Kielce v.0.8

Literatura
Jacek Hugo-Bader: Pogoworim ciut-ciut

 drukuj stron�
Literatura Rozmowy Jacek Hugo-Bader,
Wys�ano dnia 13-05-2012 o godz. 11:11:24 przez rafa 9163

Bader siÄ™ga po swoje „Dzienniki koÅ‚ymskie” i pokazuje okÅ‚adkÄ™ z mężczyznÄ… jadÄ…cym na motorze: To niejaki Jurij SaÅ‚atin. GadaÅ‚em z nim dwie doby. Bez przerwy. Dobrze wiem, bo dyktafon pokazaÅ‚ mi dokÅ‚adnie 48 godzin. OczywiÅ›cie któryÅ› z nas musiaÅ‚ sobie troszeczkÄ™ kimnąć, ale drugi nawijaÅ‚ dalej. Później sam nieÅ›miaÅ‚o kÅ‚adÄ™ na stoliku swój skromny sprzÄ™t nagrywajÄ…cy.



Jakich Pan używa baterii?

ZwykÅ‚ych paluszków.

I nagrywa 48 godzin?

OczywiÅ›cie. KartÄ™ pamiÄ™ci mam na 36 godzin. Poza dyskiem staÅ‚ym, wciskam z boku jeszcze jednÄ… malutkÄ… kartÄ™. Później nagrywa siÄ™ wÅ‚aÅ›nie na tych maluchach. WracaÅ‚em potem do hotelu i zwalaÅ‚em wszystko do komputera. Strasznie ciężki, ale siÅ‚Ä… rzeczy musiaÅ‚em z nim podróżować, bo na bieżąco pisaÅ‚em relacjÄ™ z KoÅ‚ymy do gazetowego portalu internetowego. PodÅ‚Ä…czaÅ‚em siÄ™ gdzie tylko mogÅ‚em - w administracji, w szkole, w szpitalu.

Czym siÄ™ różni pisanie książki od pisania reportaży?

Wydanie zbioru reportaży nie jest trudne, bo teksty ma siÄ™ w zapasie. Trzeba je tylko sensownie dobrać i poÅ‚Ä…czyć, żeby stanowiÅ‚y jedność, a nie bezÅ‚adne zbiorowisko. W moim przypadku to byÅ‚y ruskie teksty i wystarczy. JeÅ›li chodzi o książkÄ™, to trzeba siÄ™ przypiąć do kaloryfera kajdankami i pisać. Ale nie sÅ‚yszaÅ‚em o autorze, który by dotrzymaÅ‚ terminu. Nie można też nawalić, bo zepsuje siÄ™ caÅ‚y cykl produkcyjny, czyli nie dopeÅ‚ni tych cholernych terminów. Bardzo czÄ™sto siÄ™ to nie udaje. Mi też to groziÅ‚o przy „Dziennikach koÅ‚ymskich”. OmsknÄ…Å‚em siÄ™ z czasem bardzo pokaźnie. OddaÅ‚em im na poczÄ…tku listopada, a miaÅ‚em oddać w poÅ‚owie lipca. Nieźle, nie?

Co się Panu w tej Rosji tak podoba? Brudno, niebezpiecznie, bieda aż piszczy.

Podoba mi się to, że jest daleko od ideału. Szkoda by mi było zajmować czasu czymś, co jest bliskie ideału. Idealne znaczy nudne. Ułożone, uporządkowane, dobre, przyjazne? O czym wtedy pisać? Jak coś nie hula, to warto się tym zająć. Choćby dlatego, żeby powiedzieć światu, że nie wszystko jest jak trzeba.

Rosjanie ciosajÄ… mi czÄ™sto koÅ‚ki na gÅ‚owie, że zajmuje siÄ™ tylko „czarnuchÄ…”, niedobrymi sprawami. Ale straszne opowieÅ›ci wcale takie być nie muszÄ…. KiedyÅ› pojechaÅ‚em do sekty wissarionowców, u których czuÅ‚em siÄ™ jak w niebie. SpotkaÅ‚em najszczęśliwszych Rosjan na Å›wiecie. PojechaÅ‚em do ludzi, którzy znaleźli swojego Boga i swoje miejsce na Å›wiecie, budujÄ…c piÄ™knÄ… utopiÄ™. Papierosów nie palÄ…, nie pijÄ… wódki, psy nawet sÄ… tam wegetarianami. Czy to jest zÅ‚y Å›wiat? Albo jadÄ™ oglÄ…dać kolejnÄ… ruskÄ… aberracjÄ™ – wybrali Miss HIV. A kogo znajdujÄ™? DziewczynÄ™-kwiat. Jej matka mówi do niej: „dziecko, jakie ty miaÅ‚aÅ› szczęście, że ty zÅ‚apaÅ‚aÅ› ten HIV! KiedyÅ› byÅ‚aÅ› fryzjerkÄ…, a teraz możesz pomagać innym ludziom.” Tam nie ma cienia czarnuchy, oprócz tego, że dziewczyna kiedyÅ› umrze Å›mierciÄ… naturalnÄ….

Rosjanie sÄ… kochani, ale chyba strasznie nieufni.


Nie nazwaÅ‚bym tego nieufnoÅ›ciÄ…. Bardzo chcieliby być ufni i sÄ… ciekawi kontaktów z innymi ludźmi. SÄ… piekielnie przyjaźni wobec Polaków. BywajÄ… oczywiÅ›cie ostrożni, bo zostaÅ‚o im to z dawnych czasów, kiedy czÅ‚owiek musiaÅ‚ trzymać jÄ™zyk za zÄ™bami. Ale bardzo Å‚atwo ich przekonać do tego, że już nie trzeba siÄ™ bać. Bardzo lubiÄ™ to robić i widzieć czÅ‚owieka, który odetchnÄ…Å‚ i pokazuje mi to, co ma gÅ‚Ä™boko ukryte. Cudne uczucie.
W ogóle uwielbiam spotkania z ludźmi. Zasadniczo reporterzy dzielÄ… siÄ™ na dwie grupy – tych, którzy nagrywajÄ… rozmowy i tych, którzy nie nagrywajÄ… rozmów. Ja wÅ‚Ä…czam dyktafon i mogÄ™ przestać być Hugo-Baderem z „Gazety Wyborczej”. MogÄ™ pić z Jurijem wódkÄ™, zasnąć i jeść. I przede wszystkim mogÄ™ zwyczajnie patrzeć mu w oczy. PokochaÅ‚em go miÅ‚oÅ›ciÄ… najszczerszÄ…. MiaÅ‚ 9 żon. StojÄ™ tam na tej jego graciarni, on wychodzi ze swojej kanciapy, wytarÅ‚ twarz Å›niegiem, wysmarkaÅ‚ siÄ™ i pyta: „A ty kto?!” Ja mówiÄ™: „Jacek Bader, reporter z Polszy”. A on: „Chodź na czaj”, który zresztÄ… okazaÅ‚ siÄ™ koniakiem. Tak zaczÄ…Å‚ siÄ™ nasz metafizyczny romans.

Ile trzeba mieć w sobie empatii, żeby pokochać tych ludzi wędrując przez jądro ciemności?

W takim miejscu jest Å‚atwiej. Ty wiesz, co tam byÅ‚o, ale cóż do tego majÄ… ci wspóÅ‚czeÅ›ni ludzie? To paradoks tego miejsca. JÄ…dra ciemnoÅ›ci, w którym sÄ… zanurzeni mieszkaÅ„cy i muszÄ… nad tym jakoÅ› przejść do porzÄ…dku dziennego. To interesujÄ…ce z dziennikarskiego punktu widzenia, żeby ich o to zapytać. Do cholery, nie przeszkadza wam to? Jak wy dajecie radÄ™? Ale w gruncie rzeczy majÄ… to w dupie. MuszÄ… siÄ™ tak przyzapierdzielać przy swoim obecnym życiu, że nie w gÅ‚owie im myÅ›lenie o tym, co siÄ™ dziaÅ‚o wczeÅ›niej. Nawet mimo tego, że ich ojcom i matkom wypruwano tutaj serca i dusze. Rosjanie potrzebujÄ… siÄ™ teraz, trywialnie powiem, zwyczajnie dorobić.

Kult pieniÄ…dza.


Absolutny. WidzÄ… wokóÅ‚ siebie bogactwo garstki ludzi, na które reszta w ogóle siÄ™ nie zaÅ‚apaÅ‚a. I drÄ… mamonÄ™. ByÅ‚em kiedyÅ› w miejscu, gdzie maluje siÄ™ ikony. MówiÄ™ do nich: „to sÄ… Å›wiÄ™ci zmarli przed tysiÄ…cami lat, pokażcie mi lepiej jakiegoÅ› wspóÅ‚czesnego Å›wiÄ™tego. Takiego, jak my mamy u siebie.” A oni: „nie, my takiego nie mamy! W Rosji to teraz tylko pieniÄ…dz jest Å›wiÄ™ty”.

Trafiamy na miasteczka, w których od nastu lat stoi pomnik gubernatora trzymajÄ…cego obywatela za mordÄ™. Kolejnego już nazywali ciepÅ‚ymi kluchami. Rosjanie ceniÄ… twardÄ… rÄ™kÄ™?
Ludzie przyzwyczaili się do tego, że żadnego wpływu na władzę nie mają. I koniec. Jaki jest, taki jest. Tak muszą żyć. Rosjanie nie mają genu buntu.

Uciekają w magię i obrzędy.

Ideologia komunistyczna pełniła w Związku Radzieckim funkcje religijne. Kiedy jej zabrakło, Rosjanie potrzebowali na gwałt ulokować swoją potrzebę wierzenia w coś. Stąd ogromne żniwa mają sekty i kościoły.
Ja na przykÅ‚ad uwielbiam szamanów. To jest religia, która odtwarza siÄ™ od zera. W ZSRR wÅ‚adze obeszÅ‚y siÄ™ ze wszystkimi duchownymi w sposób okrutny, ale najokrutniej obeszli siÄ™ wÅ‚aÅ›nie z szamanami. WyrżnÄ™li ich co do jednego. Nie byÅ‚o z czego odtworzyć substancji. Jak w takim razie przekazać tradycjÄ™? W Jakucku spotkaÅ‚em szamankÄ™ DorÄ™. Pytam: „Dora, skÄ…d ty to wszystko wiesz?”. A ona: „Oto pytanie pytanie, skÄ…d ja to wiem”. Nie dajÄ™ za wygranÄ…. „Przychodzi do ciebie matka z dzieckiem i pyta, czy ona ma wyjść za tego nygusa, czy on bÄ™dzie dobrym mężem? Ty wtedy mówisz <<tak>> albo <<nie>>.” Ona: „No bo mnie pytajÄ…”. Każdy przychodzi z bardzo konkretnÄ… wypisanÄ… na kartce sprawÄ…. Czy kupić samochód? Czy wziąć kredyt mieszkaniowy? Kiedy już zaczynam siÄ™ jej obawiać, ona mówi: „przecież wszystko mówiÄ… mi duchy”.

PowiedziaÅ‚ Pan, że w swojej pracy ceni możliwość nieustannego bycia kimÅ› innym. W „Dziennikach koÅ‚ymskich” na pierwszy plan wysuwa siÄ™ gÅ‚ównie Hugo-Bader. Niektórzy uważajÄ… to za wadÄ™.


JeÅ›li mówi Pan o recenzji z „Polityki”, to trudno mi z niÄ… dyskutować, bo autorka nie przeczytaÅ‚a mojej książki. PopeÅ‚niÅ‚a bÅ‚Ä™dy merytoryczne, które wyraźnie to zdradzajÄ…. Z drugiej strony jaka ma być ta książka? Przecież to moje osobiste dzienniki. Szukanie dezodorantu w miasteczku nie oznacza zainteresowania mojÄ… wÅ‚asnÄ… pachÄ…, ale opowieść o tamtym miejscu. ChodzÄ™ po dziesiÄ…tkach sklepów spożywczych i znajdujÄ™ jeden, który ma stoisko z pachnidÅ‚ami. Wszystko ma swój powód.

Dlaczego uważa Pan chińskie reportaże za porażkę?

Nie znaÅ‚em tego miejsca. Reportaże o Chinach można pisać, kiedy siÄ™ tam ożyje co najmniej rok. Co z tego, że ja przeczytaÅ‚em tysiÄ…c książek? Dla Europejczyków to jest jak lot na Marsa. PatrzyÅ‚em ChiÅ„czykowi w oczy i nie mogÅ‚em zrozumieć, co on myÅ›li. Teraz patrzÄ™ Panu w oczy i mogÄ™ teraz sporo przeczytać, ale u niego nie widziaÅ‚em nic.

Właśnie. Co zrobić, jeśli ktoś nie chce gadać?

Å»eby Jurij zaczÄ…Å‚ gadać, to najpierw ja musiaÅ‚em zacząć gadać. Czasem strasznie dużo trzeba mówić do czÅ‚owieka, żeby on zaczÄ…Å‚ ci opowiadać. Jest pewna sztuczka warsztatowa polegajÄ…ca na tym, że jeÅ›li widzisz czÅ‚owieka, który prawdopodobnie nie bÄ™dzie chciaÅ‚ rozmawiać, to masz mu nie dać szansy, aby mógÅ‚ odpowiedzieć krótkim „nie”. Później bardzo ciężko zmienić mu zdanie.

Poza tym, nigdy nie używam sÅ‚owa „wywiad”. Nawet go nigdy nie przeprowadzam. Ani po polsku ani po rosyjsku. Ja podchodzÄ™ do czÅ‚owieka i mówiÄ™: „dawaj, pogoworim ciut-ciut”. Rosjanie bardzo lubiÄ… to „ciut-ciut”. MówiÄ™ skÄ…d przyjechaÅ‚em, dlaczego tutaj jestem, kim jest moja żona, ile zarabia, ile mam dzieci, gdzie studiujÄ… i dlaczego ten rozmówca jest dla mnie taki ważny. I nie mogÄ™ kÅ‚amać, bo kiedyÅ› na pewno bym siÄ™ rypnÄ…Å‚. Odpowiadam uczciwie, bo wiem, że drugi czÅ‚owiek zrobi dokÅ‚adnie to samo, kiedy ja go o coÅ› zapytam.

Jak dopadnÄ™ czÅ‚owieka, to najpierw pytam „skÄ…d ty siÄ™ tu wziÄ…Å‚eÅ›?” Proste pytanie i prosty system. WaÅ‚kujÄ™ go od pierwszego zapamiÄ™tanego wspomnienia, bo nigdy nie wiadomo, który moment życia tego czÅ‚owieka zadecydowaÅ‚ z kim mamy do czynienia w chwili obecnej. MuszÄ™ siedzieć i doskrobywać siÄ™ do najgÅ‚Ä™bszych pokÅ‚adów tej ruskiej duszy. Dopiero później bÄ™dÄ™ wiedziaÅ‚, który kawaÅ‚ek jego życia opiszÄ™. Szukam tego, co najmocniejsze.

A jeśli ktoś za cholerę nie chce gadać?


To nie bÄ™dzie bohaterem mojego tekstu. A jeÅ›li bardzo zależy mi na informacji to gadam z tymi, którzy go znajÄ… i obserwujÄ™ z zewnÄ…trz.

KiedyÅ› zamarzyÅ‚em, że napiszÄ™ reportaż o Walentinie Tierieszkowej. Strasznie zainteresowaÅ‚o mnie to, co siÄ™ z niÄ… dziaÅ‚o po locie w kosmos. Przecież urzÄ…dzili jej okropny los. Zrobili z niej paproć. Co pochód 1-majowy, to stawiali jÄ… obok pierwszego sekretarza. Stworzono jej nawet ministerstwo, którego nazwy nikt nie zna. PeÅ‚ni rolÄ™ kogoÅ› na wzór rzecznika praw obywatelskich. PrzeczytaÅ‚em w internecie, że nie rozmawia z dziennikarzami od 25 lat. Ale fru! WysyÅ‚am jej kwiaty do Moskwy! I później fru! WysyÅ‚am jej zdjÄ™cia z pobytu w Polsce w latach sześćdziesiÄ…tych! Później napisaÅ‚em jej list tak piÄ™kny, że sam wzruszyÅ‚em siÄ™ podczas pisania. Å»e caÅ‚e życie marzyÅ‚em o rozmowie. Å»e kiedy przejeżdżaÅ‚a limuzynÄ… przez miasto Sochaczew, to tam przy przedszkolu w drugim rzÄ™dzie staÅ‚ malutki chÅ‚opiec z czerwonÄ… chorÄ…giewkÄ… i to byÅ‚em ja. I po tym liÅ›cie powiedziaÅ‚a, żebym przyjeżdżaÅ‚. JadÄ™ do Moskwy, idÄ™ do tego dziwnego ministerstwa. Każą mi wpaść jutro. Później jeszcze raz. Wszystko trwa tydzieÅ„. W koÅ„cu kazali mi przynieść pytania na piÅ›mie i już wiedziaÅ‚em, że padaczka z tego bÄ™dzie. Oburzyli siÄ™ pytaniami („Jak pan może? To skandal!”). Później prawie dotykaÅ‚em dzwonka do jej drzwi, kiedy mi ochroniarz wykrÄ™ciÅ‚ rÄ™kÄ™. Ale skoro już jestem, wykosztowaÅ‚em siÄ™, to wpadÅ‚em na inny pomysÅ‚. GÅ‚ównymi bohaterkami i opowiadaczkami byÅ‚y jej dublerki – kobiety, które byÅ‚y z niÄ… w oddziale kosmonautek. WyszedÅ‚ jeszcze ciekawszy reportaż.

Wojciech OrliÅ„ski napisaÅ‚ krótki felieton pod tytuÅ‚em „Åšmierć dziennikarza Å›ledczego” mówiÄ…cy o tym, że niebawem redakcje nie bÄ™dÄ… miaÅ‚y ani czasu ani pieniÄ™dzy na zamawianie od reportera jednego materiaÅ‚u miesiÄ™cznie.
Zawsze nam to groziÅ‚o. W ogóle niewiele redakcji na Å›wiecie ma wÅ‚asny dziaÅ‚ reportażu. W Polsce jest tylko jeden - w „Gazecie Wyborczej”. Moja norma wynosi 6 tekstów rocznie. Od lat ludzie zadajÄ… sobie pytanie, czy reportaż w Polsce przetrwa. Na razie trwa. I chyba, na litość boskÄ…, Å›wiÄ™ci triumfy. Nie jest tak źle.

A, przepraszam, czy w poprzednim wcieleniu był Pan psem?


No byłem.

Jakiej rasy?

Kundel. Wiem na pewno, bo pamiÄ™tam. Teraz wyjdÄ™ na Å›wira. (Å›miech). Jak gadam z moim psem, to on mi mówi: „tak nam siÄ™ Å›wietnie gada, że ty to chyba kiedyÅ› byÅ‚eÅ› psem”. A ja mówiÄ™: „zasadniczo siÄ™ z tobÄ… zgadzam”.

A nie lepiej gadać z ludźmi?

Z psami też całkiem nieźle się gada.

Ja spotkaÅ‚em wiele zÅ‚ych psów.

Ja też. Jakuckie psy sÄ… straszne. Ale to tak, jak z ludźmi – raz spotykasz dobrych a raz zÅ‚ych. Z tymi zÅ‚ymi siÄ™ nie zadajÄ™.


Jacek Hugo-Bader

Jacek Hugo-Bader
(ur. 1957 w Sochaczewie) polski dziennikarz i reportażysta, od 1990 zwiÄ…zany z „GazetÄ… WyborczÄ…”. Specjalizuje siÄ™ w reportażach z Rosji. UkoÅ„czyÅ‚ studia pedagogiczne. PracowaÅ‚ jako nauczyciel, pedagog szkolny i socjoterapeuta, a także jako Å‚adowacz na kolei, wagowy w punkcie skupu trzody chlewnej, wÅ‚aÅ›ciciel firmy kolportażowej i sprzedawca w sklepie spożywczym. Dwukrotnie otrzymaÅ‚ nagrodÄ™ Grand Press i Bursztynowego Motyla za książkÄ™ „BiaÅ‚a gorÄ…czka”. Jego najnowszym dzieÅ‚em sÄ… „Dzienniki koÅ‚ymskie”.


Rozmawiał: Grzegorz Rolecki, zdjęcia: Marcin Białek

Spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem


...

  Album Spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem


Komentarze

Error connecting to mysql