Kielce v.0.8

Kultura
Wieszczem w Europę

 drukuj stron�
Kultura Polska
Wys�ano dnia 02-07-2011 o godz. 23:04:19 przez rafa 3393

Przeliczając sześć miesięcy polskiej prezydencji w Radzie UE na miarę polityczną, otrzymamy nawet mniej niż przysłowiowe 5 minut. Polska wiedząc o tym doskonale, poświęci ten czas głównie na promocję sztuki – gry szlachetniejszej i trwalszej od politycznego pokera. Oficjalne rozdanie odbyło się już 1 lipca, kiedy Warszawa rozbłysła serią koncertów inaugurujących prezydencję. Nie są one jednak pierwszym akcentem kulturalnej ofensywy. Co już się wydarzyło? A co jeszcze przed nami?



Logo i rytm

Odyseja rozpoczęła się 10 maja od zaprezentowania oficjalnego znaku graficznego polskiej prezydencji autorstwa Jerzego Janiszewskiego, twórcy słynnego logo „Solidarności”. Jego najnowsze dzieło przedstawia sześć strzałek na białym tle. Kształt każdej z nich symbolizuje człowieka, kolor zaś - kolejne flagi państw członkowskich UE. Polak, dzierżąc flagę biało-czerwoną, znajduje się na czele grupy.

Starałem się by logo swoją formą wizualną kojarzyło się z pozytywną energią, było dynamiczne i zwrócone ku przyszłości. By symbolizowało idee wspólnoty, integracji, spójności działań, solidarności. – opisuje twórca.

Logo spotkało się na ogół z ciepłym przyjęciem opinii publicznej. Na ogół, bo od niektórych jednak odrobinę mu się dostało. Krytyk sztuki Monika Małkowska na łamach „Rzeczpospolitej” zwróciła uwagę na to, że wbrew intencjom autora, grafika może kojarzyć się niezbyt pozytywnie:

Strzałki machnięte od ręki mogą symbolizować naszą polską naturę wielkich improwizatorów. Zróżnicowane kolory i kształty – niesubordynację, skłonność do samowoli. Kluchowate formy strzałek – dziecięcą naiwność. Charakterystyczna flaga przywołująca pamięć o "Solidarności"? Łzawe wspomnienie bezpowrotnie utraconej jedności postaw i poglądów.

Internauci też mają własne interpretacje:

Pierwsza strzałka to cena benzyny, druga to stopy podatkowe, trzecia to poziom bezrobocia, czwarta - poziom cen, piąta to administracja. Ostatnia to poziom zadłużenia. – pisze Analityk.

Mimo to, z ręką na ułańskim sercu można przyznać, że polskie logo swoim rytmem i ekspresją bije na głowę wszystkie graficzne marki poprzednich prezydencji, przypominające znaki towarowe proszków do prania.

Mała dumka

O wiele mniej skrajnych opinii wywołał kolejny przystanek na drodze do prezydencji. Otwarta 22 czerwca w brukselskim muzeum BOZAR polska wystawa „The Power of Fantasy. Modern and Contemporary Art. From Poland” okazała się bezapelacyjnym sukcesem na salonach międzynarodowych.



Krytyk „Financial Times” Jackie Wullschlager ocenia ją jako „najlepszą, na jaką natknęła się w tym roku”. Nic dziwnego. Dwieście prac autorstwa 35 polskich artystów składa się na przekrój wspaniałych dzieł naprawdę wspaniałych twórców, naszą maleńką narodową dumkę na 38 milionów serc. Wystawę tworzą głównie autorzy, którzy swoją karierę rozpoczynali już po 89. roku. Wilhelma Sasnala i Jakuba Juliana Ziółkowskiego recenzentka z miejsca nazwała „najbardziej porywającymi młodymi malarzami współczesnej Europy”. Organizatorzy (Instytut A. Mickiewicza, BOZAR, Muzeum Narodowe w Krakowie, we współpracy z Instytutem Polskim w Brukseli) nie pominęli także i dawnych polskich mistrzów z XIX i XX wieku – Witkacego, Mehoffera, Schulza, Kantora czy Magdalenę Abakanowicz. Cała wystawa odbywa się w ramach Zagranicznego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji 2011, dzięki któremu polska sztuka pokazana zostanie w 9 miastach naszego kraju i 10 stolicach świata. Dotrze nawet do Tokio.

Łańcuszek


Przystojny blondyn ubrany w czerwoną koszulę, czyli Polak, porywa do tańca zblazowaną panią, czyli Unię Europejską, siedząca na ławeczce pod szklanymi wieżowcami. – tak zaczyna się animowany spot reklamujący polską prezydencję. Jego autorami są Platin Image i Tomek Bagiński, twórca nagradzanych „Katedry” i „Sztuki spadania” oraz Agustin Egurolla, choreograf. Gdyby chcieć przedstawić na wykresie odbiór kolejnych prezydencyjnych gadżetów, to miałby on z pewnością formę sinusoidy. Film ten otrzymał chyba najwięcej negatywnych opinii ze strony ekspertów. Od momentu premiery, która odbyła się 27. czerwca, kwestionuje się w nim właściwie każdy element. I tak, poczynając od pomysłu:

Gdyby nie logo prezydencji mógłby reklamować cokolwiek. Polski w nim tyle co nic. – ocenia dla portalu Wirtualne Media Marcin Gajownik, wiceprezes zarządu i dyrektor komunikacji marketingowej w Agencji Promocji Miast i Regionów.



W oczy rzuca się przede wszystkim kiczowatość, brak pomysłu (albo zły pomysł) oraz kompletny brak związku z promowanym tematem. – wtóruje mu na łamach tego samego portalu Anna Król, dyrektor zarządzający agencji Go Culture - Próba wytłumaczenia, co wspólnego może mieć estetyka tańca z gwiazdami, walc angielski oraz symbolika romansu z promocją Polski w Europie, jest naciągana.

A kończąc na wykonaniu:

Samo wykonanie zupełnie do mnie nie przemawia, postaci są sztuczne i nienaturalne. – stwierdza obok Paweł Prochenko, partner zarządzający Fabryki Komunikacji Społecznej, prezes Fundacji Komunikacji Społecznej. - Taniec jest sztuką związaną z ludzkim ciałem, nie rozumiem więc, dlaczego do przedstawienia go stosować animację.
 
Dodatkowo internauci, ironizując jak zwykle, porównują styl animacji do gry komputerowej „The Sims”. Zaś redaktorzy „Super Expressu” wykryli nawet drobne niedopatrzenie – w pewnym momencie z szyi kobiety znika łańcuszek, który miała na sobie od początku filmiku. Sam Bagiński wydaje się być zadowolony z takiego obrotu spraw:

Nie przejmuję się tym. – mówi w wywiadzie dla Polskiego Radia – Z moich obserwacji wynika, że ten film obrywa, ale sukcesem jest, że każdy ma na ten temat coś do powiedzenia. Dyskusje wokół tego filmu cały czas się toczą, zataczają coraz szersze kręgi.

Niema melodia


Najlepszym dowodem na to, że Polska podczas swojej prezydencji stawiać będzie przede wszystkim na kulturę, są wydarzenia z 1 lipca. W końcu premier zainaugurował prezydencję nie gdzie indziej, ale w Teatrze Wielkim. Później, punktualnie o 22. w strugach deszczu rozpoczęła się w różnych miejscach stolicy Polski seria koncertów pod tytułem „Tu Warszawa”. Główna impreza, transmitowana przez Telewizję Polską, miała miejsce na Placu Defilad. Warto wypunktować kilka dotyczących niej szczegółów, do tej pory stosunkowo rzadko spotykanych na polskim festiwalowym podwórku.

Pierwszą niewątpliwą zaletą był brak konferansjerki, która z reguły objawia się w formie tandetnych wodzirejów mogących zakazić bełkotem niejeden dobry występ. Wbrew pozorom, „fabuła” imprezy nie straciła przez to na uporządkowaniu, bo opowieść została po prostu zagrana, a nie przegadana. Będąc niemą między kolejnymi nutami, przypominała koncert dobrego zespołu, który nie zapowiada, tylko gra. Przyozdobiono ją tylko wizualną historią polskiej drogi do wolności i prezentacją wybitnych postaci naszej kultury.

Drugim ciekawym chwytem i pewnym odwróceniem zwyczaju okazał się pomysł wykonywania polskich przebojów przez zagraniczne gwiazdy. I tak oto usłyszeliśmy Michaela Boltona śpiewającego angielską wersję „Szczęśliwej drogi już czas” (niestety - tekst w całości został wyczytywany przez niego z promptera) czy wokalistkę Cranberries zarzynającą „I lied”, czyli „Skłamałam” Edyty Bartosiewicz. Obronną ręką z sytuacji wyszła za to stara jazzowa grupa „Birdland” wdzięcznie wyśpiewująca Ewę Bem oraz absolutnie powalający wirtuoz saksofonu i klarnetu Kenny G w instrumentalnym wykonaniu „Niech żyje bal”, które nasiąknęło smuteczkiem chyba jeszcze głębszym niż w wersji oryginalnej.

Poza nimi usłyszeć mogliśmy m.in. artystę, jak zwykle, totalnego Leszka Możdżera i jego interpretację kołysanki Rosemary autorstwa Krzysztofa Komedy; Tomasza Stańkę, bardzo  w porównaniu do nich słabo brzmiący Perfect, dalej już lepszy Myslovitz, Tricky’ego i Edytę Górniak - w stosunkowo średniej kondycji wokalnej śniącą o Warszawie. Całość zwieńczył kilkunastominutowy pokaz sztucznych ogni dekorujący Pałac Kultury, chyba największego świadka przemian dziejowych.

Co dalej?

Prezes NIny (Narodowego Instytutu Audiowizualnego) Michał Merczyński już zapowiedział na antenie TVN24 około 1000 mniejszych lub większych wydarzeń kulturalnych powiązanych z polską prezydencją w Unii Europejskiej. Jednym z głównych będzie Europejski Kongres Kultury, który odbędzie się we Wrocławiu między 8 a 11 września, a poza nim jeszcze 120 innych festiwali. Jest więc na co czekać i nad czym pracować. Sama polityka to często tylko wizja teraźniejszości, kultura - dnia jutrzejszego.

Źródła:

Wsieci.rp.pl
Rzeczpospolita.pl
Gazeta.pl
Prezydencjaue.gov.pl
Financialtimes.com
Wirtualnemedia.pl
Polskieradio.pl


Grzegorz Rolecki


Komentarze

Error connecting to mysql