Sztuki plastyczne Polska Kultura
Wys�ano dnia 09-02-2006 o godz. 11:00:00 przez pala2 405
Wys�ano dnia 09-02-2006 o godz. 11:00:00 przez pala2 405
![]() | Regionalne Zachęty, które od 2004 roku tworzą własne kolekcje sztuki, rządzą się wedle reguł demokracji - to nie zawsze oznacza dzieła z najwyższej półki. |
Kiedy dwa lata temu minister kultury ogłosił założenie sieci lokalnych Zachęt - regionalnych towarzystw mających na celu zbieranie sztuki współczesnej - środowisko artystyczne było kompletnie zaskoczone tym pomysłem. Pojawiły się głosy krytyczne: grozi nam wysyp sterowanych centralnie takich samych kolekcji sztuki współczesnej, to będzie polska (czytaj - biedniejsza) wersja francuskich FRAC (Fonds Regional d'Art Contemporain), które aspirując do centrum, do mód Paryża, Berlina i Nowego Jorku, kolekcjonują bardzo podobną sztukę międzynarodową. Te same znane nazwiska się powtarzają wszędzie, a kolekcje pozbawione są charakteru.
Polskie zbiory publiczne sztuki współczesnej od początku lat 90. są wydrenowane z funduszy. Polityka kolekcjonerska prowadzona była od przypadku do przypadku, od depozytu do daru. Narzekano, żebrano. Nikt nie mógł sobie na nic pozwolić. Nagle pojawiła się szansa.
Kupowanie sław, wielkich nazwisk to był pierwszy poryw. Wyposażone w spore fundusze (do kwoty otrzymanej z ministerstwa - od 100 do 300 tys. zł rocznie - dokłada się drugie tyle od lokalnych sponsorów) szybko powstające Towarzystwa rzeczywiście zaczęły gromadzić sztukę, która jest na fali. I tak "Pozytywy" Zbigniewa Libery ma dziś Zachęta w Białymstoku i w Łodzi, prace Leona Tarasewicza ma Kraków i Lublin, fotografie Zofii Kulik - Lublin i Wrocław.
Ale większość z Zachęt myśli jednocześnie o podkreśleniu własnej odmienności. O tym, żeby się odróżnić. Nie jest to łatwe. Trzeba umieć połączyć to, co uniwersalne, z tym, co lokalne. A to, co lokalne, też powinno mieć swoją wagę w skali ogólnopolskiej. Przecież musi być tak, by Zachęta - a mają to być w przyszłości stałe, publicznie dostępne kolekcje - była ciekawa nie tylko dla widzów z regionu. Ale by jednocześnie nie była nudna dla kogoś z innego końca Polski.
Te dwa bieguny udało się skutecznie wyważyć np. w Lublinie i Katowicach. Katowice kupiły np. zespół prac wielkiej fotografki - dokumentalistki ze Śląska Zofii Rydet. Katowicka Zachęta odwołuje się również do dokonań działającej w tym mieście w latach 50. awangardowej grupy ST-53. Lublin nawiązuje do tradycji grupy artystycznej Zamek działającej tam w czasie Odwilży po 56 roku.
Każda z Zachęt regionalnych, po ukonstytuowaniu się i podjęciu decyzji, że chce tworzyć kolekcję, otrzymuje od ministerstwa dar. Tym darem jest dzieło sztuki - na dobry początek przyszłej kolekcji.
Lubelska Zachęta otrzymała od ministerstwa fotogram z akcji protagonisty grupy Zamek Włodzimierza Borowskiego. A teraz kupiła jego wczesny obraz "Oko Proroka". Obraz przepiękny, jaśniejący alchemicznym blaskiem - uważa Małgorzata Kitowska-Łysiak z lubelskiej Zachęty.
Konfrontacja na ostro
Katowice i Lublin mają szczęście. Mają tradycję sztuki awangardowej. W obu miastach od lat 50. były ważne ośrodki artystyczne. Ale co ma powiedzieć np. Częstochowa? Z tradycją nowoczesności jest tam gorzej.
Towarzystwo dostało pieniądze na zakupy pod koniec grudnia i miało na ich wydanie dwa dni. Kupiono obrazy Henryka Wańka, Edwarda Dwurnika oraz malarzy o mniejszej sile rażenia, ale za to tańszych - Jacka Łydżby, Jacka Pałuchy. Wiosną zeszłego roku Piotr Głowacki, szef tamtejszej Zachęty, mówił mi o swoich marzeniach: Leon Tarasewicz, Jarosław Modzelewski, Łukasz Korolkiewicz, Marek Sobczyk. Niestety, Zachęta miała do dyspozycji tylko 90 tys. zł. Głowacki liczy, że w następnym roku będzie więcej.
Ministerstwo przekazało częstochowskiej Zachęcie na dobry początek rysunek Tadeusza Kantora. - To jest akt dość odważny - mówi Głowacki - Myślę, że wiem, dlaczego to dostaliśmy. Pewnie chodzi o konfrontację z tutejszą tradycją, która, jak wiadomo, jest konserwatywna.
Głowacki i jego Zachęta podjęli to wyzwanie. W grudniu wśród licznych zakupów Towarzystwa znalazł się m.in. obraz warszawskiego malarza Piotra Wachowskiego "Święty Sebastian", na którym artysta sportretował siebie jako św. Sebastiana w slipkach, a w niejakiej odległości klęczącego i całującego ziemię Papieża.
- To obraz o niezwykłej pokorze Papieża wobec świata. Kojarzy mi się to ze słynną rzeźby Cattelana, która kilka lat temu wywołała skandal w warszawskiej Zachęcie - mówi Głowacki.
Kształty dowolne
Nie wszyscy mają chęć na takie konfrontacje. Bywa tak, że Zachęta nie jest ani pomysłem na pełną arcydzieł kolekcję, ani na prowokacyjny dialog z tradycją regionu. Zachęta to po prostu fundusz do łatania starych dziur.
Dwa lata temu, kiedy gruchnęła wieść o Zachętach, słychać było głosy ostrzeżenia: będą podobne do socjalistycznej, zlikwidowanej po 1989 r. sieci dawnych Biur Wystaw Artystycznych (BWA). Wtedy pieniądze na działalność szły z centrali, ale ich kierownicy najczęściej myśleli o własnym podwórku. Działali pod naciskiem lokalnego Związku Polskich Artystów Plastyków. Kupowało się nie dlatego, że artyści wybitni, tylko dlatego, że swoi. Prace szły do magazynów. Do dzisiaj w tych magazynach leżą.
W lutym 2005 powstało w Kielcach Świętokrzyskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych. W kwietniu minister kultury Waldemar Dąbrowski przekazał mu dar składający się z 12 obrazów Tomasza Sikorskiego z cyklu "Flagi" - to abstrakcyjne wariacje na temat istniejących na świecie narodowych flag. Sikorski to malarz o wyrobionej pozycji w stołecznych kręgach artystycznych; wykłada też w Instytucie Plastycznym Akademii Świętokrzyskiej. Właśnie z tego powodu, że jest związany z regionem dowodzącym akcją organizowania lokalnych Zachęt w Instytucie Adama Mickiewicza, wpadli na pomysł, by jego obrazy przeznaczyć dla Kielc. Są przekonani o ich wartości.
W sierpniu przyszły z ministerstwa dla Kielc pieniądze: 150 tys. zł. Zebrały się władze Towarzystwa. Jacek Kowalczyk, jego prezes, a zarazem szef kultury, edukacji i sportu w urzędzie wojewódzkim, opowiada, że zrobili tak: ogłosili w lokalnych mediach, że wszyscy artyści, którzy gwarantują odpowiedni poziom (mają na swoim koncie wystawy czy nagrody), mogą prace zgłosić. Odpowiedziało kilkudziesięciu. Powołano komisję i każda praca była demokratycznie głosowana. Stanęło na 14 artystach i 20 dziełach z regionu. Kupiono m.in. obrazy wywodzącego się z regionu, a wykładającego w ASP w Warszawie Mariana Czapli i Marka Wawro, rzeźby Zbigniewa Kurkowskiego i Wacława Staweckiego, dwie książki atrystyczne Radosława Nowakowskiego. Obrazy Czapli z cyklu "Ecce Homo" przedstawiają sceny pasyjne, Wawro maluje abstrakcyjne fantazje zainspirowane motywem krzyża.
Jak powiedział mi Kowalczyk, chcieli też kupić jakąś pracę znanego plakacisty Rafała Olbińskiego, który urodził się w Kielcach i pracuje w USA, ale jest za drogi.
Jeśli obrazy Tomasza Sikorskiego - nowoczesne w formie i polityczne w treści - były pochodzącą od centrali wskazówką co do kierunku, jaki powinna przybrać kolekcja w Kielcach, świętokrzyskie Towarzystwo jej nie przyjęło. Jacek Kowalczyk określa delikatnie obrazy Sikorskiego jako "nieszczególne".
Przy macierzy
Opolskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych otrzymało od ministerstwa na inaugurację dwa szkice Józefa Szajny z 1962 r. - projekty dekoracji do przedstawienia "Akropolis" w reżyserii Jerzego Grotowskiego oraz obraz Grzegorza Stachańczyka "Polonia". Przedstawia zamyśloną dziewczynę podświetloną na czerwono, na tle sfałdowanej draperii. Pokazany był na słynnej wystawie wg scenariusza Andy Rottenberg pt. "Polonia" w warszawskiej Zachęcie w 2000 r.
Dlaczego akurat te prace? - Grotowski w Opolu prowadził Teatr 13 rzędów - mówi Beata Wewiórka z opolskiej Zachęty - A Stachańczyk? Może dlatego, żeby Śląsk Opolski zawsze był przy macierzy?
Do opolskiego Towarzystwa nie przemówiła podpowiedź centrali, by zbierać pamiątki po Grotowskim. We wrześniu 2005 Towarzystwo wysłało zawiadomienia do członków lokalnego Związku Polskich Artystów Plastyków, Związku Artystów Fotografików i absolwentów Instytutu Sztuki Uniwersytetu Opolskiego o zakupach do zbiorów. Zgłosiło się 40 osób. Kupiono 64 prace, w większości członków ZPAP z regionu Opola, trochę malarstwa bliskiego tradycji polskiego koloryzmu i trochę inspirowanej tradycją rzeźby. Prace zostaną przekazane do Muzeum Śląska Opolskiego jako uzupełnienie kolekcji. Muzeum od dawna nie miało większych zakupów.
Sposób pozyskiwania prac był podobny jak w Kielcach - przez utarte kanały. I podobnie jak w Kielcach odrzucono nie tylko zaproponowaną przez Warszawę wersję nowoczesności, ale i stołeczne wyobrażenie na temat tego, jak powinna wyglądać sztuka lokalna.
Czy powtarza się scenariusz dawno splajtowanych BWA? Nie, jednak scenariusz jest nowy. Bo nowy jest problem. Jest nim całkowita wolność wyboru kupowanych dzieł. I wolność wyboru programu. Po prostu czasem łatwiej wejść w stare koleiny, niż podjąć ryzyko.
Polskie zbiory publiczne sztuki współczesnej od początku lat 90. są wydrenowane z funduszy. Polityka kolekcjonerska prowadzona była od przypadku do przypadku, od depozytu do daru. Narzekano, żebrano. Nikt nie mógł sobie na nic pozwolić. Nagle pojawiła się szansa.
Kupowanie sław, wielkich nazwisk to był pierwszy poryw. Wyposażone w spore fundusze (do kwoty otrzymanej z ministerstwa - od 100 do 300 tys. zł rocznie - dokłada się drugie tyle od lokalnych sponsorów) szybko powstające Towarzystwa rzeczywiście zaczęły gromadzić sztukę, która jest na fali. I tak "Pozytywy" Zbigniewa Libery ma dziś Zachęta w Białymstoku i w Łodzi, prace Leona Tarasewicza ma Kraków i Lublin, fotografie Zofii Kulik - Lublin i Wrocław.
Ale większość z Zachęt myśli jednocześnie o podkreśleniu własnej odmienności. O tym, żeby się odróżnić. Nie jest to łatwe. Trzeba umieć połączyć to, co uniwersalne, z tym, co lokalne. A to, co lokalne, też powinno mieć swoją wagę w skali ogólnopolskiej. Przecież musi być tak, by Zachęta - a mają to być w przyszłości stałe, publicznie dostępne kolekcje - była ciekawa nie tylko dla widzów z regionu. Ale by jednocześnie nie była nudna dla kogoś z innego końca Polski.
Te dwa bieguny udało się skutecznie wyważyć np. w Lublinie i Katowicach. Katowice kupiły np. zespół prac wielkiej fotografki - dokumentalistki ze Śląska Zofii Rydet. Katowicka Zachęta odwołuje się również do dokonań działającej w tym mieście w latach 50. awangardowej grupy ST-53. Lublin nawiązuje do tradycji grupy artystycznej Zamek działającej tam w czasie Odwilży po 56 roku.
Każda z Zachęt regionalnych, po ukonstytuowaniu się i podjęciu decyzji, że chce tworzyć kolekcję, otrzymuje od ministerstwa dar. Tym darem jest dzieło sztuki - na dobry początek przyszłej kolekcji.
Lubelska Zachęta otrzymała od ministerstwa fotogram z akcji protagonisty grupy Zamek Włodzimierza Borowskiego. A teraz kupiła jego wczesny obraz "Oko Proroka". Obraz przepiękny, jaśniejący alchemicznym blaskiem - uważa Małgorzata Kitowska-Łysiak z lubelskiej Zachęty.
Konfrontacja na ostro
Katowice i Lublin mają szczęście. Mają tradycję sztuki awangardowej. W obu miastach od lat 50. były ważne ośrodki artystyczne. Ale co ma powiedzieć np. Częstochowa? Z tradycją nowoczesności jest tam gorzej.
Towarzystwo dostało pieniądze na zakupy pod koniec grudnia i miało na ich wydanie dwa dni. Kupiono obrazy Henryka Wańka, Edwarda Dwurnika oraz malarzy o mniejszej sile rażenia, ale za to tańszych - Jacka Łydżby, Jacka Pałuchy. Wiosną zeszłego roku Piotr Głowacki, szef tamtejszej Zachęty, mówił mi o swoich marzeniach: Leon Tarasewicz, Jarosław Modzelewski, Łukasz Korolkiewicz, Marek Sobczyk. Niestety, Zachęta miała do dyspozycji tylko 90 tys. zł. Głowacki liczy, że w następnym roku będzie więcej.
Ministerstwo przekazało częstochowskiej Zachęcie na dobry początek rysunek Tadeusza Kantora. - To jest akt dość odważny - mówi Głowacki - Myślę, że wiem, dlaczego to dostaliśmy. Pewnie chodzi o konfrontację z tutejszą tradycją, która, jak wiadomo, jest konserwatywna.
Głowacki i jego Zachęta podjęli to wyzwanie. W grudniu wśród licznych zakupów Towarzystwa znalazł się m.in. obraz warszawskiego malarza Piotra Wachowskiego "Święty Sebastian", na którym artysta sportretował siebie jako św. Sebastiana w slipkach, a w niejakiej odległości klęczącego i całującego ziemię Papieża.
- To obraz o niezwykłej pokorze Papieża wobec świata. Kojarzy mi się to ze słynną rzeźby Cattelana, która kilka lat temu wywołała skandal w warszawskiej Zachęcie - mówi Głowacki.
Kształty dowolne
Nie wszyscy mają chęć na takie konfrontacje. Bywa tak, że Zachęta nie jest ani pomysłem na pełną arcydzieł kolekcję, ani na prowokacyjny dialog z tradycją regionu. Zachęta to po prostu fundusz do łatania starych dziur.
Dwa lata temu, kiedy gruchnęła wieść o Zachętach, słychać było głosy ostrzeżenia: będą podobne do socjalistycznej, zlikwidowanej po 1989 r. sieci dawnych Biur Wystaw Artystycznych (BWA). Wtedy pieniądze na działalność szły z centrali, ale ich kierownicy najczęściej myśleli o własnym podwórku. Działali pod naciskiem lokalnego Związku Polskich Artystów Plastyków. Kupowało się nie dlatego, że artyści wybitni, tylko dlatego, że swoi. Prace szły do magazynów. Do dzisiaj w tych magazynach leżą.
W lutym 2005 powstało w Kielcach Świętokrzyskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych. W kwietniu minister kultury Waldemar Dąbrowski przekazał mu dar składający się z 12 obrazów Tomasza Sikorskiego z cyklu "Flagi" - to abstrakcyjne wariacje na temat istniejących na świecie narodowych flag. Sikorski to malarz o wyrobionej pozycji w stołecznych kręgach artystycznych; wykłada też w Instytucie Plastycznym Akademii Świętokrzyskiej. Właśnie z tego powodu, że jest związany z regionem dowodzącym akcją organizowania lokalnych Zachęt w Instytucie Adama Mickiewicza, wpadli na pomysł, by jego obrazy przeznaczyć dla Kielc. Są przekonani o ich wartości.
W sierpniu przyszły z ministerstwa dla Kielc pieniądze: 150 tys. zł. Zebrały się władze Towarzystwa. Jacek Kowalczyk, jego prezes, a zarazem szef kultury, edukacji i sportu w urzędzie wojewódzkim, opowiada, że zrobili tak: ogłosili w lokalnych mediach, że wszyscy artyści, którzy gwarantują odpowiedni poziom (mają na swoim koncie wystawy czy nagrody), mogą prace zgłosić. Odpowiedziało kilkudziesięciu. Powołano komisję i każda praca była demokratycznie głosowana. Stanęło na 14 artystach i 20 dziełach z regionu. Kupiono m.in. obrazy wywodzącego się z regionu, a wykładającego w ASP w Warszawie Mariana Czapli i Marka Wawro, rzeźby Zbigniewa Kurkowskiego i Wacława Staweckiego, dwie książki atrystyczne Radosława Nowakowskiego. Obrazy Czapli z cyklu "Ecce Homo" przedstawiają sceny pasyjne, Wawro maluje abstrakcyjne fantazje zainspirowane motywem krzyża.
Jak powiedział mi Kowalczyk, chcieli też kupić jakąś pracę znanego plakacisty Rafała Olbińskiego, który urodził się w Kielcach i pracuje w USA, ale jest za drogi.
Jeśli obrazy Tomasza Sikorskiego - nowoczesne w formie i polityczne w treści - były pochodzącą od centrali wskazówką co do kierunku, jaki powinna przybrać kolekcja w Kielcach, świętokrzyskie Towarzystwo jej nie przyjęło. Jacek Kowalczyk określa delikatnie obrazy Sikorskiego jako "nieszczególne".
Przy macierzy
Opolskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych otrzymało od ministerstwa na inaugurację dwa szkice Józefa Szajny z 1962 r. - projekty dekoracji do przedstawienia "Akropolis" w reżyserii Jerzego Grotowskiego oraz obraz Grzegorza Stachańczyka "Polonia". Przedstawia zamyśloną dziewczynę podświetloną na czerwono, na tle sfałdowanej draperii. Pokazany był na słynnej wystawie wg scenariusza Andy Rottenberg pt. "Polonia" w warszawskiej Zachęcie w 2000 r.
Dlaczego akurat te prace? - Grotowski w Opolu prowadził Teatr 13 rzędów - mówi Beata Wewiórka z opolskiej Zachęty - A Stachańczyk? Może dlatego, żeby Śląsk Opolski zawsze był przy macierzy?
Do opolskiego Towarzystwa nie przemówiła podpowiedź centrali, by zbierać pamiątki po Grotowskim. We wrześniu 2005 Towarzystwo wysłało zawiadomienia do członków lokalnego Związku Polskich Artystów Plastyków, Związku Artystów Fotografików i absolwentów Instytutu Sztuki Uniwersytetu Opolskiego o zakupach do zbiorów. Zgłosiło się 40 osób. Kupiono 64 prace, w większości członków ZPAP z regionu Opola, trochę malarstwa bliskiego tradycji polskiego koloryzmu i trochę inspirowanej tradycją rzeźby. Prace zostaną przekazane do Muzeum Śląska Opolskiego jako uzupełnienie kolekcji. Muzeum od dawna nie miało większych zakupów.
Sposób pozyskiwania prac był podobny jak w Kielcach - przez utarte kanały. I podobnie jak w Kielcach odrzucono nie tylko zaproponowaną przez Warszawę wersję nowoczesności, ale i stołeczne wyobrażenie na temat tego, jak powinna wyglądać sztuka lokalna.
Czy powtarza się scenariusz dawno splajtowanych BWA? Nie, jednak scenariusz jest nowy. Bo nowy jest problem. Jest nim całkowita wolność wyboru kupowanych dzieł. I wolność wyboru programu. Po prostu czasem łatwiej wejść w stare koleiny, niż podjąć ryzyko.
Dorota Jarecka Gazeta Wyborcza
Warning: Missing argument 1 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 228 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 228 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Warning: Missing argument 1 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 246 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 246 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Warning: Missing argument 7 for DisplayTopic(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 91 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 477
Warning: Missing argument 8 for DisplayTopic(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 91 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 477
Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 503 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267
Komentarze |