszak pozwala sobie na wiÄ™cej. WaÅ‚Ä™sÄ… sobie wczoraj pogadaÅ‚, a jakże, i podzieliÅ‚ siÄ™ wrażeniami ze spotkania dwóch mitów – Mitta Romney’a i tego drugiego mitu, „elektryka, który siÄ™ skomplikowaÅ‚”. Trzecim jest on sam. MiÅ› z okienka przywoÅ‚ywany magicznym „przeÅ‚Ä…cz na Kryszaka” i facet umiejÄ…cy opowiadać o surowiźnie polskich przemian. CzÅ‚owiek kultury, który zagra i Konwickiego i swojego chÅ‚opa w opolskim amfiteatrze.
A że ostrze zaczyna pokrywać siÄ™ szlachetnÄ… patynÄ…? Prawa klasyki. DebiutowaÅ‚ 41 lat temu w „Termidorze” StanisÅ‚awy Przybyszewskiej. Nawet od roli doktora KoÅ‚ka albo Kotka, AnioÅ‚ wie, minęło ponad trzydzieÅ›ci wiosen. Tamten Kryszak nie zestarzeje siÄ™ nigdy. Ten z Czerwonego Fortepianu mieszka już poza YouTube, najchÄ™tniej we wÅ‚asnym ogrodzie („na pierwszy rzut oka widać, że Ogórek z gruntu nie jest”). Kurzy już tylko e-papierosy, ale nadal potrafi zrobić zadymÄ™.
Grzegorz Rolecki
grolecki@wici.info
fot. Czerwony Fortepian
Komentarze |