Kielce v.0.8

Muzyka
Sabat Czarownic na Kadzielni

 drukuj stron�
Muzyka Recenzje Świętokrzyskie
Wys�ano dnia 14-09-2010 o godz. 14:58:55 przez rafa 7658

W pierwszą sobotę września, Kielce opanowała iście magiczna i przebojowa atmosfera, a to wszystko za sprawą „Sabatu Czarownic” zorganizowanego w odnowionym amfiteatrze na Kadzielni. Klimatyczne miejsce wypełnione wielkimi divami polskiej sceny muzycznej, równie czarującymi gentelmanami i kabareciarzami na długo pozostanie mi w pamięci jako udana kampania promocyjna regionu.



Ponad 100 minutowe widowisko wyreżyserowane przez Leszka Kumańskiego powaliło swoim rozmachem i zaproszonymi gośćmi. Reżyser zadbał o każdy szczegół i przyznam, że dawno już nie byłam na tak dobrze zorganizowanym i dopracowanym widowisku. Tym bardziej to cieszy, gdyż koncert transmitowała na żywo telewizyjna Dwójka

Koncert prowadziły Anna Dereszowska i Joanna Liszowska, które wjechały na scenę na motorach i z przez cały koncert nawiązywały do prasłowiańskich legend o Łysej Górze i świętokrzyskich tradycji.

Na pierwszy ogień poszła Edyta Górniak, która pomimo prób do „Tańca z Gwiazdami” pojawiła się w Kielcach. Ubrana w elegancką białą sukienkę i niebotyczne wysokie szpilki zaśpiewała swój największy przebój „To nie ja byłam Ewą”. Delikatny akompaniament fortepianu dodawał blasku piosenkarce, która jak zawsze była wzruszona występem. Zaraz po niej na scenę weszła kolejna diva – Justyna Steczkowska. Piosenkarka zawsze tworzy na scenie wspaniały klimat i tak było również tym razem. Justyna stanęła na podwyższeniu w czerwonej sukni opadającej na scenę oraz czerwonych nakładkach na palce, które dodawały stylizacji demoniczności. Dodając do tego wspaniałe wizualizacje i porywający taniec męskich tancerzy, dało się odczuć moc „Dziewczyny Szamana”. Justyna zaśpiewała również w duecie z Januszem Radkiem tytułową piosenkę z musicalu „Upiór w Operze” – przyznam, że ten występ zrobił na mnie wielkie wrażenie i nie miałabym nic przeciwko żeby Radek ze Steczkowska połączył muzyczny romans. Steczkowska ubrana w uwielbianą przez gwiazdy bandażową sukienkę Herve Leger i czerwonych szpilkach wyglądała naprawdę stylowo. Poważną muzyczną atmosferę rozluźniła Marina, śpiewając swoje najnowsze piosenki „Glam Pop” i "Pepper Mint" i choć na scenie powiało świeżością i dziewczęcością, Marina rozczarowała mnie stylizacją, która była mało sceniczna.  Nie zawiodła za to najmłodsza uczestniczka koncertu Ewa Farna – zaśpiewała swój hit „Cicho” oraz cover „Highway To Hell” – okazuje się, ze Farna ma dużo charyzmy scenicznej co dodatkowo podkreśla jej mocny rockowy głos. Artystka wczuła się w klimat Sabatu i postawiła na teatralna stylizację – tiulową spódnicę z trenem, skórzaną ramoneskę oraz diaboliczną fryzurę i ruchy a la Lady Gaga. Publiczność wspaniale bawiła się podczas występu Blue Cafe i choć o stylizacji Dominiki Gawędy nie napisze nic dobrego to o jej magnetyźmie można długo się rozwodzić. Wokalistka zaśpiewała miedzy innymi mój ulubiony hit Tiny Turner „Simply the Best”. Rozczarował mnie występ Patrycji Markowskiej, która zanudziła swoją wolną piosenką i Maciej Maleńczuk, który częściej żartował z kobiet niż śpiewał. Rozśmieszyła do łez Katarzyna Piasecka monologiem o kobietach, Krzysztof Piasecki i kabaret „Weźżesz”już troszke mniej. Na koniec koncertu sceną zawładnął Piotr Kupicha i zespół „Feel” serwując wiązankę piosenek o pozytywnym podłożu. Jak wokalista śpiewał „Pokaż na co Cię stać” miałam wrażenie, ze śpiewa o kieleckiej Kadzielni, która tego wieczoru odniosła duży sukces.

„Sabat Czarownic” to najdroższy koncert w historii świętokrzyskiej rozrywki, doskonale zrealizowany, pod względem oświetlenia i wizualizacji. Momentami nie mogłam uwierzyć, że siedzę na kieleckiej Kadzielni, tak oszołomiła mnie rozmachem. Można się przyczepić, że był zbyt bogaty, zbyt kolorowy, ale dla mnie to akurat nie był minus.  Na Kadzielni zgromadziło się ponad 7 tysięcy widzów i choć było trochę ciasno, podczas koncertu można było o tym zapomnieć. Nie chce się rozpisywać o organizacji koncertu, braku zaproszeń, czy konstrukcji dachu na Kadzielni, narzekanie zostawię innym. Dla mnie było to niezapomniane widowisko, na którym wspólnie ze znajomymi doskonale się bawiłam.



Żaneta Lurzyńska, www.mystic.bloblo.pl


Komentarze

Error connecting to mysql