Kielce v.0.8

Teatr
Sławomir Holland znów w Kielcach

 drukuj stron�
Teatr Rozmowy
Wys�ano dnia 12-05-2014 o godz. 12:31:54 przez rafa 48741

SÅ‚awomir Holland, którego kielczanie mogÄ… oglÄ…dać na co dzieÅ„ w popularnych serialach, na poczÄ…tku kariery zawodowej byÅ‚ zwiÄ…zany z Teatrem Å»eromskiego, gdzie zagraÅ‚ wiele znaczÄ…cych ról. Teraz wystÄ…pi w nim goÅ›cinnie –13 i 14 maja zaprezentuje literacko-kabaretowy program „Nic nowego pod sÅ‚oÅ„cem”.



– Dwukrotnie, 13 i 14 maja, wystÄ…pi Pan w Teatrze im. Å»eromskiego w Kielcach – tym razem goÅ›cinnie, ale nie pierwszy raz stanie Pan na tej scenie...

– RzeczywiÅ›cie, nie pierwszy raz, co wiÄ™cej: byÅ‚ czas, kiedy stawaÅ‚em na niej niemal codziennie. W latach 1984–1988 byÅ‚em etatowym aktorem tego teatru. Jego ówczesny dyrektor, nieżyjÄ…cy już niestety Bogdan Augustyniak, obdarzyÅ‚ mnie, bardzo mÅ‚odego wtedy czÅ‚owieka, zaraz po szkole teatralnej, dużym zaufaniem. Mam z tym miejscem zwiÄ…zanych wiele miÅ‚ych wspomnieÅ„, tym bardziej wiÄ™c siÄ™ cieszÄ™, że bÄ™dÄ™ mógÅ‚ zaprezentować tutaj mój program „Nic nowego pod sÅ‚oÅ„cem”. Jak siÄ™ Pani domyÅ›la, jest to dla mnie wydarzenie co najmniej dwuwymiarowe: nie tylko czysto zawodowe, lecz także emocjonalne.

– Jak Pan wspomina swojÄ… pracÄ™ w kieleckim teatrze?

Bardzo dobrze. Trudno, żeby byÅ‚o inaczej, skoro graÅ‚em wtedy po trzy-cztery duże role w sezonie, m.in. Artura w „Tangu” Mrożka, Henryka w „Åšlubie” Gombrowicza, Chlestakowa w „Rewizorze” Gogola czy Winkelrieda w „ÅšwiÄ™cie Winkelrieda” Andrzejewskiego i Zagórskiego. DoceniaÅ‚em to, bo wiedziaÅ‚em, że niektórzy koledzy, mÅ‚odzi aktorzy pracujÄ…cy w innych teatrach, czÄ™sto musieli czekać na debiut dwa sezony albo dÅ‚użej. Praca w kieleckim teatrze to byÅ‚ bardzo ważny czas w mojej karierze zawodowej. WÅ‚aÅ›nie dziÄ™ki rolom, które tutaj zagraÅ‚em, zaproponowano mi angaż w jednym z warszawskich teatrów.

– Przyjeżdża Pan do Kielc z programem „Nic nowego pod sÅ‚oÅ„cem”, który prezentowaÅ‚ Pan już w wielu miastach Polski. O czym jest to przedstawienie?

– To program literacko-kabaretowy oparty na tekstach wybitnych twórców dwudziestolecia miÄ™dzywojennego: Tuwima, Hemara, Jurandota, LeÅ›miana, SÅ‚onimskiego, Kanitza, GaÅ‚czyÅ„skiego. Utwory zostaÅ‚y dobrane tak, by tematyka poruszana w przedstawieniu byÅ‚a różnorodna: od sfery publicznej, czyli polityki, która zawsze byÅ‚a i nadal jest wdziÄ™cznym tematem dla satyryków, po sprawy bardzo osobiste, takie jak relacje miÄ™dzyludzkie, w tym także damsko-mÄ™skie. JÄ™zykiem poetów mówiÄ™ też chwilami lirycznie: o naszych tÄ™sknotach, miÅ‚oÅ›ci, również tej zawiedzionej. RozÅ›mieszam widzów, ale też skÅ‚aniam ich do refleksji.

– TytuÅ‚ odzwierciedla myÅ›l przewodniÄ… spektaklu: „nic nowego pod sÅ‚oÅ„cem”, ale przecież cechÄ… naszych czasów sÄ… niezwykle dynamiczne zmiany. Jakich dziedzin życia dotyczÄ… te „staÅ‚e elementy”?

– Wbrew pozorom, bardzo wielu. W programie przypominam utwory sprzed niemal stu lat, a brzmiÄ… one niezwykle aktualnie. Zmiany, o których Pani mówi, dotyczÄ… tego, co siÄ™ dzieje wokóÅ‚ nas, a nie tego, co siÄ™ dzieje w nas. Chociaż żyjemy w dobie Internetu, w epoce cyfryzacji, o których nasi dziadowie nawet nie Å›nili, to natura czÅ‚owieka pozostaÅ‚a niezmienna. Nasze ambicje, marzenia i aspiracje, tak jak przywary i sÅ‚aboÅ›ci, sÄ… takie same. Widać to Å›wietnie choćby w polityce: zaciekÅ‚e kÅ‚ótnie, których dziÅ› jesteÅ›my Å›wiadkami, miaÅ‚y także miejsce w II RP. Jurandot, Tuwim i inni twórcy przeÅ›miesznie, a jednoczeÅ›nie bardzo prawdziwie opisujÄ… rzeczywistość. Tak jak sto lat temu, tak i dziÅ› tÄ™sknimy za bliskoÅ›ciÄ… drugiego czÅ‚owieka, za przyzwoitoÅ›ciÄ…, za kulturÄ… na odpowiednim poziomie, za politykÄ… bez partykularyzmu…

– Podczas spektaklu prowadzi Pan rozmowÄ™ z publicznoÅ›ciÄ…. Czy widzowie chÄ™tnie siÄ™ wÅ‚Ä…czajÄ… w interakcjÄ™?

– Tak, z reguÅ‚y mam szansÄ™ na poprowadzenie krótkich rozmów z publicznoÅ›ciÄ…. LubiÄ™ ten rodzaj kontaktu z widzem, szczególnie w tym programie. ChÄ™tnie zapraszam publiczność do wyrażania swojego zdania. To sprawia, że czÄ™sto pojawiajÄ… siÄ™ różnego typu niespodzianki, a ja nigdy do koÅ„ca nie wiem, jak potoczy siÄ™ przedstawienie.

– SiÄ™gnÄ…Å‚ Pan po utwory uznanych twórców, majÄ…ce dużą wartość literackÄ… i bÄ™dÄ…ce przykÅ‚adem humoru, który bawi do Å‚ez, a jednoczeÅ›nie jest rozrywkÄ… na poziomie. Jak to siÄ™ ma do wspóÅ‚czesnego kabaretu?

– IntencjÄ… mojÄ… i Jacka Bursztynowicza (aktora i reżysera, „życzliwego oka” tego programu) byÅ‚o zaproponowanie widzowi rozrywki na najwyższym poziomie. UznaliÅ›my, że osiÄ…gniÄ™cie tego celu gwarantujÄ… wÅ‚aÅ›nie teksty twórców dwudziestolecia. Åšwiadomie nawet nie próbowaliÅ›my szukać tekstów wspóÅ‚czesnych. Cieszy mnie, gdy widzowie Å›miejÄ… siÄ™ i wzruszajÄ… do Å‚ez na moim przedstawieniu, bo to Å›wiadczy o tym, że ambitna i wymagajÄ…ca rozrywka też może bawić i że wciąż jest na niÄ… zapotrzebowanie.

– Komercjalizacja kultury jest coraz powszechniejszym zjawiskiem: jej twórcy czÄ™sto proponujÄ… widzom spektakle schlebiajÄ…ce niskim gustom, liczÄ…c na wiÄ™ksze zyski. Pan natomiast przeniósÅ‚ na scenÄ™ ambitne utwory poetów dwudziestolecia. Lubi Pan iść pod prÄ…d?

– Nie postrzegam tego w tych kategoriach, nie zastanawiam siÄ™, czy idÄ™ z prÄ…dem czy pod prÄ…d. PróbujÄ™ robić to, co uznajÄ™ za ważne i wartoÅ›ciowe, szczególnie jeÅ›li mam wpÅ‚yw na repertuar, w którym gram. W tym przypadku miaÅ‚em, bo ten program zrealizowaÅ‚em tylko z Jackiem Bursztynowiczem, to jest nasz autorski projekt. Nie uważam, że rozrywce przysÅ‚uguje taryfa ulgowa – zarówno repertuar dramatyczny, jak i komediowy powinien trzymać poziom. To z jednej strony wyraz szacunku do widza, bo aktor gra dla publicznoÅ›ci, a nie pod publiczkÄ™, a z drugiej również wyraz mojego przekonania o tym, co jest istotÄ… zawodu, który wykonujÄ™. Chociaż aktorstwo nie cieszy siÄ™ już takim prestiżem jak kiedyÅ›, uważam, że tÄ™ profesjÄ™ należy traktować w dużym stopniu misyjnie – bo jako aktorzy mamy wpÅ‚yw na to, jak bÄ™dzie siÄ™ rozwijaÅ‚ drugi czÅ‚owiek.


Joanna Chlebicka, fot. M. Bociański


Komentarze

Error connecting to mysql