Kielce v.0.8

Muzyka
Odczarować muzykę - rozmowa z Rec+Abstrakt

 drukuj stron�
Muzyka Rozmowy Firmament,
Wys�ano dnia 01-06-2011 o godz. 00:39:23 przez rafa 7064

Rec+Abstrakt to nowatorski duet muzyczny, który zagościł na scenie ostatniej edycji Festiwalu Firmament. Hasło przewodnie imprezy – „nowa muzyka – nowe media” – dobrze opisuje to, co powstaje dzięki połączeniu dwóch muzycznych osobowości - Rafała Dętkosia i Karoliny Rec. Jak sami mówią, tworzą muzykę „raczej medytacyjną”. O współczesnym pojęciu piękna, łączeniu historii i nowoczesności oraz sensie tworzenie muzyki abstrakcyjnej artyści opowiadali Magdzie Kołodziej.



Wiolonczela ma w sobie duszę, czyli element budowy, bez którego nie zagra. A elektronika? Czy posiada swojego rodzaju duszę?

Rafał Dętkoś: Tysiące dusz. To wielość instrumentów, niezależność w komponowaniu, pisanie symfonii. Komputer to pełnowartościowy instrument i w tym wypadku trudno kojarzyć go z tą funkcją, którą spełnia w każdym domu. Nie chciałbym, żeby ta forma kojarzyła się z urządzeniami cyfrowymi, drutami. Wydaje mi się, że podświadomie dążę do naturalności brzmień.

Karolina Rec:
Równie dobrze można mechanicznie grać na innych instrumentach. Nie ma znaczenia to, że Rafał tworzy akurat na komputerze.

Dlaczego funkcjonujecie w takim wymyślnym połączeniu historii i nowoczesności? Czy oddaje ono coś, czego nie są w stanie opisać słowa i muzyka rozumiana klasycznie?


K.R.: Oboje jesteśmy dalecy od słów w muzyce. Wydaje mi się, że forma, w której się poruszamy, to efekt zupełnie naturalnego procesu. Jeśli chodzi o mnie, chciałabym troszeczkę odczarować wiolonczelę, która jest kojarzona z klimatami filharmonii, jako instrument piękny, owszem, ale trochę niedostępny, często przeidealizowany i przesłodzony, bardzo zaszufladkowany. A dlaczego komputer? Fajnie jest tworzyć nowe instrumenty. Każde poszerzanie instrumentarium jest absolutnym krokiem do przodu, ale można też skorzystać z tego, co już jest czy było.

To, co tworzycie, jest piękne?

R.D.: Jesteśmy blisko czegoś, co podświadomie słyszymy ze wszystkich swoich inspiracji i z całej swojej wiedzy o tym, co już stworzono. To wszystko się przelewa i krystalizuje w piękny, choć nie zawsze, obraz. Ja często nie chcę, żeby coś brzmiało bardzo czysto i bardzo pięknie. Czasami świadomie to brudzę, niszczę.

Harmonia w dysharmonii?


R.D.: Cały czas myślę, że jesteśmy harmoniczni. To dobrze stroi, mówiąc potocznie.



Może żywot klasycznych instrumentów już się kończy… Jaką przyszłość wróżycie swojemu gatunkowi?

R.D.: On nie jest jeszcze zdefiniowany. Jest bardzo dużo takich eksperymentów w muzyce…

K.R
.: … które powoli przeradzają się w standard. To, co udało nam się niechcący wypracować, to fakt, że czujemy się jakbyśmy pracowali w zespole kameralnym. Nie jest tak, że gramy na zasadzie akompaniującej wiolonczeli lub elektroniki, tylko autentycznie wspólnie.

Podczas koncertów wykonujecie określone utwory czy improwizujecie?

K.R.: Mamy pewne formy, które są do jakiegoś stopnia określone, ale na bardzo różnych zasadach. To może być kilka dźwięków albo konkretne brzmienie. W głowie układamy sobie jakąś formułę, ale jest też spory margines tego, na co sobie pozwalamy. Musimy się słuchać, bo to jest kluczowe we wspólnym graniu.

Innego ujmowania muzyki uczyli Was na uczelniach artystycznych, prawda?

K.R.: Zdecydowanie. Studenci dostają nutki i wtedy wszystko jest w porządku, ale problem polega na tym, że trudniej jest otworzyć głowę, trudniej jest coś wygrzebać z siebie, a myślę, że na tym polega cały dowcip w tworzeniu. Fajnie jest znać historię muzyki, fajnie jest wiedzieć, jak się prawidłowo odczytuje klasyczne utwory, jakie są style wykonawcze, jak się gra Bacha, a jak Schuberta. Łatwiej jest wtedy zaprowadzić porządek, ubrać myśli w konkretne dźwięki, a nie szukać po omacku. Mnie jednak pociąga robienie czegoś nowego. Nie są to rzeczy, które się wykluczają czy zwalczają.

Czego oczekujecie od słuchacza, bo wnioskując po gatunku, to ani uwielbienia, ani pieniędzy?

K.R.: Zgadza się. Czasem po prostu miło jest usłyszeć, że kogoś ta muzyka intryguje, komuś nie pozwala zasnąć, zastanawia się nad nią lub myśli, że usłyszałby ją w spektaklu…

Opowiadacie coś przez swoją muzykę?

R.D.: Muzyka w takiej formie jest bardzo abstrakcyjna. Ona wchodzi w pewne nastroje, ale to zawsze całkowita abstrakcja.

K.R.: Każdy może sobie dopowiedzieć, co chce, jeśli tylko ma na to ochotę.

Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiała: Magdalena Kołodziej, zdjęcia: Kamil Smuga


Komentarze

Error connecting to mysql