Kielce v.0.8

Kino
Mroczny rycerz powstaje

 drukuj stron�
Kino Recenzje
Wys�ano dnia 27-07-2012 o godz. 15:52:37 przez bozena 7363

Zadzior i gÅ‚Ä™bia "Dark Knight Rises" absolutnie nie doskakuje do części drugiej, która wciąż pozostaje wybrykiem natury zbiegÅ‚ym z laboratorium reżysera i zachwycajÄ…cÄ… anomaliÄ… na mapie kina o superbohaterach. MiÄ™dzy Banem a prawdÄ…, najnowszy Batman, chapeau bas bezbÅ‚Ä™dnie zrealizowane filmisko, nawet nie próbuje z nim korespondować. I ta niewypeÅ‚niona wyrwa po fragmencie DNA poprzednika, drapie, jeÅ›li nawet nie szokuje, w nim najbardziej.




W dwójce nic nie byÅ‚o tak. PoczynajÄ…c od adresu zameldowania Wayne'a, idÄ…c przez ironiczne pytania o logikÄ™ uniwersum Batmana i  koÅ„czÄ…c na orzeźwiajÄ…co konsternujÄ…cej postaci zÅ‚oczyÅ„cy bez celu. "Mroczny rycerz powstaje" nie igra już z granicami gatunkowymi, nie wypadajÄ…c przy tym z trasy kina akcji. Jedzie prosto, bezpiecznie, wiÄ™kszość przystanków jest nam znajoma. Batman znów jest wielowÄ…tkowym kinem przygody z „PoczÄ…tku” a nie elektryzujÄ…cej progresji „Mrocznego rycerza”. Po tym ostatnim dziedziczy jedynie skrawek fabuÅ‚y,  niepotrzebnie czyniÄ…c "PoczÄ…tek" autorytarnym ojcem trylogii. OdniesieÅ„ do niego jest tutaj bez liku, z kolei do 4-letniego poprzednika prowadzi tylko jedna, choć niewÄ…tpliwie istotna, Å›cieżka. 

Bruce Wayne (sugestywny Christian Bale) już od 8 lat nie kryje siÄ™ pod maskÄ… swojego alter ego. WystarczajÄ… mu chÅ‚odne Å›ciany odbudowanego dworu rodzinnego i oddany lokaj-przyjaciel Alfred (rewelacyjny Michael Caine). WystarczajÄ…, bo Wayne to dziÅ› nihilista jedynie odrobinÄ™ mniejszy niż Joker. SpÅ‚ukany, siwawy, nieogolony i podupadÅ‚y na zdrowiu musi podpierać siÄ™ laskÄ…, snujÄ…c w zawstydzajÄ…cej podomce. Åšmierć ukochanej i prokuratora Denta siedzÄ… w nim jak drzazgi, wcale nie gojÄ… siÄ™ wraz z bliznami po setkach mordobić. Batman dla tak zwanej "sprawy" osiem lat temu musiaÅ‚ wziąć na siebie odpowiedzialność za zbrodnie ostatniego i wystawić na lincz ze strony obywateli. Teraz chce wrócić, bo u bram Gotham pojawia siÄ™ zamaskowany bóg apokalipsy Bane (Tom Hardy) i Selina Kyle (pozytywnie zaskoczenie - Anne Hathaway), która w nadchodzÄ…cym chaosie próbowaÅ‚a bÄ™dzie ugrać coÅ› dla siebie. Wayne chce wrócić także, a może przede wszystkim, dlatego, że nie ma absolutnie niczego do stracenia. Å»eby zwyciężyć, bÄ™dzie musiaÅ‚ powstać ponownie, jak niegdyÅ› po dzieciÄ™cej traumie. W straceÅ„czej walce pomogÄ… mu miliarderka Miranda Tate (Marion Cotillard), mÅ‚ody policjant Blake i wreszcie starzy znajomy - Lucius Fox (Morgan Freeman) z komisarzem Gordonem (Gary Oldman).

Fabularnie silnik rozpÄ™dza siÄ™ tam, gdzie zgasÅ‚ "Mroczny rycerz". Problematycznie jednak dryfuje już wokóÅ‚ zdrapanych zapalników z pierwszego filmu (Å›mierć rodziców, niespeÅ‚nienie miÅ‚osne, Liga Cieni i unoszÄ…ca siÄ™ nad krajobrazem chmurka mistycyzmu). Dlaczego? To zagadka godna Riddlera."Powstaje" czerpiÄ…c z bezpiecznych praw linearnych opowieÅ›ci (koniec wynika z poczÄ…tku), miÄ™dzy wybuchem a wybuchem wydaje siÄ™ szeptać lewitujÄ…cemu w upajajÄ…cym niedosycie widzowi ikoniczne "why so serious?" . To tylko i aż Å›wietny film na podstawie komiksu; realizacyjny majstersztyk, którego lepiej oglÄ…dać niż sÅ‚uchać.

PóÅ‚ żartem póÅ‚ Banem można rzucić, że Bruce nie tÄ™skni za ukochanÄ… kobietÄ…, ale za ukochanym klaunem. Jest ciekawy na tyle, na ile pozwala mu przeciwnik.  NajwiÄ™cej o sobie dowiadywaÅ‚ siÄ™ zawsze podczas cyrkowych potyczek i wÅ›ciekÅ‚ych taÅ„cach Å›mierci z Jokerem - bezapelacyjnym Å›wirem numero uno i kukuÅ‚czym gniazdem Wayne'a, które bezlitoÅ›nie demaskowaÅ‚o, jak niewiele go od jego antagonisty różni. Tym razem gÅ‚ównym przeciwnikiem jest Bane - przerażajÄ…cy inteligencjÄ… i tężyznÄ… fizycznÄ… przywódca populistycznej grupy terrorystycznej („wÅ‚adza dla ludu”) posiadajÄ…cy, w przeciwieÅ„stwie do Jokera, Å›ciÅ›le okreÅ›lone powody, by obrócić Gotham w popióÅ‚. I w pierwszej poÅ‚owie filmu Bane dziaÅ‚a. Przeraża jego uzurpatorska siÅ‚a poÅ‚Ä…czona z dziwnie bezbronnym smutkiem w oczach. Później jednak postać blednie wraz każdym kolejnym wybuchem, by ostatecznie zostać potraktowanÄ… w sposób zupeÅ‚nie niesatysfakcjonujÄ…cy. Batman w starciu z Banem pokazuje jedynie niezÅ‚omność, która dobrze prezentuje siÄ™ na orkiestrowanych przebitkach, ale gorzej w dialogach. Nie ma w tym filmie pamiÄ™tnej kwestii ani wymiany zdaÅ„. SÄ… na szczęście ciarkotwórcze sceny – Gotham ginÄ…ce w oczach, uliczna bitwa, potrwanie samolotu, Å›piew chÅ‚opca przeszyty znieksztaÅ‚conym gÅ‚osem Bane'a, trzask koÅ›ci podczas pojedynków Batmana i wiele innych. Na tyle, że pod koniec miaÅ‚em mocne wrażenie ujrzenia o jednego ujÄ™cia za dużo. Niezbyt mrocznego jak na mrocznego rycerza i zbyt jednoznacznego jak na niejednoznacznego Nolana.



Grzegorz Rolecki


Komentarze

Error connecting to mysql